9.11.2012

{S2} Rozdział szósty

Tęsknię za tobą
To wszystko, co powinno być powiedziane.
Bardziej niż smutne są słowa w mojej głowie.



Stąpałem po mokrym śniegu, co krok z niedowierzaniem spoglądając na dziewczynę w moich ramionach. Przemoczone, długie włosy zakrywały prawie całą jej spokojną twarz o delikatnym, naturalnym wyglądzie. Wszystko dookoła wydawało się piękniejsze. Śnieg znów sprawiał, iż czułem magię nadchodzących świąt. Powrót do apartamentu nie wiązał się z kolejną przepłakaną nocą i użalaniem się nad własnym nosem. Tym razem wracałem jako szczęśliwy Harry Styles sprzed kilku miesięcy. 
Gdy tylko stanąłem przed drzwiami, ujrzałem zaskoczoną twarz Louisa. Spojrzał to na mnie, to na śpiącą Lacey i wpuścił nas do środka z delikatnym uśmiechem. Szybko pobiegł po koc, którym okrył dziewczynę.
– Zrobię ciepłe kakao.  – Zaoferował.
Przytaknąłem w podziękowaniu, zdjąłem ostrożnie buty i wszedłem po schodach, gdzie skręciłem w stronę swojego pokoju.
– Harry… – słysząc nieśmiały głos blisko ucha, spojrzałem w błękitne oczy Acey. Uśmiechnąłem się prosto z serca i położyłem ją na podłodze. Widząc, jak dziewczyna pospiesznie zdejmuje mokre buty, zaśmiałem się i podszedłem do ogromnej szafy z garderobą, która stała naprzeciwko wejścia. Wyjąłem białą koszulkę z krótkim rękawem oraz czarne dresy. Gdy podszedłem z nimi do Acey na jej policzkach zawitały purpurowe rumieńce. Wręczyłem ubrania i wskazałem zachęcająco w stronę łazienki.
– Jeśli chcesz wziąć prysznic, proszę bardzo. W środku jest czysty ręcznik i wszystko, czego potrzebujesz. Pomijając twój ulubiony szampon o zapachu jaśminu.
Wyglądała tak, jakby chciała zapytać, skąd o tym wiedziałem, ale zamiast tego po prostu przytaknęła z delikatnym uśmiechem i zniknęła za wskazanymi wcześniej drzwiami. Nie mogąc się powstrzymać, podskoczyłem z radości, czując szybsze bicie serca. Niesamowitą euforię szczęścia i powrót nadziei. Choć często okazywała się ona złudna, tym razem naprawdę wierzyłem, iż potrafiłem odzyskać Lace. Była tutaj ze mną. Nie z Aaronem. To do mnie lgnęło jej serce, które najwyraźniej pamiętało o uczuciu, jakim się darzyliśmy.
Słysząc spływający strumień wody, przebrałem wilgotne ubrania na szary dres i biały podkoszulek, odwieszając płaszcz na oparcie okrągłego, czarnego fotela. Zdjęte rzeczy wrzuciłem na dnie pustej półki, by w wolnej chwili wrzucić je do prania.
– Przyniosłem kakao – usłyszałem za plecami szept Tomlinsona. Odwróciłem się w jego stronę i z promiennym uśmiechem odebrałem czerwoną tacę. Gdy tylko postawiłem je na okrągłym stoliku, pociągnąłem przyjaciela za drzwi. – Jakim cudem Lacey znalazła się w twoich ramionach? – spytał Boo Bear, patrząc na mnie z ciekawością.
– Gdy wyszedłem z klubu spotkałem Caroline…
– Tą starą ropuchę?! – zdziwił się szatyn, wybałuszając zielono-szare oczy, jak jakaś animowana postać. – Jeżeli przez nią znów wszystko schrzanisz to przysięgam…
– Dzięki niej znalazłem Lace na moście Westminsterskim – przerwałem spokojnie, a chłopak zmarszczył brwi. Zignorowałem widoczną nieufność przyjaciela i dotknąłem jego ramienia z uśmiechem. – Teraz naprawdę wierzę w to, że mogę odzyskać Lacey. Nawet jeśli nigdy nie odzyska pamięci, wiem, że jej serce wciąż należy do mnie. Po dzisiejszym dniu nie mam wątpliwości. Nie poddam się.
– Wracaj do środka i nie zapominaj o tym, co przed chwilą powiedziałeś – przytaknąłem na słowa Lou i poklepałem go po ramieniu.
Wiedząc, że moja miłość wcale nie była na straconej pozycji, nie mogłem od tak się poddać. Chociaż nieraz nadchodziły momenty, gdzie byłem gotów zrezygnować z Evans, nie trwały one długo. Ostatecznie i tak wracałem wspomnieniami do wspólnych wspomnień, katując serce kolejną dawką bólu.
Przysiadłem na łóżku, sięgając po karykaturę namalowaną przez Acey. Dzień, w którym ją otrzymałem, zmienił moje życie. Na miejsce szczenięcej miłości do Caroline wstąpiło prawdziwe uczucie do dziewczyny o artystycznej, wrażliwej duszy. Choć Lacey wydawała się problemową, słabą osobą, w rzeczywistości była zdecydowanie silniejsza. Radziła sobie z Domem Dziecka, odrzuceniem rodziny i brakiem pieniędzy, jednocześnie lecząc me złamane serce.  
Czym były moje miłosne rozterki wobec jej przeżyć? To ja powinienem jej pomagać. Starać się, by mniej cierpiała, a było zupełnie odwrotnie.
Pokochałem ją, choć całkowicie odbiegała od mojego ideału. Stała się kimś wyjątkowym w moim życiu. Kimś niezastąpionym. Czy tak właśnie nie powinna wyglądać prawdziwa miłość? Odbiegająca od wygórowanych wymagań wobec drugiej osoby. Pukająca do serca niespodziewanie.
– Co tam trzymasz?
Odwróciłem głowę i ujrzałem nieśmiały wzrok Evans. Włożyła niepewnie dłonie do nieco za dużych dresów, a proste, mokre włosy opadały na białą koszulkę, mocząc ją w niektórych miejscach. W moich oczach wciąż wyglądała idealnie.
– Och, użyłam trochę szamponu – odparła szybko, spuszczając wzrok. – Prze…
– Daj spokój – machnąłem ręką i poklepałem miejsce obok siebie. Gdy dziewczyna usiadła, pokazałem jej karykaturę. – Namalowałaś to dla mnie, gdy się pierwszy raz spotkaliśmy. Zaprosiłem cię wtedy do „Rain Cafe” – z uśmiechem wskazałem na podpis w rogu kartki. Nie chciałem wspominać, że tak naprawdę pierwsze spotkanie miało miejsce na posterunku policji, gdy ujrzałem ją pobitą. Skoro nie pamiętała bolesnych wspomnień, nie chciałem ich przywoływać.
– Ale masz tutaj szeroki nos. O! Usta też! – wskazała na namalowane części ciała, a kąciki jej ust uniosły się, ukazując najpiękniejszy uśmiech na świecie. Przytaknąłem, czując radosne bicie serca. Dawno nie czuło się w taki sposób.
Patrzyłem na twarz Acey, po raz kolejny zapamiętując każdy jej najmniejszy detal. Przez ostatnie miesiące wielokrotnie przywoływałem ją w myślach, jednak to nie było to samo, jak spoglądanie na ukochaną osobę z bliska. W realnym świecie.
Niespodziewanie błękit dużych oczu zetknął się z moim spojrzeniem, wywołując falę przyjemnych dreszczy. Zmieszany nie wiedziałem, co robić, dlatego spuściłem głowę. Wtedy wydarzyło się coś niespotykanego. W moim pokoju rozbrzmiał szczery, perlisty śmiech należący do Lacey Evans. Zdezorientowany patrzyłem, jak zakrywa usta i rzuca mi rozbawione spojrzenia. Mimowolnie na mojej twarzy zagościł uśmiech.
– Co cię tak bawi? – spytałem, a szatynka wskazała najpierw na rysunek, potem na mnie.
– Musiałam być w tym całkiem dobra, skoro karykatura idealnie cię odzwierciedla.
Zmarszczyłem brwi, przyglądając się rysunkowi.
– Hej! – fuknąłem oburzony, odkładając kartkę na półkę. – Dla większości fanek jestem ideałem. Lubię swój nos i usta.
Wdrapałem się na łóżko i ułożyłem głowę na dużej, wygodnej poduszce o czerwonym kolorze. Przymknąłem powieki, a gdy ponownie je uchyliłem, ujrzałem obok Lacey. Odwróciłem się w jej stronę i położyłem blisko dłoń, z którą - ku mojemu ogromnemu zdziwieniu - splotła palce. Miałem wrażenie, że śnię. Przebudzenie byłoby w tej chwili najgorszym ze wszystkich koszmarów. Bałem się zamknąć powieki, jakby spowodowało to ponowną utratę ukochanej.
– Żałuję, że nie pamiętam naszych wspólnych wspomnień – wyszeptała, patrząc na nasze splecione dłonie – ale wiem, że jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Czuję to. Poza tym… niedawno znalazłam w swoich rzeczach to – wyjęła z kieszeni dresów żółtą kopertę.
Niechętnie puściłem dłoń Evans, odbierając papier.
– Jesteś pewna, że mogę… – przytaknęła.
Drżącymi dłońmi wyjąłem kartkę i zacząłem czytać ciąg zgrabnych liter, które tworzyły zdania.

„Harry,
Nawet jeśli znajduję się daleko od Ciebie, moje serce jest przy Tobie. I mimo wszystko wierzę, że choć w najmniejszym stopniu odwzajemniałeś moje uczucie. Wybacz, ale nie mogłam dłużej z Tobą zostać. Mam jednak nadzieję, iż zrozumiesz, ile kosztowało mnie podjęcie tej decyzji. Opuszczenie Cię było bolesne i wcale nie czuję się teraz szczęśliwsza, jednak… czy patrzenie na Ciebie przy boku innej kobiety nie zadawałoby mi więcej cierpienia? Pewnie tak. A mimo to pragnę zawrócić. Chciałam wrócić już w momencie, gdy pociąg odjeżdżał, a zza szyby widziałam rozpacz na Twojej twarzy. Myśl, że byłam dla Ciebie kimś ważnym dodawała mi otuchy. Sprawiała, że mimo wszystko uśmiechałam się do minionych chwil. Nawet teraz na mojej twarzy gości uśmiech, choć w oczach czuję łzy.
Wiedz, że Aaron nigdy mi Ciebie nie zastąpi. Te uczucia są tylko moje i naprawdę cieszę się, że Cię poznałam, Harry. Byłeś… Nie. Wciąż jesteś najlepszym, co spotkało mnie w życiu. Ilekroć znajdę się w Londynie, pójdę na most Westminsterski. Odwiedzę „Rain Cafe” i Londyńskie Oko. To z nimi wiąże się nasza historia. Chyba mogę ją nazwać „naszą”, prawda?
Proszę, nie czuj się winny mojego smutku. To nie Twoja wina. Uczucia już takie po prostu są. Sam wiesz o tym przecież najlepiej. Chciałabym, żebyś był szczęśliwy. Będziesz?
Na zawsze kochająca, Lacey”.

Odłożyłem list, a po moich policzkach spłynęły łzy. Nie potrafiłem opanować cichego szlochu i bólu serca, choć wielokrotnie obiecywałem, że nie będę więcej płakał.
– Tak bardzo mi przykro… – załkałem, a dłonie dziewczyny spoczęły na moich. Spojrzałem wprost w jej zaszklone oczy. To w nich znajdował się cały mój świat. Moje szczęście.
– To nie ma znaczenia, dlaczego żyliśmy z daleka od siebie – odparła pewnie, mocno zaciskając palce. – Nie pamiętam tego. Ale, jeśli jesteś w stanie to znieść… Jeśli jesteś gotów pogodzić się z myślą, że straciłam pamięć, chciałabym zbudować nowe wspomnienia. Przeżyć wszystko jeszcze raz. Moje serce cię pamięta. Nawet jeśli nie odzyskam pamięci to wiem, że jego miejsce jest przy tobie…
Bez oporu wtuliłem do siebie szatynkę, dzięki czemu mogłem poczuć bicie jej serca. Chociaż z naszych oczu wypływały łzy, byłem szczęśliwy. Uśmiechnąłem się, przymykając powieki.
– Zbudujemy nowe wspomnienia. Szczęśliwsze od poprzednich – zapewniłem, chowając twarz w wilgotnych włosach dziewczyny.
Czy mogło być coś piękniejszego od bliskości kogoś, kogo kochało się z całego serca?

*

Otarłem zaspane powieki, słysząc dochodzące z dołu krzyki. Wystawiłem dłoń z zamiarem wtulenia się w drobne ciało Lacey, przy którym spałem całą noc, jednak zastała mnie pusta przestrzeń. Zmarszczyłem brwi, obawiając się, że dziewczyna znów mnie opuściła. A może tylko śniłem? Może wcale jej tu nie było?
– Wracasz ze mną!
– Nie! Chcę zostać Harry’m! Aaron, puść! To boli!
Zerwałem się jak oparzony i wybiegłem z pokoju niczym torpeda. Nie minęła chwila, a wybiegłem z mieszkania, odrywając dłoń znienawidzonego przeze mnie chłopaka od Lace. Zacisnąłem dłonie na jego nadgarstku, wbijając chłodne spojrzenie wprost w zielone oczy Digger’a, w których tańczyły iskierki gniewu.
– Nie słyszałeś co powiedziała? Chcę zostać. Ze mną – nałożyłem wyraźny nacisk na ostatnie zdanie, a chłopak wyrwał się z uścisku, całkowicie mnie ignorując. Patrzył na Evans tak, jakby w ogóle mnie tu nie było.
– Nie po to spowodowałem wypadek, byś teraz do niego wracała! – krzyknął, a dookoła zapanowała przerażająca cisza i chłód oszałamiająco bolesnej prawdy. Spojrzałem w zaszklone oczy dziewczyny, w których dostrzegłem niewyobrażalne cierpienie. Zawód. Stracone zaufanie. Sam nie mogłem uwierzyć w to, co przed chwilą zostało wypowiedziane. Aaron spowodował wypadek, w którym Acey straciła pamięć? Mogła nigdy więcej się nie obudzić albo zginąć na miejscu. Odepchnąłem bruneta w tył i z całej siły uderzyłem go w twarz.
– Mogłeś ją zabić! – wykrzyczałem, zaciskając usta w wąską kreskę. – Jak śmiesz nazywać się jej przyjacielem!
– Robiłem to wszystko dla ciebie, Lacey – powiedział Aaron w stronę szatynki, ignorując moją osobę. Podniósł się z ziemi i otarł krew wypływającą z wargi – Zawsze zależało mi na twoim szczęściu. To on cię ranił. Cierpiałaś, ponieważ zabawił się twoimi uczuciami! Chciałem cię od tego uwolnić, ale ty wciąż brniesz w to uczucie…
– Odejdź. – Wyszeptała Lace, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Z bólem serca patrzyłem, jak bezradność przejmuje miejsce na jej zagubionej twarzy. – Wynoś się z mojego życia raz na zawsze! – wykrzyczała. – Nienawidzę cię! Wynoś się! Wynoś się, słyszysz?!
Digger zniknął z mojego pola widzenia, a za plecami usłyszałem przeraźliwy płacz, paraliżujący me serce. Odwróciłem się, dostrzegając zakrywającą twarz Acey. Skuliła się na chodniku, dając upust emocjom. Nie potrafiąc powstrzymać łez, nachyliłem się nad dziewczyną i objąłem ją ramionami. Tak bardzo chciałbym móc przejąć na siebie choć trochę jej cierpienia. Nawet nie potrafiłem wyobrazić sobie, jak zagubiona musiała czuć się w tym momencie. Osoba, której wierzyła, nagle okazała się największym łgarzem. Sprawcą wypadku, jaki wywołał wiele cierpienia i strachu w tak kruchej duszy.
– Jak mogłam wierzyć, że był moim przyjacielem? – łkała, zaciskając pięści na chudych kolanach. – Jak mam komukolwiek ufać, skoro wszystko nagle okazuje się kłamstwem? Chcę sobie przypomnieć. Nie chcę dłużej żyć w nieświadomości.
Nic nie mówiłem. Po prostu trwałem przy boku ukochanej, próbując przekazać nastolatce całe swoje wsparcie. Moje serce krwawiło z każdą wypływającą łzą z jej błękitnych oczu. Wiedziałem, że nie mogliśmy pozostawić sprawy Aarona bez interwencji policji, jednak w tej chwili najważniejsza była Lacey. Dlaczego za każdym razem, gdy szczęście powoli pukało do jej drzwi, wszystko musiało runąć niczym zamek z piasku?
Nienawidziłem tego.
Nienawidziłem świadomości, że tak naprawdę nie mogłem niczego zmienić.

17 komentarzy:

  1. OMG!!! wiedziałam że to Aaron! i oooo Heacey!! normalnie serduszko mi się cieszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wierzę. No nie wierzę... I on myślał, że w ten sposób jej pomoże? A gdzie tu rozsądek? Przecież mogła nie przeżyć. I co, i to byłoby dla niej lepsze? Na pewno nie. Boże, nie... nigdy bym nie przypuszczała, że ktoś może być aż tak głupi i bezmyślny. Biedna Lacey. Musi się teraz czuć okropnie. Ufała Aronowi, wierzyła, że on chce jej pomóc, a okazało się, że to on spowodował wypadek, że o mało jej nie zabił. A było tak pięknie. Ten początek, tak cudownie. Strasznie podobał mi się fragment z Harrym i Lacey. Uwierzyłam, że ona może znów być szczęśliwa. No i oczywiście zjawił się Aron i wszystko zepsuł.

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG SZOK ! Boski, ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem w kompletnym szoku. Dosłownie oniemiałam, naprawdę. Potrzebowałam kilku minut, aby jakoś otrząsnąć się po tym rozdziale. Końcówka niesamowicie mnie rozbiła i nie jestem do końca pewna, jak zdołam ubrać w słowa swoje uczucia. Ale, ostatecznie, mogę jakoś spróbować.
    Nie spodziewałam się, że taki będzie wynik spotkania Hacey na moście Westminsterskim. Czekałam na długą rozmowę, a tymczasem Lace tak po prostu zasnęła w ramionach Harry'ego - zawsze uważałam, że spokojny sen w czyimś towarzystwie jest możliwy tylko wtedy, gdy mamy do tej osoby choć odrobinę zaufania. Uśmiechnęłam się szeroko, kiedy wyobraziłam sobie taką zszokowaną minę Louisa. Strasznie mi się podoba, że bez względu na sytuację Tomlinson stoi po stronie swojego przyjaciela, wspiera go i nie pozwala ostatecznie się załamać. Po części jemu i pozostałym chłopakom z One Direction Harry zawdzięcza jako takie utrzymywanie się na powierzchni. Widzę, iż Lou, zupełnie jak ja, nie ufa Caroline. Liczę na to, że ta kobieta, mimo tego miłego gestu, zniknie nareszcie z życia naszych bohaterów.
    Aż za dobrze rozumiem skrępowanie Acey w sytuacji, w jakiej się znalazła. Czuje pod skórą, że Harry to najbliższy jej człowiek na świecie, a z drugiej strony nie potrafi przywołać żadnego wspomnienia z nim związanego. Chyba to właśnie jej osobiste rzeczy mogą dobitnie potwierdzić prawdziwość słów Stylesa. Bardzo się cieszę, że pomimo tak wielu wątpliwości Lacey nadal lgnie do chłopaka, czuje się przy nim bezpiecznie i bez względu na ryzyko jest gotowa zacząć budować swój świat od nowa. Ten list naprawdę mnie wzruszył. Pokazał Lace, że naprawdę kochała Harry'ego; chociaż z napisanych słów wyziera jej ogromne cierpienie, spowodowane tym, iż serce chłopaka wybrało wówczas inaczej, dziewczyna i tak postanowiła mu zaufać. Wierzę, że obojgu uda się przywołać swoją miłość, mam też nadzieję, że z czasem nastolatka odzyska swoje wspomnienia, co tylko umocni jeszcze bardziej ich związek. Hacey jest idealnie pasującą do siebie parą i wprost nie wyobrażałam sobie zakończenia, w którym zabrakłoby miejsca na ich wspólne szczęście. Obyś Ty też tak uważała, bo w tym opowiadaniu pełnisz przecież rolę boga ;D
    Aaron jest bardzo przenikliwy, skoro domyślił się, gdzie może przebywać Lacey - w sumie to było dość oczywiste. Szatynka pewnie postanowiła do niego wyjść, aby jakoś rozwiązać tę sytuację, ale on zapewne nie przyjął jej tłumaczeń do wiadomości. Strasznie się cieszę, że Harry w porę się obudził i wtrącił do kłótni między nimi. Kto wie, czy Digger nie posunąłby się do tego, by zabrać dziewczynę świnią? Wściekałam się cholernie Aarona, bo po raz kolejny niszczył sielankowy nastrój, a wówczas padły te cholerne słowa, które sprawiły, że dosłownie zesztywniałam w fotelu. SPOWODOWAŁEŚ WYPADEK?! CZY TY SIĘ W OGÓLE DOBRZE CZUJESZ, DEBILU?! MOGŁEŚ JĄ ZABIĆ, MOGŁEŚ SPRAWIĆ, ŻE JUŻ NIGDY BY SIĘ NIE OBUDZIŁA! I NIBY TO DLA DOBRA LACE?! TY POTWORNY EGOISTO, CHCIAŁEŚ PO PROSTU MIEĆ JĄ DLA SIEBIE, BEZ WZGLĘDU NA STAN! LECZ SIĘ, CZŁOWIEKU!!!
    Wybacz. Musiałam to z siebie wyrzucić. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak ktoś może się do czegoś takiego posunąć. Już wcześniej Digger jawił mi się jako bezczelny cham, ale doprowadzając do wypadku przegiął pałę na całej linii. Przecież to niedopuszczalne! A Lacey po raz kolejny musi cierpieć... Nie no, nie mam słów dla tego skończonego skur*ysyna.
    Uch, jestem cholernie wściekła, ale nawet przez pryzmat tego dostrzegłam cudowną kompozycję tego rozdziału i obrazowe nakreślenie każdej sceny. Jak zawsze cudownie, kochana. Trzymam kciuki za Hacey i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. "zabrać dziewczynę świnią" - hahahaha! *siłą miało być! Ach, te emocje. Aż nie wiem, co piszę, haha! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurczę! Wiedziałam, że nie można ufać Aaronowi, ale żeby aż tak? Żeby spowodować wypadek, aby tylko dziewczyna zapomniała o byłym chłopaku, który dawał jej szczęście. Nie no brak mi słów, aby opisać tego palanta. Powinien oberwać znacznie mocniej. Nienawidzę go!
    Ale tą całą nienawiść i niechęć przysłania mi miłość Harrego i Lacey. Są tacy słodcy, bo pokonali tyle przeciwności, aby być razem. Cieszę się. Acey podjęła słuszną decyzję :)

    A tak przy okazji chciałabym zaprosić na drugi rozdział u siebie - himmel-hilf.blogspot.com

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Po tym rozdziale wręcz nie mam pojęcia co tutaj napisać. Jestem oniemiała, siedzę nieruchomo i wciąż nie mogę się nadziwić jaki masz talent i jak bardzo kocham to opowiadanie!
    Ten rozdział jest... cóż, wspaniały. Jak zresztą wszystkie inne.
    Powrót choć w odrobinie pary H&L spowodował, że siedziałam z uśmiechem na twarzy, jednocześnie czując w kącikach oczu łzy.
    Doskonale zdawałam sobie sprawę że Pan A będzie tym złym. Jednak fakt, że to wszystko przez niego... Że teraz moja najukochańsza para pod słońcem musi przeżywać takie katusze... sprawia, że go nienawidzę. Nienawidzę A z całego serca!
    Jak on mógł coś takiego zrobić?!
    Zdaję sobie sprawę jak L się teraz czuje. Fatalnie. Współczuję jej. Nie dość, że całkowicie nic nie pamięta i pokładała wszystkie nadzieje w swoim najlepszym przyjacielu... on okazuje się być zwykłym dupkiem, który to wszystko zrobił. Przez którego cierpi, nic nie pamięta, albo! mogła zginąć.
    Końcówka mnie dobiła. Wręcz nawet nie starałam się powstrzymywać tych łez czających się w moich oczach. Pozwoliłam im płynąć. A to wszystko dzięki - tak dzięki - Tobie. Tyle emocji to opowiadanie we mnie wywołuje! Czytając każdy rozdział uwielbiam właśnie te wszystkie emocje, które mi towarzyszą!
    Gratuluję talentu!
    Trzymam kciuki za L&H i życzę dużooooooooo weny! :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! I bym zapomniała! Ten list od L do Harolda! To naprawdę cudownie, że coś takiego do niego napisała!
      Cudo! Dzięki temu... Lacey więcej zrozumiała.

      Pozdrawiam! xxx

      Usuń
  8. Ha! Ja mówiłam, że to sprawka Aarona ;P. To widać było, dowiedział się pierwszy, do tego jeszcze wcisnął jej jakiś kit, znaczy no nie do końca, bo część z tego była prawdą. Ja myślę, że jednak dziewczyna sobie coś przypomni, kiedy powinna. Choćby patrząc na jakieś zdjęcia, może Harry spróbować jej przypomnieć coś, opowiadając jej o ich wspólnie przeżytych spotkaniach itp. Przecież to powinno jej przywołać pamięć. Nie od razu, ale za jakiś czas na pewno. Dobrze, że się to wyjaśniło, bo przynajmniej Evans teraz już na pewno nie będzie chciała wrócić do Aarona. Mógł ją zabić, ale najważniejsze dla niego było to, aby ona zapomniała o tamtym. A mógł zrobić to w inny sposób. Jeżeli dziewczyna nie zakochiwała się na długo, to on mógł w roli takie pocieszyciela sprawić, aby się w nim zakochała, choć to też różnie z tym bywa, przecież nie zakochujemy się na zawołanie. Może właśnie czasem szkoda. Zastanawia mnie ile oni tak razem wytrzymają bez żadnych rozstać lub czegoś w tym stylu. Sądzę, że Aaron się nie odczepi, choć powinien. Zwłaszcza, że powiedziała takie słowa, jakie zrobił, co już na pewno raczej nie sprawi, że Lacey mu znowu zaufa. Mi też śnieg kojarzy się ze świętami i te wszędzie porozwieszane światełka, to też ;). W ostatnich latach jakoś uwielbiam zimę, a ta podobna ma być długa, choć nie mroźna, czyli bardzo dobrze się zapowiada. Wracając jeszcze do Twoich bohaterów, to zastanawiają mnie w ogóle relacje Lacey z Harrego przyjaciółmi, z tą resztą. Bo chyba jeszcze tego nie opisywałaś albo ja nie pamiętam. Pozdrawiam, Olka ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana, wybacz mi, że nie skomentowałam ostatnich rozdziałów. Z ile ich było z cztery? W każdym razie naprawdę mi wybacz. Czytałam wszystko, jestem oczarowana, ale czasami tak trudno skomentować Twoje działa. Po prostu zwykłe słowa to za mało, aby wyrazić podziw dla Twoich historii. W "Zatoce złudzeń" jest tyle emocji, tyle uczuć, iż przy każdym rozdziale idealnie potrafię wczuć się w daną postać. A z Harry'm to chyba już każdy może się utożsamić poprzez przeczytanie tych kilkunastu akapitów.
    Nawet nie wiem od czego zacząć. Chyba skomentuję głównie ten rozdział, a w między czasie dopowiem coś na temat poprzednich, jeżeli wpadnie mi cokolwiek do głowy.
    W poprzednim rozdziale, kiedy Harry zastanawiał się, czy zostać z Lacey wiedziałam, że nie odejdzie. Ponieważ za bardzo ją kocha. A ona mimo, iż straciła pamięć to czuje, jej serce wie, że należy do Harry'ego. Możliwe, że tak jak Harry sobie rozmyślał - z jednej strony dobrze, iż nie pamięta swojej przeszłości. Domu Dziecka, gwałtów, pobić, tego typa u którego się zadurzyła, aby odnaleźć biologiczną matkę, która nie chce znać... Tego jest dużo. Dlatego nawet lepiej, iż zaczyna z czystą kartą. Oboje z nią zaczynają. Styles był głupcem, przyprawił ją o nie jeden potok łez, ale przecież tego nie musi pamiętać. Hazz był zaślepiony Caroline, która ni stąd ni zowąd okazała się... Dobra? Wydawało mi się to dość dziwne. I tak jej nie lubię, chociaż powiedziała Harry'emu gdzie ma szukać Lace. Niestety suka pozostanie suką i w przypadku Flack'owej nie zmienię zdania. Niechże babcia się wypcha i szuka szczęścia gdzieś indziej. Mam nadzieję, że nie będziesz już mnie narażała na nią? Nie chcę nawet o tym babsku myśleć. Wyrządziła tyle krzywdy w pierwszej części, że aż trudno uwierzyć w jej dobre intencje. W końcu nawet samemu Louisowi było z tym ciężko. "Stara ropucha"! Hahaha, pięknie Tomlinson, tak trzymać. Żadne inne określenie do tego babska się nie nadaje.
    Lacey bez wspomnień jest zupełnie inna, niżeli ta z głęboko zakorzenioną przeszłością. Ta Lace się śmieje, a tamta? Owszem Harry potrafił wywołać uśmiech na jej twarzy, ale to nie było to samo, co jest teraz. Zwykła karykatura Stylesa wywołała u niej salwę śmiechu. Ach <3 Wspominałaś mi o cudownym momencie Hacey i oczywiście był. Nawet ani trochę się nie zawiodłam. "Dla większości fanek jestem ideałem. Lubię swój nos i usta" - wydaje mi się, że nie tylko dla fanek, bo dla Lacey także jest ideałem. Harry jest idealną osobą, której Lace powinna powierzyć swoje serce. Popełnił błęd, ale kto z nas ich nie popełnia? Każdy zasługuje na drugą szansę i wszystko wskazuje na to, iż Hacey ją otrzyma. Wszystko jest na dobrej drodze.
    Czyli mogę się tylko domyślać, skąd Lacey się tak upewniła w tym, że Aaron kłamał. Ale nawet wcześniej, bez listu, kiedy Harry odwiedził ją w szpitalu... Te jej spojrzenia... Świadczyła o tym, iż jej serce pamiętało. Mózg mógł stracić wspomnienia, ale serce nie. I to jest właśnie piękne w miłości. Przecież zdarzały się najróżniejsze przypadki po przeszczepach serca. To jest dowód na to, jaką ono ma siłę. Lace mimo, że zobaczyła teoretycznie "obcego" człowieka, wiedziała, że łączyło ją z nim coś więcej. Pomimo zaprzeczeń Aarona, mimo jego kłamstw szukała kontaktu z Harry'm, aż w końcu znalazła list. List ją tylko utwierdził w przekonaniu, iż jej uczucia były słuszne. Serce słusznie lgnęło do Stylesa. To naprawdę piękne.
    "Zbudujemy nowe wspomnienia. Szczęśliwsze od poprzednich", przepiękne słowa wypowiedziane przez Harry'ego. Naprawdę wspaniała scena. Jednak wiesz, czym "zepsułaś"? Po prostu brakowało mi tutaj pocałunku. Była to idealna pora, którą jestem pewna, że KAŻDY CHŁOPAK by tak zakończył. Takie coś nie mogło skończyć się inaczej... A przecież Harry nim również jest (cóż za spostrzegawczość, prawda? *.*). Jedyne co go różni od pozostałych przedstawicieli jego płci to kariera.

    OdpowiedzUsuń
  10. To, że dziewczyny rozpoznają go na ulicy. Ale nic więcej... Dlatego tutaj daję Ci minusa. Malutkiego. Musisz przy pisaniu chyba bardziej wczuć się w faceta, bo zauważyłam, że w swoich historiach - choć sytuacja o to błaga - na siłę starasz się odwlec jakiekolwiek zbliżenie. Zatem moja rada - wiem, że to trudne, ale musisz czasami spróbować pomyśleć, jak mężczyzna (och, jak to dziwnie zabrzmiało *olaboga*).
    Harry po wybudzeniu musiał być nieźle wystraszony. W końcu, co jeżeli poprzedni wieczór okazałby się pięknym snem z którego wybudzenie się oznaczałoby koszmar? Krzyki Lacey i Aarona... Uhm, wiedziałam, że coś nie gra, bo w końcu kto mógłby się kłócić? Przecież nie Louis z Lacey, którzy wcześniej mieli naprawdę dobre kontakty. W momencie, w którym Aaron ot tak wyznał, iż spowodował wypadek, aż mnie ciarki przeszły. Powiedział to tak, jakby to było nic. Jakby nic jej się stało. Zachowywał się tak, jakby od początku wiedział, że straci pamięć. A co, gdyby zmarła? Albo już nigdy nie wybudziła się ze śpiączki? Normalnie zwykły palant z Diggera. Nie rozumiem... Od początku myślałam, iż to wypadek, a tu szok. Naprawdę zaskoczyłaś mnie. Nawet nie wiesz, jak w tym momencie znienawidziłam tego chłopaka. Wcześniej sądziłam, iż stara się wykorzystać utratę pamięci do zdobycia dziewczyny, a okazało się zupełnie coś innego. Sam go zaplanował. Jestem tylko ciekawa JAK? Jak ten skurczybyk to uknuł? Chciałabym, aby została teraz wymierzona sprawiedliwość, tylko w jaki sposób Harry z Lacey tego dokonają? Nie ma świadków, nie ma sprawy. Ich słowa coś dadzą? A może ktoś coś widział? W sumie nie pozostaje mi nic innego, jak wyczekiwać rozwinięcia tego temu.
    Lacey teraz będzie cierpieć, ponieważ uwierzyła Aaronowi, że chciał dla niej najlepiej. Tylko co mogła innego zrobić, skoro nic nie pamiętała? Nie może się o wszystko obwiniać, a jedynie dziękować, iż Harry tak zawzięcie o nią walczył, a jej serce podpowiedziało, kto jest dla niej najlepszym wyborem. Zrobiła dobrze, dlatego niech się ta dziewczyna nie zadręcza. Niech zacznie nowe, spokojne życie u boku osoby, którą kocha.
    Lacey została teraz "sama". To znaczy nie zupełnie sama, ale skoro wyniesie się od Aarona to co pocznie? Czyżby Harry zamierzał przyjąć ją pod swój dach? W końcu to nie problem dla niego kupić nowe lokum. Dla niego i dla Lacey. W końcu to samo planowały pozostałe dwie pary w zespole. Czyżby związek Hacey również miał się rozwinąć w tym kierunku? Ach, ale odbiegam w przyszłość *.*
    Czekam niecierpliwie na następny rozdział, który mam nadzieję, iż pojawi się bardzo szybko <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham Hacey . Kocham Hacey . Kocham Hacey <3
    Nie wierzę ogólnie w miłość jako w życiu realnym.Ogólnie opowiadania opowiadające o miłości mnie nie wciągają.Nie wierze, że takie uczucie mogłoby się przydarzyć w życiu realistycznym i wydają mi się poprostu głupkowate.Ale to opowiadanie to poprostu cud.Wciągnęło mnie i jakoś całe moje zastrzeżenia i zachwianą wiarę w uczucia odsuwam na bok gdy tylko zaczynam kolejny rozdział.Uwielbiam to opowiadanie i trzymam kciuki za Hacey.
    pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Co ty ze mną robisz...? Jest noc, a ja popłakałam się nie wiadomo czemu, choć pewnie tak dla odreagowania. Wzięłam się za rozdział i płaczę jeszcze bardziej. Czuję się teraz jak zatopiona łza na dnie oceanu.
    Gdy Harry niósł ją w swych ramionach ja już drżałam. Była w jego pokoju, w jego dresach, leżała na jego łóżku koło niego. Szczyt marzeń. Sama złapała go za rękę i splotła ich palce. To takie niezwykłe... Oni nigdy się nawet nie dotykali. Więc teraz choćby muśnięcie skóry jest czymś wyjątkowym. Taka piękna scena... Ona się śmieje z karykatury, Harry oburzony. Każde zdanie jest dla mnie czymś wielkim, niesamowitym. I chociaż nie jest to ta sama Lacey nie przeszkadza mi to już tak bardzo. W końcu muszę się z tym wreszcie pogodzić, prawda? Co było już nie wróci. Ale w końcu stworzą nowe wspomnienia, tak?
    Gdy Harry się obudził i usłyszał krzyki sądziłam, że to Lou z Lace coś rozrabiają a tu Aaron? O Boziu... Spowodował wypadek. Tego kretyństwa nie da się opisać w najbardziej kretyńskich słowach świata. Trzeba mieć na bani żeby spowodować wypadek. Niech się idzie leczyć. Nie chciał by więcej cierpiała? Też mi coś! Mam wrażenie, że jakaś część jego mózgu jest nie w pełni rozwinięta. "Och, Lacey. Spowoduję Twój wypadek żebyś więcej nie cierpiała. Zapomnisz o nim, będziesz ze mną i będzie fajnie. A jak zginiesz? To też nie będziesz cierpieć. Może ja trochę popłaczę, ale pogodzę się z prawdą." Dobra, nie mam siły opisywać jego tępoty, idiotyzmu, kretynizmu etc. Harry mu przywalił. Jeszcze mu odrąbać przyrodzenie! Dobra, ponosi mnie. Muszę się uspokoić bo staję się za bardzo wulgarystyczna, przepraszam. Ja się boję co ty jeszcze planujesz na kolejne rozdziały... Skoro już w szóstym Lace jest po stronie Hazzy. Zapewne będą musieli stworzyć nowe wspomnienia i uporać się z Aaronem.
    Pozdrawiam cieplutko i czekam na siódemkę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ooo jaki cudowny wygląd bloga, a jeszcze lepszy rozdział -tak pomyśłałam czytając tego bloga i wchodząc na niego. Podoba mi się, że jest Harry bohaterem w tym opowiadaniu :D Podoba mi się ten blog i to bardzo, mam nadzieję, że jeszcze tutaj wpadnę. Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i wspaniałej dobrej weny i pomysłów na rozdziały.

    ( z góry przepraszam za spam )
    zapraszam do mnie na blogi :
    blog jest o Justinie Bieberze (opowiadanie)oraz o Melody Sunshine. Zapraszam na zwiastun może cię zainteresuje : http://www.youtube.com/watch?v=7QWicYWIbUI&feature=plcp
    oto link na bloga :
    http://meet-dreams.blogspot.com/
    oraz na blog o One Direction (opowiadanie) głównie o Liamie Payne'ie i Rose Nelson, która chce zostać sławną siatkarką :
    http://tell-me-what-you-feel.blogspot.com/
    Chciałam też dodać, że szukam nowych czytelnków na blogi i miło by mi było gdybyś została jedną z nich (oczywiście nie zmuszam ). Proszę zostaw po sobie ślad na moich blogach, np. w formie komentarza czy coś :) Pozdrawiam Shadow

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiem, wiem. Jestem po prostu okropna z moim ostatnim zachowaniem. Ale wiesz, jak to czasami bywa. Tyle ostatnio miałam do roboty, że na nic nie miałam czasu. Wiem, że już tyle razy obiecywałam, że to się nigdy nie powtórzy i naprawdę chciałabym tego unikać. Mam nadzieję, że będziesz wybaczała mi takie momenty. Bo ja cię kocham, kocham, kocham <3
    Jeden z moich ulubionych rozdziałów na ZZ - nie dość, że jak zwykle pełno emocji, które rozsadzają mnie od środka, to w końcu wszystko się układa. No ale dobrze, zacznijmy od początku.
    Pierwsza scena - po prostu fenomenalna! Jak sobie wyobraziłam Harry'ego, niosącego taką małą, bezbronną Acey, to mi się tak cieplutko na serduszku zrobiło! No i chyba nie muszę mówić, że wielki bananowaty uśmiech rozświetlił moją twarz! Louis jak zwykle uczynny, zaoferował kakao, którego nie lubię w sumie, mógłby wybrać gorącą czekoladę, no ale przecież ja nic nie mówię!
    Lacey, ty cholerna szczęściaro! Harry Styles dał ci swoje ubrania! Ja pierdzielę, ile ja bym dała za nawet pół jego skarpetki! A ona dostała i dresy i koszulkę! Wyobrażasz to sobie? Będzie w jego ubraniach, które nim pachniały! Gdyby mi się coś takiego przydarzyło, już NIGDY bym ich nie zdjęła! *.* Uf, ale się zajarałam. Muszę ochłonąć.
    KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM LOUISA! "Tą starą ropuchę?!" No po prostu najlepszy moment ever! Mój Louisek, moje najcudowniejsze Louisiątko! On wie, że ja też jej nienawidzę z całego serca. Nieważne, co zrobiła. Że powiedziała Harry'emu, gdzie jest Lacey. Nigdy nie wybaczę jej tych wszystkich obleśnych momentów. Louis najwyraźniej też nie! No kurde, ja zawsze mówiłam, że jesteśmy sobie przeznaczeni! <3
    Cieszę się, że pomimo tego wszystkiego, Acey zdecydowała się odnaleźć zagubione uczucie. Czuła, że ją i Hazzę łączyła jakaś więź. Nawet wypadek tego nie zmienił. Cholera, jak się cieszę, że w końcu przejrzała na oczy!
    Moment z karykaturą Loczka był świetny! Nareszcie przeczytała, że Lacey się śmieje, tak dla odmiany! Zupełnie inna dziewczyna, niż ta z pierwszej części. To dobrze, bardzo dobrze!
    No i ten list. To w jakiś sposób na pewno pchnęło dziewczynę do podjęcia takiej a nie innej decyzji. Jestem okropnie zadowolona, bo w tym liście naprawdę można było poczuć to, co ona w tamtym czasie! To nie lada wyczyn, a więc ogromny, ogromny plus!
    Tylko jeszcze jakby na przykład się pocałowali wtedy, byłabym najszczęśliwsza na świecie! Rozumiem, że Harry to taki wrażliwiec i w ogóle, ale chyba jakieś instynkty ma, prawda? XD Powinien rzucić się tam na nią i w ogóle. No dobra, może tutaj już trochę przesadziłam, ale serio, pocałunek by się przydał.
    Też bym się przestraszyła na jego miejscu, jakbym się obudziła, a kochanej przeze mnie osoby nie ma na jej miejscu. W sumie, prawdę mówiąc,czuję się tak codziennie. Bo nigdy nie ma przy mnie ani Louisa, ani Zayna, ani Liama, ani Nialla, ani Harry'ego. ŻADNEGO Z NICH. No po prostu składam zażalenie. No, ale nieważne.
    Tak właśnie jak czytałam, jak tak sobie słodko leżą na kanapie, to zastanawiałam się, gdzie jest Aaron i czy pojawi się w tym rozdziale, żeby zrobić rozpierdol, czy w następnym. Długo nie musiałam czekać, bo oto jest, zjeb genetyczny. Ja naprawdę przepraszam za te przekleństwa, ale ja się po prostu powstrzymać nie mogę. Tak więc wybacz, naprawdę.
    Wiedziałam, że ten dupek jakoś był związany z tym wypadkiem. I w końcu sam się wkopał, ciota jedna! Bardzo, bardzo dobrze, że Styles mu przywalił. Powinien jeszcze kilka razy i to za każdym coraz mocniej!
    Biedna Lacey, dla niej to naprawdę musiało być coś okropnego, usłyszeć taką prawdę. Myślała, że Aaron to jej przyjaciel, że mogła mu ufać, a tu proszę... Naprawdę, nie rozumiem, jak można być aż tak złym człowiekiem. Flakowata i Aaron powinni razem trafić do pudła. W jednej celi najlepiej. Bo może wtedy pozabijali by się sami na wzajem, o!

    OdpowiedzUsuń
  15. Teraz wierzę, że na pewno wszystko się ułoży. Acey może być trochę ciężko, ale przecież ma Loczka, Louisa i pozostałych chłopaków. Zaczyna wszystko od nowa, bez zbędnych i bolesnych wspomnień. Nowe życie. Będzie dobrze, będzie dobrze, prawda?
    Raz jeszcze przepraszam za moje okropne zachowanie. Raz jeszcze obiecuję poprawę i raz jeszcze proszę Cię Pattie o wybaczenie. Wiesz, że jak kocham tą Twoją twórczość równie mocno, jak Ciebie <3
    Zawsze wierna, kochająca, na zawsze będąca, nienawidząca Flakowatej i Aarona, kochająca Louisa, Harry'ego i Lacey, Ellie <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Od samego, cholernego początku mówiłam, że Aaron to świnia! Mówiłam?! Po prostu byłam pewna, że ten facet jest zły. Ale żeby takie świństwo zrobić? Niech go za kratki wsadzą! Mógł ją zabić! Mógł zabić moją kochaną Lacey. :c
    No, niedawno narzekałam, że Acey mnie wkurza, ale teraz znowu ją pokochałam ♥ I ten dialog o zbudowaniu nowych wspomnień! Ryczę! *-* I jej list...
    Najlepsze opowiadanie twojego autorstwa EVER! Poważnie! I jestem niezmiernie wdzięczna, że napisałaś aż dwa sezonu ZZ. Szkoda tylko, że już zbliżamy się do końca. Ale przed nami jeszcze cztery, niesamowite rozdziały, w których na pewno wiele się wydarzy.

    OdpowiedzUsuń