3.10.2012

{S2} Rozdział drugi

Gdy moje łzy spadają, ja wierzę, że wrócisz. 
Chociaż wszystko jest kłamstwem, 
jeśli powiesz, że wrócisz, 
wszystko będzie dobrze.


Zamyślony usiadłem przy dużym stoliku w eleganckiej kawiarni. Nie protestowałem, gdy po wywiadzie chłopcy oznajmili, że chcą coś zjeść. Dawno im nie towarzyszyłem, dlatego tym razem postanowiłem to zmienić. Należały im się przeprosiny. I chociaż wolałbym siedzieć teraz przy boku Lacey z nadzieją, że otworzy oczy, czułem, iż nie tego by ode mnie oczekiwała. Zawsze powtarzała, że powinienem cenić przyjaciół, ponieważ nie trudno ich stracić, za to ciężej odzyskać. Miała rację. Jak zawsze.
Zamówiłem pieczoną kaczkę i w ciszy spojrzałem na dyskutujących Zayna, Liama i Nialla. Wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo tęskniłem za ich osobami. Odkąd odeszła Acey dopuszczałem do siebie tylko Louisa, którego chcąc nie chcąc postawiłem w trudnej sytuacji. Zakazałem mu nie rozmawiać z pozostałymi członkami o tym, co się ze mną działo. Udawałem szczęśliwego, traktując wszystkich, jak swoich wrogów, a przecież tak wcale nie było. Pragnęli mi pomóc i złagodzić ból serca, który rozrywał me serce na strzępy. Zamieniał w kamienną postać pozbawioną wszelakich uczuć. W kogoś, kto winił wszystkich dookoła tylko nie siebie samego.
Zrozumiałem to dopiero, gdy omal nie straciłem Lace na zawsze. Ujrzawszy ponownie jej twarz doszło do mnie, jak bardzo boli utrata kogoś, kogo naprawdę się kochało. Nie mogłem pozwolić na to, by opuściło mnie więcej osób.
Westchnąłem, zwracając na siebie jedynie uwagę Lou. Najwyraźniej zrozumiał z mojego wyrazu twarzy do czego zmierzałem, dlatego pokręcił zachęcająco głową. Przytaknąłem z delikatnym uśmiechem i wydusiłem na wdechu:
– Przepraszam.
Nagła cisza i para trzech intensywnych oczu sprawiły, że zrobiło mi się  niesamowicie głupio. Spuściłem wzrok, nerwowo bawiąc się dłońmi.
– Przepraszam za ostatnie miesiące, w których zachowywałem się jak dupek – kontynuowałem skruszonym tonem. – Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że przez to mogłem stracić waszą przyjaźń. Mam nadzieję, że kiedyś będziecie w stanie mi wybaczyć.
– Byłeś dupkiem. Tu ci przyznam rację – odparł bez ogródek Malik, bawiąc się srebrnym widelcem. – Ale nigdy nie przestałeś być naszym przyjacielem. Przechodziłeś przez naprawdę trudny okres i chociaż czuliśmy się odrzuceni, rozumieliśmy, że potrzebujesz czasu.
– To prawda – przytaknął Horan. – Przeprosiłeś, więc gitara znów gra. Teraz trzeba wypełnić puste żołądki, yeah buddie.
Zaśmiałem się, dziękując chłopakom za wyrozumiałość. Miałem ogromne szczęście posiadając przy boku tak cudownych ludzi. Przyjaciół, którzy nie opuścili mnie w złych chwilach, choć mieli do tego pełne prawo. Ponadto odnalazłem Lacey. Znów odzyskałem wiarę w lepsze jutro i marzenia. Miłość potrafiła zarówno zniszczyć człowieka, jak i dodać mu skrzydeł. Posiadała niezwyciężoną siłę. Umiała zrobić coś, czego nikt inny by nie potrafił. Dlatego tak trudno jest kochać i być kochanym. Niektórzy rezygnują z tak silnego uczucia w obawie przed cierpieniem. Doskonale ich rozumiałem, jednak odrzucając miłość również się unieszczęśliwiamy. Dlatego warto ryzykować, choć wiązało się to z setkami zarówno szczęśliwych, jak i tych przykrych wspomnień. Należy jednak pamiętać te dobre, gdy na drodze pojawiały się przeszkody i powoli zaczynaliśmy tracić sens. Wiarę w swoją drugą połówkę.
– Louis odnalazł Lacey – wyszeptałem, a wszyscy spojrzeli na mnie ze zdumieniem. Nigdy wcześniej nie rozmawiałem z nimi o niej. – Leży w śpiączce od czterech miesięcy. Miała wypadek w Londynie. Jechała tutaj, by dać mi kolejną szansę – w oczach pojawiły się łzy, które po chwili spłynęły po moich policzkach. Czy czułem się winny temu, co się stało? Oczywiście. Gdybym nie pozwolił jej wyjechać, nigdy by do tego nie doszło. Ale czasu cofnąć nie mogłem, dlatego jedyne co mi pozostało to nie tracić wiary. Czując wspierające dłonie Louisa i Liama, spuściłem wzrok. – Boję się, że już więcej nie otworzy oczu. A to wszystko przeze mnie…
– Nawet tak nie myśl! Lacey wybudzi się, a my już jej w tym pomożemy – odparł pewnie Irlandczyk, wstając z krzesła. – Chociaż z początku nie najlepiej ją oceniałem to wiem, że się myliłem. Kochacie się. Bez siebie jesteście nieszczęśliwi, dlatego trzeba zrobić wszystko, by znów było dobrze.
– Co masz na myśli? – spytał Liam, marszcząc brwi.
– Chodźmy do szpitala i zaśpiewajmy jej „Moments”. Ludzie, jesteśmy One Direction! Nie można o nas od tak zapomnieć. Gdy tylko usłyszy nasze zacne głosy, wybudzi się jak z najpiękniejszego snu…
– Dzieciak – Zayn pchnął blondyna w ramię, a po Sali rozległ się nasz donośny śmiech.

*

Dzięki przyjaciołom wszystkie negatywne myśli schowały się na końcu mego umysłu. Górowało nad nimi uczucie szczęścia i niewyobrażalnej wiary w to, że się uda. Że dzięki chłopakom zdołamy wybudzić Acey ze śpiączki. Być może było to naiwne i zachowywaliśmy się jak głupcy, ale nie dbałem o to. Nie chciałem myśleć racjonalnie. Wolałem patrzeć na świat przez różowe okulary, by nie tracić siły do walki o swoją miłość. Tym razem nie byłem sam. Miałem sojuszników, którzy bardzo mnie wspierali.
Wbiegłem za Louisem do szpitala, otrzepując się ze śniegu. Chłopcy podchodzili do najmłodszych fanów, a ja podszedłem do recepcji. Znajoma pielęgniarka, którą spotkałem za pierwszym razem spojrzała na mnie oszołomiona. Zmarszczyłem niepewnie brwi, a blondynka rozejrzała się dookoła.
– Nie powinnam tego mówić, ponieważ mi zabroniono, ale gdy tylko pan wyszedł, Lacey Evans wybudziła się ze śpiączki – wyszeptała kobieta, a serce podskoczyło mi do gardła. Z ledwością powstrzymałem się przed pobiegnięciem na drugie piętro, gdzie leżała moja ukochana. – Jest w stabilnym stanie, jednak straciła pamięć. Nie pamięta nikogo, a jej narzeczony zakazał, by wpuszczano kogokolwiek poza nim do pacjentki. Nie był zadowolony z pańskiej wizyty…
Jak to zakazał?! Lace wybudziła się z czteromiesięcznej śpiączki, o której dopiero co się dowiedziałem, a on nie pozwalał mi jej zobaczyć? Jakie miał do tego prawo, skoro serce tej dziewczyny należało do mnie?
Bez namysłu pobiegłem w stronę windy, nie czekając na chłopaków. Zamierzałem przypomnieć Acey o tym, kim byłem. O każdej chwili, którą wspólnie spędziliśmy. O nas. Przecież nie mogła tak po prostu tego nie pamiętać. A nawet jeśli, jej serce powinno zabić na mój widok szybciej. Dać znak, który poparłby moje słowa. Jedynie czego się obawiałem to tego, co Aaron jej naopowiadał. Już raz udowodnił, że zależy mu na pozbyciu się mnie z życia jego „przyjaciółki”. Nie zamierzałem do tego dopuścić. Ani teraz, ani nigdy.
Wbiegłem do pokoju z numerem czterdziestym dziewiątym, gdy ujrzałem parę intensywnie błękitnych oczu, które spoglądały na mnie z zaskoczeniem. Łzy momentalnie spłynęły po moich policzkach. Bez namysłu podbiegłem do szatynki, z całej siły obejmując ją ramieniem. Znów dane mi było czuć bliskość jej drobnego ciała. Opuściła krainę Morfeusza, dzięki czemu siedziała przede mną całkowicie przytomna. Z twarzą anioła, którego już nigdy nie chciałem opuszczać.
– Tak bardzo się bałem, że ten dzień nie nastąpi – wyszeptałem, gładząc długie, gęste włosy Evans. – Przepraszam, że tak bardzo cię zraniłem. Nie powinienem pozwolić ci odejść. Nigdy nie powinienem cię zranić. Wybacz mi…
– Przepraszam – nieśmiały głos sprawił, że odsunąłem się na wyciągnięcie ręki. Zaniepokojony patrzyłem na zagubioną twarz ukochanej – ale kim jesteś?
Zamarłem. A więc to prawda. Nie pamiętała mnie. Nie miała pojęcia o uczuciu, jakim się darzyliśmy. Wszystko odeszło w niepamięć.
– Ha-Harry… Jestem Harry Styles – wydukałem, a błękitne źrenice momentalnie się zwęziły. – Nie pamiętasz mnie? Jesteśmy sobie bardzo bliscy. Kocham cię. Ty kochasz mnie…
Nagle zostałem odepchnięty, a twarz nastolatki wydała się groźna. Nie patrzyła na mnie jak na kogoś, kogo lubiła. Patrzyła jak na… wroga.
– Wyjdź! Słyszałam o tym, jak bardzo mnie raniłeś i wykorzystywałeś! – krzyknęła gniewnie, sprawiając, że zacząłem tracić grunt pod nogami. – Aaron powiedział mi, jakim jesteś wrednym draniem! Jak śmiesz tutaj w ogóle przychodzić?!
– Lacey, to nie prawda! Nie wierz temu, co naopowiadał ci ten oszust! Ukrywał przede mną to, że miałaś wypadek. Szukałem cię… Cierpiałem przez tyle długich miesięcy, myśląc, że już nigdy cię nie zobaczę…
– Nie wierzę ci! Wynoś się! Nie chcę widzieć ani ciebie, ani twoich wiernych koleżków z zespołu. To wszystko przez was… Zniknijcie z mojego życia!
Stałem przed Lace niczego nie rozumiejąc. Ręce drżały z bezsilności, a po policzkach spływały gorzkie łzy. Dlaczego? Czy to była kara za to, jakim byłem ślepym głupcem? To wszystko przez to, że raniłem ją, nie okazując wcześniej swoich uczuć i nie rozumiejąc, czym jest „miłość”? Może to jej gra? Udaje, by mnie zranić. By pokazać, jak się czuła, gdy jeszcze trwała przy moim boku. Tylko dlaczego jej wzrok był taki chłodny, a głos pozbawiony pozytywnych uczuć? Dlaczego patrzyła na mnie, jak na kogoś zupełnie obcego?
– Lacey…
– Powiedziała, żebyś wyszedł, więc wyjdź – usłyszałem za sobą spokojny głos, którego nienawidziłem z całego serca. Obracając wzrok dostrzegłem ciemnozielone spojrzenie Aarona. – Już wystarczająco ją zraniłeś. Teraz ma okazje, by zapomnieć o bólu na jaki ją skazałeś. Pomogę jej w tym.
– Podając się za jej narzeczonego?! – wykrzyczałem, zaciskając dłonie na zielonym podkoszulku chłopaka. – W co ty do cholery pogrywasz?! Dlaczego ją okłamujesz i wykorzystujesz fakt, że niczego nie pamięta?! Jak mogłeś nie powiadomić mnie o wypadku?!
– Wynoś się stąd, Styles! Wynoś się i zostaw Aarona w spokoju! Zostaw NAS, słyszysz?!
Oszołomiony spojrzałem w stronę Evans. Gdyby nie kroplówka z pewnością rzuciłaby się na ratunek Diggerowi. Wierzyła mu. Nie mi. Myślała, że zniszczyłem jej życie i Bóg jeden wie, jakimi kłamstwami ją jeszcze nakarmiono. Nie zmieniało to jednak faktu, iż poczułem się dotknięty. Myślałem, że teraz wszystko się ułoży i w końcu będziemy szczęśliwi. Byłem naiwny. Tak bardzo się myliłem…
W pokoju znaleźli się moi przyjaciele, którzy z równym oszołomieniem przyglądali się dziewczynie siedzącej na szpitalnym łóżku. Najwyraźniej nie rozpoznała żadnego z nich, ponieważ wyraz jej twarzy nie zmienił się ani trochę.
– Co się dzieje? – spytał niepewnie Louis, a Lace wskazała na mnie palcem i zrobiła poważną minę.
– Zabierzcie swojego kolegę i wyjdźcie. Nie pamiętam żadnego z was i nie chcę sobie czegokolwiek przypominać. Wiem już wystarczająco, by chcieć uciec od przeszłości.
– Czego jej nagadałeś, sukinsynie?! – fuknął Zayn, przyciskając uśmiechniętego Aarona do ściany. Ten tylko rozejrzał się po wszystkich z satysfakcją. Evans znów stanęła po jego stronie.
– Proszę wyjść! Pacjentka potrzebuje odpoczynku! – w pomieszczeniu pojawił się lekarz, który oderwał Malika od bruneta i zaczął wyprowadzać wszystkich członków One Direction. – Macie zakaz wchodzenia do panny Evans. Jest to zarządzenie zarówno jej, jak i małżonka. Proszę wyjść.
Nie zważając na lekarza, podszedłem do dziewczyny i spojrzałem prosto w jej błękitne tęczówki. Była zagubiona. Zapewne nie do końca wiedziała, w co powinna wierzyć. Z łatwością mogła zostać oszukana. Zanik pamięci… jak bardzo musiała cierpieć, nie wiedząc niczego ani o sobie, ani o ludziach, którzy naprawdę ją kochali. Zaufała Aaronowi, ponieważ był przy niej wtedy, kiedy ja odszedłem. Wierzyła mu, bo to samo zrobiła służba medyczna. Nie mogłem jej o to obwiniać.
– Nie poddam się – powiedziałem pewnie, zaciskając dłonie. – Będę walczył o naszą miłość do samego końca. Sprawię, że wszystko sobie przypomnisz. A wiesz dlaczego? Ponieważ warto. Warto walczyć o miłość, która zdarza się tylko raz w życiu. O tę prawdziwą. Kocham cię, Lacey i wierzę, że to nie koniec.
– Przestań mącić jej w głowie! Wynoś się! – Aaron wypchnął mnie w kierunku drzwi. Nim opuściłem pomieszczenie, zerknąłem ostatni raz w stronę dziewczyny. Spuściła wzrok. Wyglądała na bardziej zagubioną niż wcześniej.
Miałem nadzieję, że istniała dla nas jeszcze szansa. Musiałem zrobić wszystko, by odzyskała pamięć.
A jeśli to niemożliwe…
Musiałem sprawić, by zakochała się we mnie jeszcze raz.

20 komentarzy:

  1. Ciesze się, że Harry zdobył się na szczere przeprosiny. Z pewnością dużo łatwiej będzie mu iść przez te wszystkie problemy z paczką przyjaciół u boku. ; )
    Ale Aaronowi to chyba oczy wydłubię. oO A raczej wydłubałabym, gdybym tylko go spotkała. Jak mógł nagadać takich bezsensownych bzdur tej biednej dziewczynie?! On nie ma za grosz sumienia.. Boże. Zbulwersowałam się. -.- Jednak cieszę się, że Hazza się nie poddał, to ostatnie zdanie tego rozdziału niesamowicie podnosi mnie na duchu, bo widzę, że będzie walczył do końca. To dobrze, bardzo dobrze..
    Ah, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! < 3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ochotę wrzeszczeć, kopać, bić, rozwalać wszystko co spotkam na swojej drodze. NIENAWIDZĘ Aarona z całego serca. Jak ja w poprzednim komentarzu mogłam go w pewnym sensie bronić? No po prostu nie wierzę.
    DUPEK, DUPEK, DUPEK!
    Ale dobra, może od początku.
    Zdecydowanie wolę Harry'ego z drugiego sezonu. W końcu przestaje być tym zagubionym chłopaczkiem, który z niczym nie umie sobie poradzić, co chwila przeżywa załamki życiowe i ryczy jak małe dziecko, nic z tym nie robiąc. Tutaj się zmienia. Zaczyna walczyć, nie ma zamiaru się poddawać. Podoba mi się to. Może w tym sezonie nie będzie mnie już tak często wkurzał.
    Z uśmiechem na twarzy czytałam o jego planach co do pozostałych członków One Direction. Loczek nareszcie wziął się w garść i postanowił z nimi porozmawiać. Dobrze, że w końcu zrozumiał, że nie może stracić przyjaciół. Oni są mu potrzebni. inaczej chyba by eksplodował. Przecież nikt nie zrozumie go tak jak oni, prawda? Są jak bracia, więc dalsze odtrącanie ich byłoby głupotą.
    Niall to jest gościu! Jaki ten chłopak jest śmieszny. Jak zawsze myśli tylko o swoim ciągle niezapełnionym żołądku. Niemożliwy normalnie. Ale i tak ostatnie było najlepsze. "Chodźmy do szpitala i zaśpiewajmy jej „Moments”. Ludzie, jesteśmy One Direction! Nie można o nas od tak zapomnieć. Gdy tylko usłyszy nasze zacne głosy, wybudzi się jak z najpiękniejszego snu…" Ha ha ha, on jest nienormalny normalnie. XD Jego optymizm jest wręcz porażający! Zawsze tak jest. W każdym opowiadaniu praktycznie Niallerek gra takiego wariata.
    No ale dobra, bo trochę odbiegłam od tematu.
    Zmieniam zdanie o pielęgniarce. Zachowała się wspaniale, mówiąc Harry'emu o Lacey, chociaż jej zabroniono.To był naprawdę miły gest.
    W przeciwieństwie do wiadomości, którą przekazała... Lacey straciła pamięć. Kurde no! Czy zawsze coś musi pójść nie tak?! Teraz, kiedy Harry miał szansę ją odzyskać, wszystko musiało się skomplikować.
    I oczywiście przez kogo? Aarona srona! Matko, jak ja go nienawidzę! Jak on mógł do cholery jasnej?! Jak on mógł nagadać Acey takich bzdur! Owszem, Harry ją zranił, ale już bez przesady. Co za sukinsyn normalnie nie wytrzymam zaraz no! I jeszcze te jego "Powiedziała, żebyś wyszedł, więc wyjdź." SAM WYJDŹ, HOŁOTO ZASRANA! ŻEBYM CIĘ WIĘCEJ NIE WIDZIAŁA, PATOLOGICZNY DUPKU!
    Zayn, trzeba było mu przywalić w tę kłamliwą buźkę! Tak raz i porządnie! Głupi lekarz, musiał akurat wejść w tym momencie?! Fajna bójka może by była.
    I znowu pojawia się zupełnie inny Harry. W pierwszym sezonie prawdopodobnie spuściłby głowę i wyszedł cichutko, po czym zamknąłby się w pokoju i płakał przez kolejny miesiąc. A tutaj okazuje się, że nie! Twardo mówi, że się nie podda. Wyznaje miłość Lacey. Sam ciągle ma nadzieję. Chce walczyć. To jest PRAWDZIWY Harry Styles i błagam, niech tak zostanie do końca, dobrze? W oczach Lacey było zwątpienie i bardzo dobrze. Niech wie, że ZASRANY AARON nie musi mieć racji. A ostatnie zdanie rozdziału podobało mi się najbardziej: "Musiałem sprawić, by zakochała się we mnie jeszcze raz." DALEJ HARRY! WALCZ HARRY! TEAM HARRY! WON Z AARONEM!
    O mamusiu, jaki ten rozdział był emocjonujący! Najpierw się śmieję, a za chwilę mam ochotę wszystko rozszarpać.
    A gdybym Aarona spotkała gdzieś na swojej drodze, to miałby chłoptaś przechlapane, serio. NIENAWIDZĘ GO Z CAŁEGO SERCA, NO!
    Naprawdę cieszę się, że masz wenę na to opowiadanie. Nie wiem, czy wplączesz tu jeszcze Caroline, ale jeśli tak, to będę miała już dwie durne osoby, na których będę mogła się wyżywać! O matko, w pewnym momencie to ja chyba wybuchnę z nadmiaru nienawiści. O! widzisz jaka jestem genialna?! Niech Aaron i Caroline się spotkają, to pozabijają siebie nawzajem i będzie święty spokój.
    Dobra, już nic nie mówię.
    Twoja zawsze kochająca, dziękująca za postacie, na których może się wyżywać, nienawidząca Aarona równie mocno jak Flakowatej, dumna z Harry'ego Stylesa jak cholera, nadal wierząca, że wszystko się ułoży, Ellie. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. To chyba pierwszy raz podczas tych wszystkich rozdziałów kiedy jestem mega wkurzona na Lacey . O Aaronie to już nie wspomnę . Zabiłabym go xD Boże, oddaj mi swój talent <3 Piszesz naprawde pięknie ..... też tak chcę ;c Udzielasz lekcji czy coś ? xD
    W każdym razie rozdział świetny i mam nadzieję, że Hacey wkońcu się wszystko ułoży <3
    naataliey

    OdpowiedzUsuń
  4. + też jestem w team Harry . Naprzód Styyyyles !

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakże ten rozdział różni się od pozostałych. Postawiłaś Lacey w innym świetle. Zdaję się być kimś zupełnie innym co jest oczywiste bo bez wspomnień nie ma wykształconego charakteru. Ale ja potrzebuję starej Lacey, tej tajemniczej, cichej i finezyjnej. Ten urok wokół niej i magia ich wszystkich spotkań, nawet słowa które wypowiadała były takie takie.. no delikatne!
    Dobra. Harry może i zachowywał się w poprzednim sezonie jak dupek ale mnie jakoś tak aż tak bardzo nie wkurzał. Może dlatego, że to dzięki temu to opowiadanie stało się takie cudne?
    Uśmiechnęłam się sama do siebie gdy przeczytałam słowa Harrego: ''Jedynie czego się obawiałem to tego, co Aaron jej naopowiadał.'' Kurde no! Wiedziałam po prostu, że będzie taki motyw! Nawet napisałam o tym w poprzednim komentarzu. A dzięki ostatniemu zdaniu to już w ogóle byłam taka szczęśliwa, że szok! Ja wizję ponownego zakochania, sprawiania by się ta osoba do niej przekonała mam przepiękną. Dla mnie jest to cudowna sprawa. Tylko wolałabym, żeby na koniec gdy Lace już zakocha się w Harrym, o ile w ogóle się zakocha, chociaż pewnie tak to żeby ona sobie wszystko przypomniała. Bo mam przeczucie, że dopóki tak się nie stanie będzie kimś zupełnie innym. Nie będzie już taka tajemnicza, bezbronna, troszcząca się i zdecydowana... Oh, jakże trudno charakter Lace opisać przymiotnikami, jest to wręcz niemożliwe! Ogółem opisać ją słowami jest trudno. Trzeba ją po prostu poznać. Ja od samego początku wiedziałam, że z Aaronem coś będzie nie tak, gdy tylko padły słowa ''Aaron, mój przyjaciel''. Tak zbaczając z tematu wisisz mi nową poduszkę, bo nie jest ona w zbyt dobrym stanie po tym jak trzymałam ją podczas czytania sceny w szpitalu. XD Jak on w ogóle śmiał nazywać się jej przyjacielem? Prawdziwy przyjaciel nigdy by tak nie postąpił. Trochę mnie to zawiodło skoro pomógł jej w trudnej sytuacji, był przy niej, wspierał. A teraz co? Gdyby ją naprawdę kochał chciałby jej szczęścia nawet gdyby sama nie wiedziała co sprawiłoby jej szczęście. Ale ja wierzę, że prawdziwa miłość przetrwa i nawet gdyby nie odzyskała pamięci jej serce będzie wykrzykiwać jego imię i podpowie jej: ''To ten! To ten którego kochasz całym sobą, to ten którego potrzebujesz. Tylko on może dać ci szczęście'' Ona może nic nie pamiętać ale serce nigdy, przenigdy nie zapomni. Tylko teraz musi się nim pokierować... Przez jakiś czas będzie mieć mętlik w głowie. Słowa karmione kłamstwami będą kłócić się z biciem serca ale wiem, że Lace zaufa własnej intuicji, samej sobie, własnemu sercu. I co z tego, że Aaron do tej pory jej pomagał, wspierał, chciał jej szczęścia i nigdy jej nie okłamywał skoro teraz może zadać jej największy ból? Większy od wszystkich tych które zadał jej Harry? Co on sobie myślał? Nie bał się zaryzykować? Przecież gdyby ona sobie wszystko przypomniała straciłby nawet jej przyjaźń. Może i był dla niej dobry i ją kocha. Bo nie można zwątpić w jego miłość tylko ze względu na to jak postąpił, przecież Harry też był zacytuję ''ślepym głupcem'' co nie znaczy że nie kochał. Może Aaron po prostu jej potrzebował? Bał się ją stracić i nie chciał oddać Harremu? Najgorzej, że nie zwrócił uwagi na nią i na to, że bez Harrego może być pusta, że może cierpieć wewnętrznie, nie być sobą i zaprzątać swoje myśli czymś czego nie pamięta i nie rozumie? Harry ma coś czego Aaron nie ma. A mianowicie ma połowę jej serca, a bez serca nie da się żyć. I właśnie ono będzie nakazywało jej tego. Będzie ją zmuszać do życia - do zaufania Harremu, do jego miłości.

    OdpowiedzUsuń
  6. To takie niesamowite uczucie być czytelnikiem tego wspaniałego opowiadania. Pamiętam gdy napotkałam się na nie po raz pierwszy na onecie... Przez dobre 10 minut wpatrywałam się z oczarowaniem na nagłówek, nawet treść której jeszcze nie skosztowałam była wspaniała. Już po przeczytaniu prologu stwierdziłam, że jest to moje ulubione opowiadanie i tak zostało aż do teraz. Zatokę przeczytałam już 6 razy ale ani razu nie było tak jak po raz pierwszy. Okropnie tęsknie za pierwszymi rozdziałami, ale nie ma już sensu ponowne czytanie. Natomiast za pół roku... rok... a może kilka lat? Już ustawiłam sobie w kalendarzu przypomnienie na lipiec 2013 roku. Po raz kolejny dziękuję ci za to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny . <333333
    A już myślałam , że będą szczęśliwi . Ale mam nadzieje , że sobie wszystko przypomni . :D
    Oby Harry jej to przypomniał , a ten Aaron straszna z niego świnia . :/ Czekam na następny . :)

    OdpowiedzUsuń
  8. łał.... warto było czekać tyle czasu na ten wspaniały rozdziałm ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pieprzony sukinsyn. Ja na miejscu Harry'ego bym mu wyjebała.
    Świetny rozdział. Zresztą jak zwykle. :D
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz, co przyszło mi do głowy? Gdyby ktoś chciał napisać jakąś pracę o miłości, a Zatoka Złudzeń zostałaby wydana, to powinna mu posłużyć jako niezbędny materiał konieczny do spisania wszystkiego, co najpotrzebniejsze. W myślach nazywam to opowiadanie "Traktatem o miłości", ponieważ w tak piękny sposób pokazujesz te jasne, jak i ciemne strony tegoż uczucia, że już nie raz wzruszałam się lub śmiałam razem z bohaterami. To wielka sztuka wzbudzać tak skrajne uczucia w swoich czytelnikach.
    Niezmiernie się cieszę, że po odnalezieniu Lacey do Harry'ego nareszcie dotarło, że świat nie obraca się tylko i wyłącznie wokół niego - bo, niestety, był nieco samolubny w tym swoim cierpieniu, nie domyślając się, iż mimowolnie rani swoich bliskich. Jestem z niego naprawdę dumna, gdyż zdobył się na odwagę i szczerze przeprosił swoich przyjaciół, którzy pozostają mu wierni przez cały ten czas. Warto pielęgnować przyjaźń, bo to jedna z najcudowniejszych rzeczy, jaka może w życiu człowieka spotkać. Propozycja zaśpiewania pogrążonej w śpiączce dziewczynie "Moments" niesłychanie mi się spodobała. Moja wyobraźnia pognała do przodu i wyobraziłam sobie wszystkich członków One Direction tuż przy łóżku chorej - chociaż scena nie doszła do skutku, zrobiło mi się jakoś tak cieplej na sercu. ;)
    A więc Lacey się obudziła?! Prawdę powiedziawszy myślałam, że przez jakiś czas potrzymasz ją jeszcze w śpiączce; w każdym razie czułam, że nawet, jeśli jej stan będzie w miarę stabilny, to nie wszystko wróci do normy. No i nie pomyliłam się: dziewczyna straciła pamięć, co jest jednym z najgorszych aspektów całej tej sytuacji. Kiedy Harold biegł do sali swojej ukochanej, ja byłam zajęta innymi refleksjami. Pomyślałam sobie "mam nadzieję, że ten pieprzony idiota nie nawygadywał jej głupot, bo to mogłoby skreślić szanse Hazzy. Ale nie, chyba nie można być aż tak bezczelnym". Niestety tutaj spotkało mnie rozczarowanie i ogromna wściekłość. Jak Aaron mógł w taki perfidny sposób wykorzystać zanik pamięci u Lace?! Harry faktycznie zranił okropnie dziewczynę, nie twierdzę, że nie zachował się jak kompletny idiota, pozwalając jej odejść, ale mimo wszystko zrozumiał swój błąd, a Acey nigdy nie przestała go kochać i w każdej chwili była gotowa dać mu jeszcze jedną szansę. Ale teraz to nieaktualne, bo nastolatka bez własnych wspomnień jest zdana całkowicie na innych. Aaron, gdyby kochał ją tak naprawdę, opowiedziałby całą historię bez zbędnego ubarwiania, kłamania i tak dalej, pozwalając jej samej zdecydować, przy kim woli zostać. Ale nie, wolał przedstawić wszystko w korzystnym dla siebie świetle. Egoistyczne, perfidne zagranie. Nie jestem w stanie w żaden sposób winić Lacey za to, iż kazała Harry'emu, mówiąc krótko, odwalić się. Zdecydowanie zbyt wiele godzin spędziła z Diggerem, który zapewne użył wyszukanych epitetów, by opisać zbrodnię Hazzy a siebie przedstawić jako kochającego, czułego chłopaka. Widzę jednak, że ostatnie słowa Stylesa zrobiły na dziewczynie spore wrażenie, dlatego nie tracę nadziei i wierzę, że ukochani jeszcze kiedyś będą razem. Nie stanie się to zbyt szybko, ale być może Lace ponownie ulegnie uczuciu do Harry'ego, albo pamięć jej wróci. Oby tak właśnie się stało.
    Czekam na ciąg dalszy ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapowiadało się tak dobrze. Przyjaciele mu wybaczyli, Niall zmienił zdanie o Lacey, potem okazało się, że ona się wybudziła... i nagle BUM! Wygoniła Harrego. Co ten Aron jej naopowiadała, że tak ostro zareagowała? Pewnie nie powiedział jej prawdy albo powiedział, przy okazji trochę ją ubarwiając. Inaczej chyba nie byłaby aż tak zdenerwowana. Mam nadzieję, że Harremu uda się rozkochać ją w sobie na nowo, a jeszcze lepiej, gdyby odzyskała pamięć. Nic dziwnego, że jest zagubiona. Nic nie pamięta, a w dodatku każdy mówi jej co innego. Harry swoje, Aron swoje. I komu tu zaufać? Ale wydaje mi się, że jeśli naprawdę kochała Harrego, to pomimo utraty pamięci, ta miłość do niego wciąż gdzieś tam w niej jest. A to powinno w pewien sposób ułatwić sprawę. Po części rozumiem Arona. Troszczy się o Lacey. Może nawet ją kocha, ale przesadził zabraniając innym ją odwiedzać. Przecież widać, że Harry żałuje tego, jak ją potraktował. Aron nie dostrzega jego starań? Dlaczego nie da mu szansy? A może ten wypadek to nie przypadek... Dobra, ale nie będę snuła teorii spiskowych, w których główną rolę odgrywałby Aron. xd

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak, trzeba pielęgnować przyjaźń i nie zapominać o przyjaciołach. Każdy chyba ma takiego bardziej lepszego przyjaciela tak jak Harry, że tej osobie jedynie więcej mówi, najłatwiej się mu przed nim otworzyć. Może to i nie fair w stosunku do chłopaków, ale jedynie to, że ich olewał. Dobrze, że w końcu zrozumiał jak powinno być. Dla mnie ważniejsza jest przyjaźń niż miłość, no chyba, że taka przyjacielska miłość ;). Tylko dziwnie to nieco brzmi, ale tam ;D. Zgodzę się z tym, że miłość i daje szczęście i cierpienie. To dziwne uczucie jest. To było wiadome, że Aaron wykorzysta ten brak pamięci Evans, tylko, co on zrobi jak ona odzyska pamięć? A raczej częściej tak jest, jeżeli nie zawsze. Czyżby znów będzie Lacey chciała wracać do Harry'ego, a on jej w tym przeszkodzi? Nie można nikogo zmuszać do miłości, a Aaron chyba chce to zrobić, choć Evans najwidoczniej przed utratą pamięci wolała Harry'ego. Z jednej strony można zrozumieć Aarona, że nie chcę, aby została skrzywdzona drugi raz przed Harry'ego, ale z innej strony Aaron, bo tak myślę, że to on, doprowadził do tego, że dziewczyna znalazła się w szpitalu, a to już nie jest na jego korzyść. Pozdrawiam, Olka (granice-sprawiedliwosci)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo emocjonujący rozdział. Harry nic nie może poradzić na jej stan, ale podoba mi się jego wola walki. Kocha ją, więc nie chce jej stracić. Mam nadzieję, że uda mu się odzyskać Lacey, bo chyba mimo wszystko im kibicuję.
    Aaron zachowuje się jak skończony dupek. Chce sobie przywłaszczyć niczego nieświadomą dziewczynę. Mam nadzieję, że poniesie za to karę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Smutny rozdział, ale jednocześnie piękny. :( Podziwiam Harrego za taką wytrwałość i oddanie Lacey. Mam nadzieję, że dziewczyna przypomni sobie jak bardzo go kochała i że Aaron to skończony dupek i oszust. Najchętniej to bym mu oczy wydrapała.
    Dlaczego taki los musiał spotkać akurat Lacey?! Czy ta biedna dziewczyna nie dość już cierpiała w swoim krótkim życiu? Nie zdziwiłabym się gdyby to Aaron maczał palce w jej wypadku. :(
    Z niecierpliwością czekam na następny. <3
    [atramentowa-milosc]

    OdpowiedzUsuń
  15. jejku ale się zaczytałam. Teraz po głowie chodzi mi milion scenariuszy co będzie dalej. Miałam nadzięję , że Zayn uderzy tego Aarona no ale trudno nie można mieć wszystkiego :D

    OdpowiedzUsuń
  16. nawiązując do pewnego komentarza na temat że choć Acey stracila pamięc serce powinno zabić jej szybciej na widok Hazzy przyszedł mi do głowy cytat " serce pamiętać będzie wiecznie nawet gdy pamięć wyblaknie " a wracając do opowiadania jest cuuuuuuuuuuuuuudowne ! A aaronowi to za kare bym jaja oderwała bo wydrapać oczy to za mało . Czekam na następny rozdział czekam jak na szpilkach pozdrawiam !
    Niewidzialna

    OdpowiedzUsuń
  17. Wcześniej jakoś do Aarona nie miałam nic, jego wredne zachowanie tłumaczyłam sobie, tym, że po prostu boi się o Lacey. A tu okazało się, że jest on najzwyczajniej w świecie zazdrosny o jej relacje z Harrym. Rozumiem kocha ją i wgl, no ale nie upoważnia go to do tego by kłamać dziewczynie prosto w twarz!"Jeśli coś kochasz daj mu wolność" powinien zrozumieć, że w miłości powinno być najważniejsze szczęście tej drugiej osoby, nawet jeżeli miałaby być ona szczęśliwa przy boku drugiego mężczyzny. A wracając do rozdziału no to jak zawsze perfekcyjna robota, cieszę się, że mogę coś tak genialnego czytać:) Jesteś niesamowita w tym co robisz, czekam z niecierpliwością na rozdział trzeci :) Pozdrawiam serdecznie, buziaki ~malinowa mamba

    OdpowiedzUsuń
  18. Cieszę się, że Harry zdobył się na przeprosiny i postanowił spędzić trochę czasu z przyjaciółmi. To z pewnością doda mu więcej otuchy i odwagi do tego, żeby walczyć o miłość swojego życia. Ale jak się okazuje - nie jest i jeszcze długo nie będzie to tak łatwe, jak sobie wyobrażał. Lacey straciła pamięć. Wierzy, że jest narzeczoną Aarona i nie jest w stanie przypomnieć sobie żadnego członka One Direction. Nawet Harry'ego, z którym łączyła ją szczególna więź i uczucie. Ma pustkę w pamięci, którą Aaron wypełnia kłamstwami. Jak mógł podać się za jej narzeczonego i naopowiadać Acey takich głupot?! Owszem, Styles bardzo ją zranił, co nie podlega wątpliwością. Ale dlaczego ten zakłamany kretyn nie wspomniał słowem o tym, że Lacey za nim szalała, starała się o jego względy, spędzali ze sobą wiele czasu aż w końcu postanowiła wyjechać, bo Harry nie mógł zapomnieć o dawnej miłości. Dlaczego zapomniał powiedzieć, że po wywiadzie jakiego udzielił Harry, Lacey postanowiła do niego wrócić i właśnie wtedy miała wypadek? AARON JEST EGOISTĄ! Myśli tylko o sobie, a i tak na tym nie skorzysta. Bo ja wierzę w Harry'ego, w jego miłość do Acey i w to, że swoją cierpliwością i staraniami uda mu się odzyskać ukochaną. A pewnego dnia Lacey wszystko dobie przypomni! Czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  19. O rajuśku! Co to opowiadanie ze mną zrobiło?!
    Czytam ten rozdział i czytam i nie wierzę!
    JESTEŚ TAKA GENIALNA!
    Na końcu niemal się popłakałam.
    To co ze mną wyrabiasz jest niemożliwe. Te uczucia, które towarzyszą mi podczas czytania tego są takie... NIESAMOWITE! Niesamowite tak jak to opowiadanie!
    Trzymam kciuki za Harry'ego! Wierzę że uda mi się z powrotem rozkochać w sobie Lacey. Że znów będą razem, że ona sobie wszystko przypomni...
    Boże, jak ja nienawidzę A! Od początku gdy pojawił się w opowiadaniu już wydawał mi się podejrzany! I tu BUM! Faktycznie okazuje się tym złym!
    Rany, rany, rany! Tak bardzo kocham Twoje opowiadanie!
    Nie mogę doczekać się nowego rozdziału! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń