19.08.2012

Rozdział siedemnasty

„Kiedy człowiek się zakochuje, jego życie nieodwracalnie się zmienia i choćby nie wiedzieć jak się próbowało, to uczucie nigdy nie zniknie”

Jesteś największą beksą na świecie, Harry.
Przytaknąłem, wzruszając ramionami. Patrzyłem na Lacey. Smutny i szczęśliwy jednocześnie. Na jej prawym policzku widniał długi plaster, który zakrywał dość głęboką ranę. Na szczęście nic poważnego się nie stało, a policja już szukała zbirów odpowiadających za tę całą sytuację. Obawiałem się jednak, że już dawno znajdowali się za granicą. Otrzymali wystarczającą ilość pieniędzy, by wyjechać gdziekolwiek chcieli.
Usiadłem na skraju łóżka, chwytając dłoń dziewczyny. Odwzajemniła gest, choć niepewnie. Uśmiechała się i próbowała żartować, ale wiedziałem, że stara się ukryć smutek i strach, paraliżujące ją od środka. Zawsze tak było.
– Nie przejmuj się. To tylko blizna…
– Przede mną nie musisz udawać, Lacey – wyszeptałem, spoglądając wprost w błękitne tęczówki. – Nigdy nie musiałaś. Nie udawaj, że wszystko jest w porządku, by dusić w sobie smutek. Podziel się nim ze mną, a będzie ci łatwiej. Wierzę, że razem przejdziemy przez to wszystko.
Evans spuściła głowę, a po jej bladych policzkach spłynęły łzy. Usiadłem tuż obok, wtulając ją do piersi i pogładziłem delikatnie ciemne kosmyki włosów. Gdy trzymałem Acey w ramionach czułem, że mam wszystko, czego potrzebuję. Zupełnie tak, jakbym trzymał cały mój świat. Nawet jeśli nie wszystko układało się tak jak powinno, byłem szczęśliwym człowiekiem. Dzięki tej jednej jedynej osobie. Dzięki jej dotyku, bezwarunkowej miłości skierowanej właśnie w moją osobę. Dlaczego więc nie mogłem zapomnieć o Caroline?
– Rodzice… – wyszeptała nagle, ocierając łzy. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na nią pytająco. – Ten dług… Zaciągnęłam go, by odnaleźć rodziców. Wynajmowałam detektywów, ale dwóch z nich wzięło pieniądze i rozpłynęło się w powietrzu. Trzeci ich znalazł. Mieszkają niedaleko, wiesz? – zaśmiała się. Jednak w tym śmiechu nie było słychać szczęścia, a gorycz. Przerażający smutek. – Mają malutką córkę. Jest naprawdę śliczna.
Wiedziałem o tym. Byłem w domu jej biologicznych rodziców. Poznałem siedmioletnią Lolly i panią Grace, która opowiedziała mi o tym, dlaczego oddała pierwsze dziecko. Nie chciała mieć z nim nic wspólnego, by nie wracać do bolesnej przeszłości. Z kolei Acey zaciągnęła dług u mrocznych typków, by odnaleźć rodzinę. Omal nie przypłaciła tego życiem. Czy to sprawiedliwe? Nie. Ale nie zamierzałem mówić dziewczynie prawdy o tym, że byłem w domu Grace. Nie wybaczyłaby mi tego.
– Spotkałaś się z nimi? – spytałem, a szatynka pokręciła głową.
– Nie. Nie zamierzam wpychać się do rodziny, która wcale mnie nie chciała – odparła. – Przyzwyczaiłam się do tego, że jestem sama. Pomijając Aarona.
– A co ze mną?! – krzyknąłem, energicznie wstając z łóżka. Poczułem się odtrącony. Zupełnie niepotrzebny. Patrzyłem na osiemnastolatkę z wyraźnym wyrzutem, a ta wydawała się oszołomiona. Jakby nie zdawała sobie sprawy z tego, dlaczego tak się zdenerwowałem. – Mnie już nie uwzględniasz w swoim życiu?
– Kocham cię, Harry – zdrętwiałem. Tak samo jak wtedy, gdy owe słowa zostały po raz pierwszy wydobyte z tych słodkich ust. W tej chwili również nie miałem pojęcia, co odpowiedzieć, chociaż odwzajemniałem tę miłość. Przynajmniej tak mi się wydawało. Jednak z jakiegoś powodu nie potrafiłem odpowiedzieć, że też ją kocham. Wciąż pamiętałem o Caroline, która czekała aż się odezwę. Niczego nie świadoma. Pewna mojej miłości i gotowa przyjąć mnie w swoje ramiona.
A co, jeśli się myliłem?
Co, jeśli pomyliłem miłość do Lacey z przyjaźnią? Może sam pogubiłem się w tym, co czuje właśnie przez te dwa tak wiele znaczące słowa? Jeśli popełnię błąd, stracę miłość swojego życia. Gdy Acey wylądowała w szpitalu, byłem święcie przekonany, że ją pokochałem. Chciałem zostawić Flack i zacząć życie bez niej, jednak teraz wszystko wydało mi się bardziej skomplikowane. Nie potrafiłem zrezygnować z żadnej z tych dziewczyn.
Nie byłem pewien, która była dla mnie ważniejsza.
Spuściłem niepewnie wzrok, wiedząc, że właśnie wbiłem sztylet w kruche serce szatynki. Miałem całkowitą świadomość tego, że moje czyny były sprzeczne ze słowami i myślami, ale nie potrafiłem nic na to poradzić. Nie mogłem wypowiedzieć w stronę Lace „Kocham cię”, gdy napawały mnie wątpliwości. To byłoby nie w porządku.
– Nic się nie stało – zapewniła dziewczyna z delikatnym uśmiechem, choć jej błękitne oczy połyskiwały smutkiem. Nie chciała, bym czuł się winien. – Po prostu sama już nie wiem, co o tym wszystkim myśleć, Harry. Nie wiem na czym stoję. Nie rozumiem twoich uczuć…
– Sam ich nie rozumiem – przyznałem, a telefon w mojej kieszeni się rozdzwonił. Pospiesznie zerknąłem na zrezygnowaną twarz Acey i odebrałem. Oszołomiony wsłuchiwałem się w damski głos po drugiej stronie, który w kuszący sposób zapraszał mnie do mieszkania Caroline. Zamrugałem kilkakrotnie, biorąc głęboki oddech. Próbowałem opanować ogarniające mnie podniecenie, jednak przed oczami miałem obraz seksownej, dojrzałej kobiety ubranej w bardzo skąpą bieliznę.
Zdałem sobie sprawę, że nigdy nie fantazjowałem o Lacey Evans. Ani przez myśl nie przyszło mi, byśmy wylądowali razem w łóżku. Może to przez te luźne ubrania, które nie pozwalały, by wyglądała kusząco? Albo po prostu nie interesowała mnie pod tym względem. Choć miała w sobie coś, co przyciągało mnie jak magnez i nie pozwalało odejść. I oczywiście była śliczna. Naturalnie piękna, choć nie potrafiła wykorzystać swoich atutów. W innym wypadku nie odpędziłaby się od mężczyzn i mógłbym mieć sporą konkurencję. Momentalnie odrzuciłem tę myśl, zerkając kątem oka na szatynkę. Bawiła się rogami poduszki, wyraźnie zamyślona.
– Będę do trzydziestu minut – rzuciłem do słuchawki i się rozłączyłem. Schowałem komórkę do kieszeni i już miałem się odezwać, gdy dziewczyna mnie uprzedziła.
– Idź. Caroline czeka – uśmiechała się. Jednak ten gest nie był przepełniony szczęściem, a ogromnym żalem. Smutkiem, który znów został spowodowany przeze mnie. Nieważne jak bardzo się starałem, ostatecznie i tak byłem źródłem jej bólu. – Dzięki za pomoc. Obiecuję, że odzyskasz pieniądze.
– Ale… – wskazałem na ranę na jej policzku, a ta machnęła obojętnie dłonią, mówiąc, że do wesela się zagoi. Nałożyła maskę pozornego szczęścia, nie chcąc zawracać mi głowy. Nie miała zamiaru mnie zatrzymywać, choć wiedziała, dokąd zmierzałem. A przecież widziałem, że wcale nie jest jej to obojętne.
– No idź już. Nie będę sama. Aaron zaraz przyjdzie.
Skinąłem, choć niechętnie i wyszedłem z pokoiku. Wspomnienie przyjaciela Lacey wywołało we mnie falę wzburzenia i omal nie zdecydowałem się zostać w szpitalu. Nie miałem jednak prawa być o nią zazdrosny. W końcu znajdowałem się w związku z inną dziewczyną. Ponadto Aaron był przyjacielem. Przynajmniej tak zawsze powtarzała Acey, choć czasami odnosiłem wrażenie, że stanowił bardzo ważną część życia Evans. Zdecydowanie ważniejszą, niż ja. I wiedział o wszystkim, co dziewczyna za wszelką cenę starała się przede mną ukryć. Bolało mnie to, choć nie powinienem się dziwić owej sytuacji. Lace była wdzięczna temu chłopakowi za to, że jej pomógł, gdy opuściła Dom Dziecka. Dzięki niemu jakoś sobie radziła, choć wpakowała się ostatnio w kłopoty. W dodatku bardzo drogie.
To nie Digger jej wtedy pomógł. Nie on ocalił Acey przed samobójstwem i bandytami, z którymi zadarła. Tą osobą byłem ja i to pozwoliło mi wierzyć, iż nigdy nie zostanę przez nią zapomniany.
Nie mogę uwierzyć, że zachowywałem się w tak absurdalny sposób, pragnąc obu kobiet naraz. Kochałem Lacey, ale nie chciałem rezygnować z Caroline. Być może było to kwestią przyzwyczajenia do jej osoby, choć nie jestem tego do końca pewien. Teraz wiem, że zachowałem się jak palant. Nigdy nie powinienem traktować Acey jak zabawki, a tak właśnie było. Cierpiała przez moje niezdecydowanie.

Przekręciłem klucz z szerokim uśmiechem na twarzy i jak najciszej się dało, wślizgnąłem się do środka. Dochodziła szósta rano, a wspomnienie minionej nocy wciąż krążyło w mojej głowie. Nie miałem pojęcia, co się działo z Caroline, jednak jej niespodzianki pobudzały moje najbardziej skryte fantazje. Sprawiała, że zapominałem o Lacey i jej problemach, choć w jakimś stopniu czułem się z tego powodu winny. Siedziała w szpitalu, a ja miło spędzałem czas u boku innej kobiety. I wciąż nie wiedziałem, która z nich była dla mnie ważniejsza.
Czy można kochać dwie dziewczyny naraz?
Dostrzegając Louisa siedzącego przed dużym telewizorem plazmowym, zwinąłem zielone jabłko z kuchni i ruszyłem w jego stronę. Kanały zmieniały się w jednej sekundzie, a stęknięcia Lou stawały się coraz to głośniejsze. Wyraźnie znudzony opierał głowę na dłoni.
– O tej godzinie ludzie śpią. Nie licz na jakieś ciekawe filmy tylko połóż się do łóżka – odparłem, rozsiadając się na wygodnej kremowej kanapie i ugryzłem owoc. Boo Bear ani na mnie nie spojrzał. Zacisnął usta w wąską linie i wyłączył monitor z taką złością, że myślałem, iż połamie pilot. – Stary, a tobie co? Kolejna sprzeczka z Eleanor? Pogodzicie się, tak jak zawsze – zapewniłem obojętnie, bowiem ta dwójka nie potrafiła gniewać się na siebie nawet przez godzinę. Bywało, że w ich związku raz układało się bezproblemowo, a raz kłócili się o byle co. Najwyraźniej nastał ten drugi okres.
– Z Eleanor wszystko w porządku. Czego nie można powiedzieć o Lacey, dupku! – wysyczał przez zęby Tomlinson, a w jego zielono-szarych oczach zabłysły ogniki gniewu. Uniosłem pytająco brwi, a chłopak zerwał się z kanapy i ruszył w stronę schodów. Bez wahania ruszyłem za nim, pospiesznie zagradzając mu drogę.
– Coś się stało z Lace? Jakieś problemy z jej zdrowiem? – spytałem przerażony i zacząłem szarpać przyjaciela za ramiona. – Do cholery, odpowiedz! Gdy u niej byłem, czuła się dobrze!
– Czuła się dobrze, dopóki się nie zjawiłeś  i znów zraniłeś jej serce – wysyczał przez zęby, wyrywając się z uścisku. Jeszcze nigdy nie widziałem, by Lou był tak wściekły. Stałem, z oszołomieniem przyglądając się rozgniewanej twarzy i nie potrafiłem się odezwać. – Mówiłeś mi, że ją kochasz! Zapomniałeś już o tym?! Skoro tak nie jest to na cholerę robisz jej nadzieje?! Dlaczego bawisz się nią, a nie zostawisz po prostu w spokoju?! Odpowiedz, egoisto!
– Gdybym był egoistą nie zapłaciłbym dziesięciu tysięcy, by te ciemne typki zostawiły ją w spokoju! – krzyknąłem oburzony, marszcząc gniewnie brwi. – Dzięki mnie jeszcze stąpa po tej ziemi, więc o co ci chodzi?! Nie robię nic złego!
– I to daje ci prawo do tego, by traktować ją jak zabawkę?! Przychodzisz do niej, gdy nie jesteś z tą sflaczałą Flack, która całkowicie ci rozum odebrała! Idziesz do Lace, gdy szukasz pocieszenia, a potem zostawiasz! W ogóle nie liczysz się z tym, co ona czuje!
– Z Caroline jest mi dobrze – oznajmiłem już spokojniejszym tonem, nie zważając na prychnięcie chłopaka. – Przez chwilę pogubiłem się we własnych uczuciach. Nie jestem pewien, czy chce rezygnować z obecnego związku dla tak problemowej dziewczyny, jak Acey. Jest dla mnie bardzo ważna, ale gdy pomyślę o tym, co powiedzą fani, media… To mnie przerasta. Lace nie jest ani Eleanor, ani Danielle. Zresztą sam dobrze o tym wiesz.
– Lacey jest taką samą dziewczyną, jak każda inna i zasługuje na kogoś, kto będzie z nią pomimo wszystko – Louis odepchnął mnie na bok i wspiął się na schody. – Nie poznaję cię, Harry – wyznał, rzucając mi rozczarowane spojrzenie. Spuściłem zawstydzony głowę. – Nie wiem, kim jesteś, ale mój przyjaciel nigdy nie zachowywałby się w taki sposób. Przenigdy nie wypowiedziałby tak pustych słów.
Zostałem sam. Słowa Tomlinsona echem odbijały się w mojej głowie, nie pozwalając na pozbycie się poczucia winy. Nie powinienem wypowiadać swoich obaw na głos. Przez to jeszcze bardziej pogrążyłem się w oczach przyjaciela, który już i tak miał mnie za skończonego dupka. Przeczesałem nerwowo grzywkę i wróciłem na kanapę, chcąc zająć myśli czymś innym. Miałem nadzieję, że telewizor mi w tym pomoże, jednak ostatecznie wyłączyłem monitor. Louis miał rację. Szedłem do Lacey, gdy czegoś od niej oczekiwałem. To do niej zwracałem się ze smutkiem. Jej opowiadałem o rzeczach, które zadawały mi ból, a ona zawsze potrafiła odciągnąć złe myśli i sprawiała, że na mojej twarzy znów powracał uśmiech.
Wykorzystywałem to. Wykorzystywałem jej miłość i zadawałem ból, jednak nie potrafiłem pozwolić jej odejść. Czułem, że zajmowała szczególne miejsce w moim miejscu, ale Caroline również w nim tkwiła. Z tymże Flack i Acey zupełnie się od siebie różniły. Gdyby Evans pojawiła się w światłach reflektorów i media dowiedziałyby się, jaka jest naprawdę - obrzucono by ją błotem. Sam nie miałbym spokoju i musiałbym walczyć z wszystkimi przeciwnościami. Nie byłem na to gotowy. Dlatego wolałem trzymać się pewnej sytuacji, niż stąpać po krawędzi i ryzykować.
Czy to oznacza, że powinienem zrezygnować z Lace? Tylko jak, skoro nie mogłem nawet myśleć o rozstaniu?
Niechętnie wyjąłem komórkę, z której wydobył się sygnał wiadomości.
„Dziękuję za cudowną noc. Liczę na powtórkę”, przeczytałem i rzuciłem telefon na drugi koniec kanapy. Chociaż myśl o powtórce z nocy była niesamowicie kusząca, obecnie nie miałem ochoty o tym nawet myśleć. Musiałem w końcu zastanowić się nad tym, czego chciałem. Jeśli w końcu nie wezmę odpowiedzialność za swoje czyny, stracę nie tylko Lacey, ale również Louisa.
Nie mogłem do tego dopuścić.

Poprawiłem nerwowo starannie ułożone włosy i wszedłem do ogromnego, białego budynku. Szedłem przez szpitalny korytarz, machając z uśmiechem do chorych dzieciaków, które z niedowierzaniem patrzyły na moją osobę. Przy kilku nawet się zatrzymałem, zamieniając parę słów i życząc szybkiego powrotu do zdrowia. To było przykre, że tak młodzi ludzie chorowali na ciężkie choroby, które odbierały im najpiękniejsze chwile życia. Nie pozwalały dożyć starości.
Podszedłem do recepcjonistki, podając dane Acey. Już miałem odejść, gdy szczupła, niska kobieta o długich, czarnych włosach zawołała mnie z powrotem.
– Pacjentka, o której pan mówił wyszła dzisiaj ze szpitala. Dosłownie dwadzieścia minut temu.
Wytrzeszczyłem oczy, z oszołomieniem przyglądając się małym, błękitnym oczom. Jak to możliwe, że o niczym nie wiedziałem?
– Proszę sprawdzić jeszcze raz…
– Lacey Evans została wypuszczona do domu. To ta dziewczyna, która została zraniona w policzek. Widziałam, jak wychodzi – poinformowała ze stoickim spokojem.
Podziękowałem i przyspieszonym krokiem ruszyłem w stronę wyjścia. Wyjąłem komórkę i wybrałem numer Evans. Po chwili załączyła się poczta.
– Lacey, gdzie jesteś? Odezwij się, proszę – nagrałem się i nacisnąłem czerwoną słuchawkę.
Przystanąłem na światłach, zastanawiając się, dokąd iść. Niepokój ogarniał moje ciało.
Czułem, że nie przez przypadek nie zostałem poinformowany o wypisie ze szpitala. Acey nie chciała, żebym o tym wiedziała.
To był początek najgorszego okresu w moim życiu. Później było jeszcze gorzej.

25 komentarzy:

  1. o jezu , o jezu , o jezu . Zabiję cię za to że piszesz takie świetne opowiadanie ! :D Naprawdę nie mogę doczekac się następnego rozdziału . Co się stało z Harrym ?! ?! Myślałam że kocha Lacey a on wraca do Flack. grrr W każdym razie czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz komentuję twojego bloga. Nigdy tego nie robiłam, ponieważ nie stać mnie na to by słowami wyrazić wspaniałość tego opowiadania. Wspaniale łączysz zdania, są takie lekkie i przyjemnie się czyta. O fabule już nic nie będę mówić bo lepszej tutaj nie widziałam. Ale kocham twoje opisy, są takie płynne. Wiadomo co się dzieję i co dana osoba robi w tej chwili i łatwo jest to zrozumieć. Uwielbiam to co zrobiłaś z Lace. Sprawiłaś, że stała się naprawdę wspaniałą osobą, a ja kocham jej każdy gest. Naprawdę dziękuje Ci za tak wspaniałe opowiadanie przy którym okazywałam wiele emocji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po raz kolejny udowodniłaś, jak ogromny posiadasz talent. Uwielbiam czytać Twoje opowiadania i myślę, że to się nigdy nie zmieni.
    Ten rozdział (podobnie jak wszystkie inne) wyszedł Ci fenomenalnie. Opisy uczuć Harrego są naprawdę wspaniałe!
    Uwielbiam Lace i naprawdę mi jej szkoda. Harry zupełnie bezwiednie ją rani. Choć, jak łatwo się domyślić, Styles tego nie chce, sprawia jej straszny ból swoim zachowaniem. W sumie, chyba najwyższy czas by się zdecydował, na której zależy mu bardziej. Co prawda, mogę mu podpowiedzieć, ale kto wie, czy mnie posłucha? :P
    Ostatnie dwa zdania rozdziału wyszły wspaniale. Podkreśliły to wszystko, co do tej pory się wydarzyło i co się wkrótce wydarzy. Czekam więc na więcej i mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się naprawdę szybko. Pisz szybko, kochana!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest! Nawet nie wiesz, jaką radość sprawiło mi pojawienie się rozdziału na tym blogu. Uwielbiam to opowiadanie... Chyba się powtarza, ale co tam :d
    Jeszcze nigdy nie byłam taka zła na Harrego, jak w tym momencie. Co za kretyn. Po prostu brakuje słów, które mogłyby wyrazić jego bezmyślność, głupotę i w ogóle. Jak on może tak postępować? Twierdził, że kocha Lacey, a wystarczy, że Caroline przypomni mu o swoim istnieniu, a ten już traci głowę. Zdecydowałby się. Biedna Lacey. Z jednej strony chciałabym, żeby byli razem, ale z drugiej cieszę się, że mu nie powiedziała o tym wypisie. Niech się pomartwi. Jak to możliwe, że on tak szybko zmienia zdanie? Raz Caroline, raz Lacey... Strasznie niezdecydowany. Ostatnie zdanie mnie zaniepokoiło. Co się jeszcze wydarzy? Coś z Lacey? Coś złego? Nieeeee... A może Caroline znów go zostawi? Ach... to byłoby piękne, nawet, jeśli on miałby przez nią znów cierpieć. Mam nadzieję, że w końcu się zdecyduje i dokona właściwego wyboru... że wybierze Lacey, a Caroline karze spadać. Jak ja jej nie trawię... Ech, Harry jest taki naiwny. Przecież Flack tylko się nim bawi, nie traktuje go serio. IDIOTA! Ale i tak życzę mu szczęścia. Oczywiście u boku Lacey. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekałam na ten rozdział, ale jestem zawiedziona. Przede wszystkim zachowaniem Harrego. Nie tego się spodziewałam po nim. Bardzo mnie zawiódł. Lacey nie powinna zawracać sobie nim głowy, skoro wybrał seksowną i atrakcyjną Caroline, a nie ją. Mam nadzieję, że mu nie wybaczy, bo Harry nie zasługuje na tak fajną dziewczynę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Od pięciu minut próbuję jakoś konkretnie zacząć ten komentarz, ale żadne słowa nie mogą opisać tego, jak się czuję. Po tym rozdziale jestem tak wściekła na Stylesa, jak jeszcze nigdy na żadnego bohatera opowiadania. Ja po prostu nadal nie mogę zrozumieć, co kieruje tym chłopakiem. Ale dobra, może od początku.
    Na początku jeszcze było okej. W tym szpitalu. Harry starał się być oparciem dla Lacey, mogła wypłakać mu się w ramię i w ogóle. Jeszcze powiedział, że razem przejdą przez to wszystko... A potem... Ugh! "Zupełnie tak, jakbym trzymał cały mój świat."
    STYLES DUPEK!
    I czytam sobie czytam, aż tu nagle widzę to jedno cholerne, znienawidzone przeze mnie imię. Caroline. I już wiedziałam, że będzie źle. Ale dobra, czytam dalej.
    O proszę, a więc na to Acey zaciągnęła długi? Chciała znaleźć swoich rodziców! Szkoda, że natrafiła na takich detektywów szujów. W sumie, to jak już ich znalazła i tak nie chciała się z nimi spotkać. To nawet oczywiste. Harry nie powiedział jej o tym, że spotkał się z jej mamą. Chciałabym móc ja o tym powiedzieć Acey. A tak o, żeby zrobić na złość loczkowatemu. Bo...
    STYLES DUPEK!
    No i nagle wszystko zaczyna się komplikować. Lacey mówi mu, ze go kocha, a on... A on co? Nic. No właśnie, nic! Co, jeśli pomylił miłość do Lacey z przyjaźnią?! No nie, on jest jaki NIENORMALNY. Nie jest pewny, która jest dla niego ważniejsza?! Te zdanie po prostu mnie dobiło! Czy on ma coś z głową nie tak? Najwyraźniej tak, bo po prostu takie głupoty plecie, że to aż boli. Harry, ja w Ciebie wierzyłam! A on co? Zawiódł mnie! Moja irytacja jest tak wielka, że aż masakra!
    STYLES DUPEK!
    Biedna Lacey. Nawet sobie nie wyobrażam, co ona musiała poczuć. Niechciana... Powinna od razu mu kopa w dupę i niech wypierdala. No już przepraszam za słownictwo, ale po prostu muszę. Nie rozumie swoich uczuć? Pf, nie no, po prostu BRAK SŁÓW na niego.
    STYLES DUPEK!
    No i nadszedł moment, który wstrząsnął mną najbardziej. Najpierw te jego myśli. Że nigdy nie fantazjował o Evans. Oczywiście, że nie, skoro najwyraźniej woli sflaczałe, spróchniałe ciało starych babć.
    KURWA NO NIE. Co on sobie do cholery jasnej wyobraża! Czy on w ogóle widzi, jak się zachowuje? Jak jakiś piesek, co leci na każde zawołanie swojej pani. Tylko ta ropucha zadzwoniła, już biegnie, pędzi! Pewnie, leć! Nieważne, że ranisz czyjeś uczucia! Naprawdę, jak on mógł... Co się z nim stało? Co? Nie zrozumiem tego, nigdy.
    Teraz nagle zachciało mi się płakać.
    Czy to dziwne? Że przeżywam to wszystko tak, jakby działo się naprawdę? Czy ze mną jest coś nie tak? Możliwe. Ale nic na to nie poradzę.
    A potem jeszcze miał jakieś problemy z Aaronem. Bo to przecież ON uratował Lacey, ON zapłacił tym zbójom. Pewnie, tylko że nie każdy ma tyle kasy, co on. A teraz co robi? I tak ją rani. Więc nich już zamknie się.
    STYLES DUPEK!
    I wraca sobie zadowolony od tej sflaczałej jędzy i myśli, że wszystko jest w porządku. A mnie aż nosi. Zaspokoił swoje zasrane potrzeby i co... Fajnie mu było, jak mógł sobie pomacać te pomarszczone piersi? No przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać. A jak sobie wyobraziłam ten jego uśmieszek, to aż mam ochotę czymś rzucić.
    I NIE, dupku, nie można kochać dwóch dziewczyn naraz? Przepraszam, chwila? Czy on naprawdę pomyślał "dziewczyny"? Ha ha ha ha, no błagam. Chyba chciał powiedzieć "dziewczynę i babcię".
    STYLES DUPEK!
    Ale do akcji wkracza mój Louis... Przez cały ten fragment w mojej głowie powtarzała się ciągle ta sama myśl: "Dalej Lou, dokop mu, dokop mu! Dalej." I nie zawiodłam się. Cieszyłam się ogromnie, że Tomlinson mu tak powiedział. Nazwał go egoistą i bardzo, bardzo dobrze! Ale oczywiście STYLES DUPEK od razu musiał się zbulwersować, jakżeby inaczej. Uważa, że nie jest egoistą, bo uratował ją przed tymi typkami. Super, gratulacje, Harry. Uratowałeś ją, a teraz możesz ranić do upadłego, tak? Brawo, naprawdę, jestem z Ciebie cholernie dumna... -.-

    OdpowiedzUsuń
  7. "Nie wiem, kim jesteś, ale mój przyjaciel nigdy nie zachowywałby się w taki sposób." Lou dobrze mu powiedział. Sama nie wiem, co się z nim stało. Co tak paszczurowata Flakowata z nim zrobiła... I jeszcze ten jej pieprzony sms. Niech go sobie w swoją grubą dupę wsadzi, a nie...
    Mam nadzieję, że trochę się ogarnie. Proszę, niech on się ogarnie. Proszę. Nie może stracić wszystkiego, co jest dla niego ważne. Ale jeśli dalej będzie się tak zachowywał, to tak właśnie będzie.
    STYLES DUPEK...
    Na miejscu Lacey postąpiłabym tak samo. Nie powiedziałabym mu, że wychodzę ze szpitala. Nie po tym, co jej zrobił... Jak ją potraktował... Jak zabawkę, bez uczuć.
    Wiesz, wstyd mi za niego. W tej chwilę czuję się tak, jakby on był jakimś moim bratem, czy kimś i teraz muszę wstydzić się za to, jak postępuje. Wiem, to trochę chore. Ale przyzwyczajaj się. :)
    Kocham Cię, wiesz? Za te wszystkie Twoje opowiadania. Nikt jeszcze tak nie targał na moje emocje. No bo sama popatrz, co ze mną robisz. Jak ten mój komentarz w ogóle wygląda. Bez ładu i składu. I wszystko przez te cholerne emocje... A na koniec powtórzę jeszcze raz.
    STYLES DUPEK!
    No nic, wiesz, że z niecierpliwością czekam na następny rozdział, prawda? Pewnie znowu będę przeżywać jak cholera i w ogóle, ale co tam... :)
    Najwierniejsza z najwierniejszych, nienawidząca Flakowatej, chociaż o tym wiesz, teraz już nienawidząca także Stylesa dupka, dalej mająca nadzieję, że wszystko się ułoży jak najszybciej, Ellie. <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział!! Evans ma przerąbane ehh dobrze że nic jej się nie stało. Dobrze że nie został o tym poinformowany przynajmniej nie będzie jej więcej krzywdził. Ona już za dużo wycierpiała teraz powinna być szczęśliwa a on zadaje jej tylko więcej bólu. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  9. swietny rozdział, z wielka lekkościa czyta sie to opowiadanie :)
    jest ono fantastyczne ;dd
    Harry mnie niezle wkurzył, dupek z niego!
    Niech mu teraz bedzie zle!
    Niech ma za swoje!
    Jak mozna postapic tak egoistycznie i skrzywdzic taka krucha Lacey, która tak ostro dostała po dupie od zycia?!
    no masakra..
    Kocham Twoje opowiadanie ;)
    pisz szybko nastepny! ;d
    tak wgl to kiedy mozemy sie spodziewac nowego rozdziału? ;d

    ~Eve

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, kiedy pojawi się nowość. Zapewne w ciągu dwóch tygodni :).

      Usuń
  10. Wdech, wydech, wdech, wydech. Nie, to jednak wcale nie pomaga. Muszę się wyżyć: HARRY, COŚ TY DO LICHA ODWALIŁ?! JAK MOGŁEŚ TAK POTRAKTOWAĆ LACEY?! MAŁO DOSTAŁEŚ DOWODÓW NA TO, ŻE CAROLINE CIĘ WYKORZYSTUJE?! CO ZA KRETYN!
    Wybacz, musiałam to napisać; aż mi ulżyło. Po prostu nie mogłam ukrywać,że ten rozdział bardzo mnie zbulwersował i wciąż jestem wściekła, nawet teraz. Ale wszystko po kolei.
    Początek był sielankowy, dokładnie taki, jaki sobie wymarzyłam. Harry przy boku Lace, pocieszający ją z powodu blizny, trzymający ją za rękę, tulący jej drobne ciało. Wyobrażałam sobie prawdziwą romantyczną scenę, które w Twoim wykonaniu po prostu uwielbiam. No i w pierwszej chwili myślałam, że moje oczekiwania się spełnią. Hazza z takim uczuciem wziął Acey w ramiona, jej bliska obecność sprawiała mu ogromną przyjemność... A potem nadszedł ten moment, kiedy powzięła mnie na niego złość, w sumie to na cały męski gatunek. Najpierw jest zazdrosny o Aarona, niemal krzyczy po osłabionej dziewczynie, chcąc zajmować ważne miejsce w jej życiu, a w następnej chwili nie potrafi odwzajemnić jej uczucia? Myślałam, że chociaż ją pocałuje, co dla Lace byłoby znakiem aż zanadto wymownym. Tymczasem on po prostu, cholera jasna, spuścił głowę i zaczął myśleć o Caroline! Nie znoszę tej suki! Powinna okręcać sobie wokół palca facetów w swoim wieku, poza tym życzę jej, aby też kiedyś się zakochała i została potraktowana jak zabawka, bo właśnie tym jest dla niej Styles! Nie potrafię znieść myśli, że ta kobieta stanęła na drodze do szczęścia Hacey. Na dodatek panna Evans wykazała się olbrzymią wewnętrzną siłą. Brak tych dwóch pięknych słów z ust Harry'ego zapewne ją bardzo zabolało, a mimo to zachowała względny spokój. Podziwiam, bo ja chyba bym go wyrzuciła za drzwi.
    Tak po prostu poleciał do Flack, zostawiając Lacey w szpitalu... Wprost nie mogę w to uwierzyć. Przecież Caroline chodzi tylko o seks, ponadto pewnie lubi fakt, iż ktoś ją wielbi, zapatrzony w nią jak w obrazek, to zapewne nieźle podnosi jej samoocenę. Cóż, nigdy nie wierzyłam, aby można było kochać dwie osoby jednocześnie. Niestety jestem także świadoma, że czasami trudno dojść do wniosku, który człowiek jest dla nas właściwy. Harry wykazał się skrajnym egoistą, ale wcale mu się nie dziwię. Z jednej strony Flack, która już go wielokrotnie raniła i na dodatek on musi być świadomy, że ta kobieta go wykorzystuje. A z drugiej Lacey, dziewczyna z Domu Dziecka, która chyba nie spodobałaby się mediom. Ale Hazza byłby z nią szczęśliwy... Cóż, racjonalnie na to patrząc, wybór jest dość trudny, aczkolwiek i tak nie pojmuję zachowania chłopaka. Był tak strasznie pewny, że porzuci Caroline, pocałował Lace, dając jej tym samym nadzieję, a potem pozwolił, aby ta nadzieja umarła? No jak on mógł?
    Swoją drogą, teraz wreszcie wyjaśniło się, na co Lacey spożytkowała tak ogromną sumę pieniędzy. W pełni rozumiem jej postępowanie. Na własną rękę ciężko było odnaleźć rodziców, dlatego szukała pomocy u kogoś wykwalifikowanego, mającego doświadczenie. Wpuszczono ją dwukrotnie w maliny, ale skąd miała wiedzieć, że tak będzie? Jest zagubiona, nieszczęśliwa i jeszcze wielu rzeczy nie wie, poza tym ludzie są okrutni i potrafią kogoś skrzywdzić bez powodu. Pochwalam decyzję Harry'ego o tym, by nie mówić nastolatce o wizycie w jej domu rodzinnym. To ostatecznie mogłoby zakończyć ich znajomość. Mimo wszystko nie wiem, jak Lace może znosić świadomość, iż matka ją odrzuciła, a teraz, jak gdyby nigdy nic, wychowuje drugą córkę. Jakie to musi być cierpienie...

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy przeczytałam o powrocie Hazzy do domu, a także o siedzącym przed telewizorem Louisie, od razu wiedziałam, że wywiąże się awantura. Nawet nie wiesz, jak bardzo popierałam Tomlinsona, mogłabym wykrzyczeć w kierunku Stylesa dokładnie te same słowa. Lou zachowuje obiektywizm całej sytuacji i dobrze wie, co jest dobre dla jego przyjaciela; od zawsze odradzał mu bycie z Caroline, a ja ufam jego zdrowemu rozsądkowi. Bardzo dobrze, że wykrzyczał te zarzuty w kierunku Harry'ego. Może te wszystkie słowa dadzą mu coś do zrozumienia. Lou miał prawi poczuć się zawiedziony, ponieważ zawsze wierzył w swojego najbliższego kumpla i nie podejrzewał go o takie gówniarskie - mimo wszystko - zachowanie. Radzę Hazzie zastanowić się czym prędzej nad tym, co powinien zrobić. Teraz także kryzys przechodzi jego przyjaźń z Louisem. Oby dokonał właściwego wyboru...
    Cóż za zaskakująca końcówka rozdziału! Ale w sumie nie spodziewałam się, że Harry jak gdyby nigdy nic wróci do szpitala, aby zapewnić Lace o niegasnącym wobec niej uczuci. Dziewczyna poczuła się wystarczająco zraniona, zapewne odczytała wahanie Stylesa jako obojętność wobec niej. Kto wie, co sobie pomyślała? Być może doszła do konkluzji, iż ten chłopak tylko udawał miłość do niej, aby jedynie powstrzymać przed samobójstwem? To zapewne bardzo zraniło jej wrażliwe serce. Wyszła ze szpitala w towarzystwie Aarona, jak mniemam (chociaż nie przepadam za nim z niewiadomych przyczyn, dochodzę do wniosku, iż to jedyna osoba, na której dziewczyna może polegać) i nie przypuszczam, aby prędko odebrała telefon, jeśli w ogóle. Ale mam nadzieję, że to nie skończy się w taki sposób...
    Harry, lepiej szybko napraw to, co spieprzyłeś, ponieważ miłość Twojego życia właśnie się od Ciebie oddala!
    A Ciebie kochana muszę pochwalić za realistyczność tego rozdziału. Bardzo dobrze oddałaś uczucia głównego bohatera, bez zbędnego koloryzowania, zachowałaś naturalność, a to się chwali.
    Czekam niecierpliwie na osiemnastkę ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. Co to ma kurde być, Hazz? W co Ty grasz? W co Ty się kurde bawisz? Mam nieodparte wrażenie, że ten debil myśli tym co ma w spodniach, a nie mózgiem, który chyba już całkiem zatracił. Jak można tak postępować?! No jak?! Rozumiem.. chociaż nie, wcale go nie rozumiem, nie można kochać dwóch osób na raz, do Caroline czuje, ee pociąg seksualny i nic więcej, NIC! Idiota, no pajac. A ta głupia, wredna, brzydka, nieatrakcyjna, sflaczała, bezmózga szumowina mu to wszystko utrudnia kusząc go raz po raz, no ale gdyby miał na czym czapkę nosić, to by nie postępował w ten sposób, czyż nie? Co z nim się dzieje? Nagle zaczęło go interesować co powiedzą o nim inni? -.-' Nagle zaczął zważać na opinię ludzi? Dlaczego on nie chce walczyć o kogoś, kto jest dla niego "najważniejszy na świecie" jak sam rzekomo twierdzi? Dlaczego niszczy swoją ukochaną osobę? W tym momencie to ON zachowuje się, tak jak wcześniej CAROLINE wobec niego. Najwidoczniej wziął przykład ze swojej starszej partnerki życiowej, której wybacza wszystko, bo ma gdzie zamoczyć. Och, jak ja CIĘ NIE CIEPIĘ, NIE ZNOSZĘ W TYM MOMENCIE HARRY! -.-'
    Dobrze mu Louis powiedział, bo ja też go nie poznaje. Niby dalej jest tym wrażliwym chłopakiem, ale teraz jakoś cholernie nieuczuciowym. Skoro tak mu zależy na Lacey, to kurde, co go obchodzi ta durna opinia innych ludzi? No przepraszam bardzo, mówienie, że nie jest gotowy na zmaganie się z problemami (z którymi de facto cały czas się zmaga) jest eee nieodpowiednią wymówką, żeby się usprawiedliwić. Poza tym, mógłby ja najpierw przedstawić jako przyjaciółkę (którą tak naprawdę jest w jego oczach, choć on sam kręci się w swoich wyznaniach miłosnych)... i kurde, świat lepiej by to odebrał. Zresztą, czy to jest ważne? Lepiej, żeby przejmował się tym, że nie chce jej zranić, a nie tym co puści ludzie pomyślą. NO HELLOŁ HAZZ GDZIE TWÓJ MÓZG?! UPUŚCIŁEŚ GO GDZIEŚ CZY CO?! -.-' Strasznie się zawiodłam na Stylesie, bo jest strasznym egoistą, Lou bardzo dobrze go podsumował. Z jednej strony wykorzystuje Caroline, żeby zaspokoić się seksualnie i mieć dobrą opinię publiczną (chociaż to idzie we dwie strony, bo ona ma z tego sporą sławę, jak mniemam), a z drugiej wykorzystuje Lacey, by mogła go pocieszać i żeby mógł się przez chwilę dobrze poczuć, tyle że tutaj on nie daje nic od siebie. Złudne nadzieje i dobry uczynek nie rekompensuje złamanego serca...
    Z kolei Acey też mnie trochę irytuje, bo nie powinna tak łatwo odpuszczać, powinna mu wyłożyć kawę na ławę, powiedzieć co jej leży na wątrobie, postawić mu jakieś warunki, jasno objaśnić, że nie chce być pocieszeniem, nie chce być kimś w rodzaju misia pluszowego, do którego się przytulasz i żalisz, a potem kiedy jest Ci już lepiej, rzucasz w kąt żeby polecieć znowu być szczęśliwym, ale już bez niego... ja wiem, że jej jest trudno, że nie umie mówić o uczuciach, ale jeśli ona tego nie zrobi, to on, będzie ją ranił non stop i nic się nie zmieni... GŁUPI IDIOTA.
    Niech mu Lou przemówi do rozsądku, nie wiem, obije jego piękną twarzyczkę, czy cokolwiek, bo nie zniosę więcej ranienia Lacey. ;(
    WENY! :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Harry zachował się zupełnie jak nie on. Ten wrażliwy i czuły Styles, którego znaliśmy z poprzednich rozdziałów gdzieś zniknął. Jak on mógł powiedzieć, że Lacey narobiłaby mu kłopotów, jak w ogóle mógł przejmować się jakimiś mediami? Przecież liczyła się chyba tylko jego miłość względem tej dziewczyny, bo sam powoli odkrywa, że tak naprawdę to kocha właśnie ją. Nawet jeśli miałby się z nią tylko przyjaźnić - nie powinno go obchodzić zdanie dziennikarzy, którzy zawsze wtrącają swoje trzy grosze niezgodne z prawdą. Robią wszystko, by zniszczyć komuś życie. A Harry w tym wypadku nie potrzebował żadnych dziennikarzy, bowiem sam zniszczył sobie w tym momencie życie.
    Jak Caroline zadzwoniła do niego ze swoimi kuszącymi propozycjami, a ten się zgodził - zbulwersowałam się na maksa! Przecież... był z Lacey, która na miłość Boską wyznała mu swoje uczucia! Miał świadomość, że wypowiedziała w jego stronę tak ważne słowa, kochała go. A on miał czelność zgodzić się na spotkanie z Flack, myśląc o jakimś buszowaniu w łóżku! *bulwers* Harry, coś Ty dobrego narobił?
    Lou miał całkowitą rację. Styles ranił Acey, cóż, być może nieświadomy swoich czynów, ale nie zmieniało to faktów. Dziewczyna przez niego cierpi, choć nie okazuje tego, jest w tym dobra. Ale ile może wytrzymać człowiek? Niedługo jej serce pęknie, rozbijając się na milion kawałków i wtedy Harry nie będzie w stanie ich posklejać. A z jego teraźniejszych myśli wynika, że właśnie zrobi coś, czego będzie żałował już do końca życia. W tak łatwy sposób traci i rani kogoś, kogo przecież kocha całym sercem.
    Skoro nie jest pewny swoich uczuć, nie powinien spotykać się ani z Lacey, ani z Caroline. Może powinien pomyśleć o tym, by uporządkować w końcu swoje uczucia i na coś się zdecydować. Nie może wiecznie zwodzić dwóch kobiet, choć Caroline wcale nie jest mi żal - ona i tak nie kocha Harry'ego. STYLES, ZEJDŹ W KOŃCU NA ZIEMIĘ!
    Czekam na kolejny rozdział, kochana :* się rozpisałam! :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana, to tylko 4 niewinne literówki :D Nie no, to i tak dużo! Już wszystkie poprawiłam. :) Po prostu często nie sprawdzam jak już przepiszę i czasem się coś wkradnie niespodziewanie ;d

    OdpowiedzUsuń
  15. Harry zachowuje się karygodnie. Przecież z jednej strony martwi się o Lacey, ale z drugiej biegnie jak piesek do Caroline. On nie dojrzał do miłości. Zachowuje się jakby miał cały świat u swoich stóp, a tak naprawdę umie tylko ranić swoją "przyjaciółkę", którą ponoć kocha. Nie dojrzał do miłości i do bycia w związku.
    Doskonale rozumiem zachowanie Lou. Jest wspaniałym przyjacielem, ale kiedy trzeba umie powiedzieć prosto z mostu co sądzi o danej sytuacji. Może właśnie takie wykrzyczenie Harry'emu prosto w twarz co sądzi o zachowaniu względem Lacey da naszemu bohaterowi do myślenia.
    Zastanawia mnie, dlaczego Lacey nie powiedziała Harry'emu o wyjściu ze szpitala. Albo rzeczywiście nie chce mieć nic wspólnego z nim, albo odebrała ją zupełnie inna osoba. Dość zastanawiające zakończenie.
    Nie wiem czy wiadomość na gg doszła, więc powtórzę drugi raz. Skoro gg tak bardzo strajkuje przy powiadomieniach to może dobrym rozwiązaniem będzie powiadomienie na facebooku - w formie wiadomości. Opisów nie sprawdzam z reguły na gg, a do obserwowanych raczej odpada, bo lista u mnie na blogu by wyszła mega długa.
    Czekam na nowy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Pierwsze zdanie, wręcz wywołała na moich ustach uśmiech. Dlaczego? Bo niedawno sama to zauważyłam. Harry - nie wiem, czy to przez Lacey, Caroline, czy przez inny czynnik - stał się niezłym płaczkiem. Gdyby mu za to płacili to zapewne uzbierałaby się za to niezła sumka ^^
    Zastanawiam się, czemu Lacey wszystko ukrywa przed Harrym? Bardzo długo trzymała w tajemnicy wiele spraw. Nie wiem, czy ona mu nie ufa? Wiadomo, że jest gwiazdą, ale oprócz tego ma swoje życie prywatne - które ludzie powinni uszanować. W końcu Aaronowi wystarczająco zaufała, aby mu się ze wszystkiego zwierzać. Hm, ale o tym to za chwilę.
    Tak! W końcu Evans postanowiła powiedzieć, czemu zaciągnęła tak wieki dług. Chciała odnaleźć swoich rodziców a przynajmniej matkę, bo Grace została zgwałcona w bardzo młodym wieku. Zastanawiam się teraz... Hm, Lacey chyba przecież o tym nie wie, prawda? Myśli, ze mąż Grace jest jej prawdziwym ojcem, a Lolly prawdziwą siostrą. Chyba tak, bo gdzieś wcześniej, gdy już o tym rozmawiali to Lacey wspomniała, że to jej rodzice. Nie mówiła tylko o Grace - no chyba, że już jakieś fakty odnośnie biologicznych rodziców Evans, gdzieś umknęły. Bardzo prawdopodobnie biorąc pod uwagę, że Harry nie postanowił wyjawić prawdy Lace.
    Detektywi, którzy oszukali Evans powinni po prostu stracić swoje licencje. No chyba, że ich wcale nie mieli i byli to zwykli oszuści, którzy chcieli oszukać bezbronną dziewczynę. Na szczęście w końcu znalazł się ktoś, kto był na tyle uczciwy i wziął pieniądze za wykonaną pracę. Znalazł matkę Lacey, choć nie dowiedział się całej prawdy o jej pochodzeniu. Nie dziwię się też tej dziewczynie, że nie wybrała się do domu - jak myślałam - biologicznych rodziców. Nie wiem, czy ja tez bym się tak szybko zdecydowała na ten krok. W końcu została porzucona, a po odnalezieniu zastała taki oto obrazek. Hm, jestem ciekawa, czy ostatecznie dojdzie kiedyś do spotkania Lolly, Gracy i Lacey.
    Oburzenie Harry'ego chyba nie wyszło wcale na dobre, ponieważ w tym momencie Lacey postanowiła wyznać swoje uczucia. Byłam równie zaskoczona, co Harry, chociaż dobrze zdałam sobie sprawę z jej uczuć. W sumie wydaje mi się, iż Styles także zdawał sobie z nich sprawę. Tylko... Dlaczego tak zareagował? No co on widzi w tej wywłoce Caroline? NO CO DO CHOLERY?! To, że chodzi w skąpych ciuszkach i jest dzika w łóżku? Ugh, i weź tutaj zrozum faceta. Przez całe opowiadania miałam wrażenie, ze Hazza jest naprawdę dojrzały, w końcu Caroline musiała coś w nim widzieć, zamiast dziecka - a tu co się okazuje? Byłam w błędzie. W wielkim. Jestem tylko ciekawa, jak długo myślenie tym, co ma w spodniach zamiast rozumiem wyjdzie mu na dobre. Póki co wszystko idzie w złym kierunku, bo może stracić zarówno Lacey i Louisa. A to byłoby ostatnim, co by chciał.
    Poza tym, jak to nie fantazjował o Lacey!? O ile dobrze pamiętam to kiedy jak wierny piesek polazł do w hotelu do pokoju Flackowej to przez moment widział oczami wyobraźni Lacey, a nie Caroline. Dla mnie to już zalicza się pod fantazję, ale najwyraźniej bardzo szybko tym zapomniał. Szkoda mi Lacey, że była świadkiem rozmowy Harry'ego z babcią. Cholera, czemu on ją tak rani? Z wielką chęcią skopałabym mu teraz tyłek. Tak po prostu, za to co zrobił, a raczej nadal robi, Evans.
    Strasznie podoba mi się postawa Louisa. Widać, że jest najstarszy i wie co nieco o kobietach. W dodatku znał Lacey od długiego czasu i wie przez co ona przeszła. Nie dziwię, iż stanął w jej obronie. Hazz, który próbuje zrzucić winę za zły humor przyjaciela na Eleanor - normalnie szczyty. No tak, bo on sam, wielki Harry Styles, nie zrobił przecież nic złego. Wszystkiemu winne są kobiety, tak> Oj, Harry grabisz sobie, grabisz. Początkowo był taki słodki, niewinny i skrzywdzony chłopczyk, a teraz co wyrządza Lacey?! Niech wróci wspomnieniami trochę do tyłu i uświadomi sobie, jak ona się czuje. Przecież przechodził dokładnie to samo.
    Jak to Lacey nie jest taka jak Danielle i Eleanor?! Przecież to też jest dziewczyna, która potrzebuje ciepła i miłości.

    OdpowiedzUsuń
  17. Powiedziałabym nawet, że Lace niczym nie różni się do Eleanor! Przecież dziewczyna Louisa także nie jest nikim sławnym! Jest zwykłym sprzedawcą w sklepie z ciuchami... A Harry śmie jeszcze powiedzieć, że Lace jest inna? Obojętnie z jaką dziewczyną się będzie umawiał to będą osoby, które jej nie lubią... Szkoda, że nie przejmuje się opinią, kiedy jest związany z Flackową... Nie spotkałam się jeszcze z opinią, która byłaby za ich związkiem. Ale na to oczywiście jest głuchy. Ważne, że ma kogo pobzykać, no tak, bo to jest najważniejsze.
    "Nie wiem, kim jesteś, ale mój przyjaciel nigdy nie zachowywałby się w taki sposób" - cudowne, a jakie prawdziwe słowa. Jestem oczarowana postacią Lou, który nie bał się otwarcie powiedzieć, co tak naprawdę o nim myśli. Miejmy tylko nadzieję, że Hazza się opamięta i nie pozwoli, żeby niedomówienia spowodowały zepsucie jego relacji z Tomlinsonem.
    Wizyta w szpitalu trochę mnie zaniepokoiła. A raczej to czego Harry się tam dowiedział. Dlaczego nic nie wiedział o wypisie Lacey? O co chodzi? Czy coś się stało? Nie no, nie mogło się nic stać. Precież najgorsze niebezpieczeństwo w postaci tych niemiłych typków zostało zażegnane. Więc o co chodzi? Chociaz z drugiej strony po poprzedniej wizycie, czego się spodziewaliśmy. Lace wyznała swoje uczucia, które poniekąd zostały odrzucone przez Hazzę. Została powtórnie zraniona, dlatego może nie chciała zawiadomić Harry'ego. Mam nadzieję, iż to tylko o to chodzi, a nie coś poważniejszego.
    Kochana, wybacz, że dopiero teraz przyszłam z komentarzem. Tak jakoś teraz wyszło, ale w końcu jestem i czekam z niecierpliwością na nowy odcinek *.*

    OdpowiedzUsuń
  18. w poczatkowych rozdziałach Harry i Lace oglądali "koizorę" dlatego jak mniemam Ty też ja oglądałaś, mogłabyś powiedzieć gdzie mogłabym zobaczyć tą dramę po polsku online?
    A co do rozdziału jest przeswietny, nigdy nie spodziewałabym się, że Harry zostawi Lace dla Caroline po tym, kiedy powiedział jej, że jest ona wazniejsza od Flack.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, oglądałam "Koizorę" i naprawdę ją polecam <3. Niestety online dramy po polsku zobaczyć nie można. Pobrałam ją z Chomikuj: http://chomikuj.pl/Ivorena/Drama/Koizora+*5bpl*5d

      Usuń
  19. łoo. płakałam czytając to boskie opowiadanie ; ***** jesteś cudowna ; * normalnie KOCHAM CIĘ.<3

    czekam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ufff, jak dobrze, że tam jest Louis, bo pewnie Harry sam nie doszedłby do takich rozmyśleń. Boże, jak ja współczuję tej dziewczynie...,a Flack jest żałosna. Haha "sflaczała Flack" - to było dobre xd

    Rozdział genialny, ale to oczywiste, więc pozostaje mi tylko czekać na nexta :3
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  21. Razi mnie ta czcionka po oczach, ale może to z powodu mojej rozdzielczości ;d. Mi się po prostu wydaję, że dziewczyna nie tyle, co chciała ukryć smutek i strach, ale po prostu nie chciała skupiać na sobie uwagi innych. Być może nie lubi się dzielić swoimi smutkami, a być może nie miała nikogo komu mogłaby to powiedzieć albo po prostu trudno jej zaufać komuś innemu. Harry... po tym rozdziale w moich oczach jesteś nikim!;P Jak można... znaczy można się zakochać w obu kobietach, ale porównajmy... Caroline nazwała go gówniarzem, zostawiła go... ogólnie złamała mu serce, a z tego, co teraz widać to go wykorzystuje. Tamten pewnie ją rzucił... a może ona go zostawiła i aby zaspokoić swoje potrzeby omotała Harrego. A teraz Lacey... zachowuje się jak przyjaciółka, która zawsze wysłucha swojego przyjaciela... w dodatku dba o jego szczęście, bo mimo, że go kocha pozwala iść mu do tej... wrednej baby. Harry mózgu nie ma, że po takich słowach od Acey, że ona go kocha, a ten idzie do innej... Oby nigdy nie spotkać takich ludzi na drodze, wszystkim życzę. Fantazjować o dziewczynie... temu się zachciało... Jeszcze mówi, że ona jest taka i niejaka... się zachował jak, jakaś wielka gwiazda. Mi tam Acey przypadła do gustu ;D, jako bohaterka oczywiście, bo część fizyczna... to nie mi do oceniania :p, chociaż właśnie ta naturalność jak dla mnie jest fajna, widać, że normalna dziewczyna ;D:P. Jej ile ten Louis ma ksywek... aż się zastanawiałam czy to jedna osoba ; D, tak ja nadal mam problem z ich imionami ;p. Dobrze mieć takiego przyjaciel, który nie będzie krył prawdy przed nami. Czasem bywa bolesna, ale dodaje kopa i jest lepsza od kłamstwa, a za kłamstwa często jesteśmy źli, co jest słuszną reakcją. Może Lacey znów ma zamiar się zabić, chociaż jeżeli mówiła prawda o Aaronie to on nie powinien do tego dopuścić. Chociaż wydaje mi się, że ona musi żyć... bo na początku Harry coś wspomniał, że jeżeli słucha to coś tam, coś tam... chociaż nie wiadomo w jakim sensie to powiedział i czy wszystko pamiętam, tak jak było. Może ona gdzieś wyjedzie? W każdym razie Harry już pewnie nie naprawi swojego błędu, nie w ostatnim momencie opowiadania ;P, przynajmniej tak mówi ten pierwszy post ;P. Swoją drogą to siedemnasty, a znając Ciebie to chyba niewiele zostało... Ale dobra, lepiej Ci o tym nie przypominać ;p. Pozdrawiam, Olka ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. czemu Hazza musi byc takim palantem Kocha ją ale i tak ją zostawia i rani

    OdpowiedzUsuń