„Chciałem ci powiedzieć, ale łzy wypływały z oczu. To jest to, co chciałem ci
powiedzieć: będę na ciebie czekać, ponieważ cię kocham”
Harry.
Harry!
Uniosłem wzrok na Caroline, która
wymachiwała dłońmi przed moją twarzą. Nie miałem pojęcia, jak długo siedziała
naprzeciwko, trzymając w dłoni ogromną watę cukrową w kolorze różowym.
Rozejrzałem się dookoła, zdając sobie sprawę, że jesteśmy przy London Eye.
Zatrzymałem wzrok na ogromnej maszynie, czując, jak serce ściska się z bólu. W
głowie od razu pojawiło się jedno z licznych wspomnień, jakie przeżyłem z
Lacey. To właśnie w jednej z kabin przytuliłem Lace, dając jej do zrozumienia,
że była dla mnie bardzo ważna. To tutaj mówiłem ile dla mnie znaczy, choć wcale
tego nie oczekiwała.
Przymknąłem powieki, chcąc poczuć
jeszcze raz obecność tej dziewczyny. Ile bym dał, by wrócić do tamtych chwil…
Dlaczego sprawy musiały się tak pokomplikować? Czy to sprawiedliwe, że
straciłem jedną z najważniejszych osób w mym życiu? Już raz musiałem pogodzić
się z utratą Flack, którą kochałem jak wariat. Teraz ta sama kobieta stała
przede mną, ale zdawała się być zupełnie kimś innym.
A może to ja się zmieniłem? Może
nie chciałem uwierzyć, iż ta miłość odeszła razem z pierwszym rozstaniem?
Westchnąłem, ze smutkiem chwytając
watę. Niechętnie oderwałem kawałek, wpychając ją do ust i uniosłem kciuk,
sztucznie się przy tym uśmiechając. Brunetka w dalszym ciągu przyglądała mi się
z determinacją, jednak udawałem, że tego nie dostrzegam. Co miałbym jej niby
powiedzieć? Że w głowie siedzi mi inna dziewczyna i nie potrafię o niej
zapomnieć? Że pragnąłem znajdować się teraz przy Lacey Evans, ponownie spojrzeć
na jej przepiękny uśmiech, poczuć ciepło ciała… Nie mogłem tego zrobić. Sprawy
skomplikowałyby się jeszcze bardziej.
Zatrzymałem się, czując uścisk na
nadgarstku. Zaskoczony spojrzałem na Flack z ustami pełnymi watą cukrową.
Przełknąłem ją, spuszczając wzrok. Nie potrafiłem znieść patrzenia w te
błękitne tęczówki, które niegdyś były moim całym światem. Dziś przypominały mi
one zupełnie inną dziewczynę. Dlaczego to musiało być takie trudne?
Stłumiłem łzy napływające do oczu,
próbując szczerze się uśmiechnąć. Sądząc po minie kobiety nijak to wyszło.
– Gdzie jesteś, Harry? Na pewno
nie tutaj – odezwała się. – Coś się stało, prawda? Nie potrafisz kłamać. Zawsze
czyta się z ciebie jak z otwartej księgi.
Miała rację. Nie byłem dobry w
kłamaniu i często zazdrościłem Louisowi, czy Zaynowi, którym łganie nie
sprawiało żadnego problemu. Potrafili każdego przekonać do swoich racji, nawet
jeśli daleko odbiegały one od prawdy. Musiałem przyznać, że w niektórych
sprawach była to naprawdę pomocna umiejętność. Czasami kłamstwo pomagało nie
ranić innych. W tym przypadku chciałbym ukryć prawdziwe emocje i udawać, że
wszystko było w porządku.
Westchnąłem, zbierając się w sobie
do wyjawienia prawdy. Caroline od razu rozpoznałaby, że ukrywam prawdę, więc
próba kłamania była zupełnie bez sensu. Już miałem coś powiedzieć, gdy
usłyszałem sygnał wiadomości. Drżącymi rękoma wyjąłem komórkę z kieszeni
granatowych dżinsów, a gdy na wyświetlaczu ujrzałem imię Lacey, momentalnie
odczytałem wiadomość: „Spotkajmy się w Rain Cafe. Siedzę przy naszym stoliku”.
– Przepraszam, Caroline, ale muszę
lecieć. To pilne – rzuciłem w stronę brunetki, wręczając jej resztki słodkiej
waty cukrowej i biegiem ruszyłem w stronę jednej z uliczek, gdzie znajdowała
się kawiarnia.
Serce biło w mojej piersi jak
szalone, a w głowie pojawiały się coraz to inne scenariusze. Nie miałem pojęcia
jak się zachowam, gdy tylko ujrzę Evans. Co jej powiem, jak wszystko potoczy
się dalej? A może chciała się spotkać tylko po to, by oznajmić, że mam w żaden
sposób nie próbować się z nią skontaktować? Czy miałem w ogóle prawo prosić, by
przy mnie została, choć znałem jej uczucia? Wciąż byłem z Caroline, a Lacey…
Stała się dla mnie kimś naprawdę ważnym.
Wbiegłem do „Rain Cafe” jak
oparzony, kierując wzrok wprost do stolika przy dużej szybie. Zamiast ślicznej
dziewczyny w bluzie z kapturem i rozpuszczonymi, długimi włosami ujrzałem
sylwetkę chłopaka w szarym sweterku. Machał w moją stronę, dając mi znak, bym
usiadł. Rozejrzałem się niepewnie dookoła, by powolnym krokiem ruszyć do
stolika. Niczego z tego wszystkiego nie rozumiałem. Dlaczego ten nieznajomy
typek napisał wiadomość z numeru Lacey? Po co to nagłe spotkanie? Nie
przypuszczałbym, że zawód przyniesie mi tak ogromny ból. Wierzyłem, że ujrzę
przyjaciółkę, a zamiast niej pojawił się ten chłopak. To było cholernie
niesprawiedliwe.
Przysiadłem na krześle, wbijając
smętne spojrzenie w twarz nieznajomego. Ilustrował mnie dużymi, zielonymi
oczami znad ciemnych rzęs, a usta zaciskał w wąską kreskę. Przeczesał dłonią
gęste, ciemne włosy postawione na żelu, drugą dłoń zaciskając na jakiejś białej
kopercie.
– Gdzie Lacey? O co tutaj chodzi?
– spytałem, a głos zabrzmiał chłodniej, niż przypuszczałem.
– Chętnie przywaliłbym ci w tą
słabną buźkę, ale powstrzymam się ze względu na Lace. Wiedz jednak, że gdyby
nie ona…
– Daruj sobie – przerwałem, a
chłopak zacisnął gniewnie pięści, marszcząc przy tym brwi. Widziałem, że był
czymś rozgniewany, ale wcale mnie to nie obchodziło. Nie znał mnie, więc
dlaczego wygadywał takie rzeczy? W dodatku mieszał we wszystko Lacey.
– Niby jesteś taki sławny, a nawet
nie pomogłeś Lace wywinąć się z kłopotów, chociaż może zginąć w każdej chwili –
kontynuował szatyn śmiertelnie poważnym tonem, przysuwając kopertę w moją
stronę. – Udław się tymi pieniędzmi. Sam spróbuję jej jakoś pomóc. Znajdę
rozwiązanie i nie pozwolę, by ci faceci ją zabili, rozumiesz?! Popełniła błąd,
ale to nie oznacza, że ma przez to umrzeć. Jestem tutaj tylko dlatego, że Lace
chciała, bym ci to przekazał – wskazał wzrokiem, podnosząc się z miejsca. – ale
nie zamierzam więcej się z tobą kontaktować. Dla mnie mógłbyś być martwy.
Oszołomiony patrzyłem za
oddalającym się chłopakiem, nie bardzo rozumiejąc, co miał na myśli. O jaką
pomoc i pieniądze chodziło? W jakie kłopoty wpakowała się Lace i dlaczego o
niczym mi nie powiedziała? Naprawdę musiałem dowiadywać się takich rzeczy z
drugiej ręki? Przecież gdybym wiedział, że coś jej zagrażało…
Zamrugałem kilka razy,
przypominając wszystkie słowa, w których Evans wspominała o śmierci. Nie
dosłownie, ale zawsze powtarzała, że nie pozostało jej dużo czasu. Już wtedy
musiało się coś wydarzyć… Dlaczego nie drążyłem tego tematu, udając, że tego
nie słyszę?
Starannie rozdarłem list,
wyciągając jego zawartość. Nim przeczytałem treść zawartą w środku, wziąłem
głęboki oddech. Bałem się tego, co mógł zawierać ten skrawek kartki. Ręce
drżały, a serce biło niespokojnym rytmem. Przerażała mnie myśl o tym, jakie
niebezpieczeństwo groziło tej dziewczynie. Może wszystkie wyjaśnienia zostały
zawarte właśnie w tym liście? Nie czekając dłużej, przeczytałem pierwszy
akapit.
„Drogi, Harry, zatrzymałem się, nie potrafiąc powstrzymać łez. Zacisnąłem zęby,
gniewnie ocierając pierwszą kroplę słonawej cieszy. Zamrugałem kilka razy
oczami, pogłębiając się w dalszy ciąg zgrabnych liter, tworzących zdania. Pewnie zastanawiasz się, dlaczego pisze, a
nie porozmawiam z Tobą w cztery oczy. Aaron z pewnością nie powstrzymał się od
powiedzenia tego, co mu ślina na myśl przyniosła, ale musisz zrozumieć. On już
taki jest i martwi się o mnie. Odkąd wpakowałam się w ten cały syf starał się
mi pomóc, ale nie potrafi. Zrobił dla mnie tak wiele, że w ogóle nie powinien
przejmować się tym, co się ze mną stanie, ale… Nieważne. Koniec o nim. Dziś
wszystko się skończy. Nie zamierzam dłużej sprawiać zarówno jemu, jak i Tobie kłopotów.
Moje narodziny były jakimś cholernym żartem, przez który musiałam tyle
wycierpieć… Wiedz jednak, że to właśnie Ty, Harry, sprawiłeś, że choć na krótka
chwilę pokochałam życie i nie żałuje naszego pierwszego spotkania. Ani żadnego
innego. Cieszę się, że nie zdecydowałam się odejść wcześniej, ponieważ bym
Ciebie nie poznała. A teraz mogę odejść z porywem wiatru i świadomością, iż
miałam przy sobie osobę, którą pokochałam całym sercem. Wiem, czym jest miłość
i szczęście dzięki Tobie. Chciałam podziękować Ci za to z całego serca. Dla
mnie Harry Styles nie jest popularnym muzykiem, którego lubię, ponieważ jest
sławny i wszyscy za nim szaleją. Dla mnie Harry Styles jest niesamowicie
uczuciowym i najbardziej wrażliwym facetem, jakiego kiedykolwiek poznałam. Jest
pierwszą i ostatnią osobą, w której się zakochałam. Wydaje mi się, że umieranie
z świadomością, iż jest się kochanym przychodzi zdecydowanie łatwiej. Kochasz
mnie, wiem to. Jednak jestem świadoma tego, iż miłość do Caroline jest
silniejsza i nie mam prawa stawać między Wami. Mam tylko nadzieję, iż już
więcej nie będziesz przez nią cierpiał. Chcę, byś był szczęśliwy. A gdy
przeczytasz o mojej śmierci, pamiętaj, że nie jesteś jej winien. Wolałam pójść
tą drogą, niż dać się zabić tym bydlakom. W nic się nie mieszaj, te sprawy Cię
nie dotyczą. Po prostu odnalazłam pomoc tam, gdzie nie powinnam. Sama
zawiniłam, takie jest życie. Nie chciałam, byś mi pomógł, ponieważ nigdy nie
zależało mi na Twoich pieniądzach. Chcę byś o tym pamiętał i przychodząc na mój
grób nie czuł jakiegokolwiek żalu. Umarłam szczęśliwa. Dzięki Tobie. Lacey”.
Zgiąłem kartkę, wybiegając z
kawiarni. Zderzyłem się z kimś przy wyjściu, jednak nie zwróciłem na to uwagi i
biegłem ile sił w nogach. Nie miałem pojęcia, dokąd pójść, ale za nic nie
dopuszczałem do siebie myśli, że mogło być już za późno. Lacey chciała popełnić
samobójstwo. Właśnie o tym był jej list. Tylko ja znałem jego zawartość i
mogłem coś zdziałać. Odnaleźć Evans, nim zrobi coś tak głupiego. Z jakiegoś
powodu nie śniłem nawet o tym, by to wszystko okazało się jakimś chorym żartem
albo koszmarem, z którego się wybudzę. To nie była jakaś cholerna komedia, w
której wszystko kończy się Happy Endem. Jeśli czegoś nie zrobię, nie wybaczę
sobie tego. Musiałem odnaleźć Lacey i ratować jej życie za wszelką cenę.
Zrozpaczony rozejrzałem się po Regent Street. Londyn to duże miasto i
tak naprawdę Evans mogła być wszędzie. Nawet nie wiedziałem ile miałem czasu,
by nie dopuścić do samobójstwa tej dziewczyny. Musiałem się spieszyć.
Podbiegłem do grupki młodych
dziewczyn, wypytując, czy widziały gdzieś w pobliżu dziewczynę w luźnej bluzie
z kapturem, czerwonymi trampkami, rozpuszczonymi, długimi ciemnobrązowymi
włosami. Wszystkie tylko pokręciły sprzecznie głowami, prosząc o autografy i
pamiątkowe zdjęcia. Rzuciłem tylko krótkie „przepraszam” i ruszyłem dalej. Nie
miałem zamiaru tracić czasu fanów, gdy sytuacja była na tyle poważna, że
chodziło o czyjeś życie.
Zaczekaj na mnie, Acey, poprosiłem
w myślach, jak gdyby mogła mnie w jakikolwiek sposób usłyszeć. Błagam, nie
zostawiaj mnie.
Stłumiłem łzy, podbiegając do pary
staruszków.
Drżącymi rękoma wyciągnąłem komórkę,
odrzucając kolejne połączenie Liama. Dookoła panował całkowity mrok, gdy zegar
wybił północ. Minęło tyle długich godzin, a wciąż nie odnalazłem Lacey. Pytałem
każdego przechodnia, ale wszyscy albo kręcili przecząco głową, albo nie
reagowali na pytania, prosząc o autografy. Odchodziłem bez słowa, choć miałem
ochotę wykrzyczeć tym wszystkim fanką to, jak się czułem. Jak mogły mnie prosić
o takie rzeczy, gdy widziały, że kogoś gorączkowo szukałem? Czy to już naprawdę
nie było zbyt wiele?
Uderzyłem dłonią o poręcz mostu Westminsterskiego,
a z oczu poleciały kolejne łzy. Nie potrafiłem dopuścić do siebie myśli, że
niebawem mogłem ujrzeć klepsydrę z danymi Lace. To mnie chyba zabije.
Zrobiłem kilka kroków, gdy
ujrzałem cień wychylający się znad barierki. Długie włosy falowały na wietrze,
który wydawał jakieś dziwne dźwięki. Rozejrzałem się dookoła i nie ujrzałem
nikogo innego, poza naszą dwójką.
A co jeśli…
– Lacey! – wykrzyczałem na cały
głos, biegnąc w stronę dziewczęcej sylwetki. Coś podpowiadało mi, że to była
właśnie ona. Jeśli serce naprawdę nigdy się nie myliło, to w końcu ją
odnalazłem.
Zatrzymałem się w bezpiecznym miejscu,
by dziewczynie nie przyszło do głowy nagle skoczyć. To była ona. Patrzyła na mnie
tymi dużymi, smutnymi oczami, wywołując falę bolesnych uderzeń w okolicy serca.
Gdy Lacey odwróciła wzrok, zrobiłem kilka kroków naprzód, nie potrafiąc opanować
drżenia całego ciała.
– Lacey…
– Odejdź, Harry. Nie chcę, byś to widział
– jej głos brzmiał poważnie. Naprawdę chciała to zrobić? Chciała się zabić, myśląc,
że to wszystko rozwiąże?!
– Czy ty wiesz jak się czułem po przeczytaniu
tego listu?! – wykrzyczałem łamiącym się głosem, nie spuszczając wzroku z dziewczyny.
– Biegałem jak szalony po całym Londynie, chcąc cię odnaleźć! Myśl o tym, że może
już być za późno…
– Nikt cię o to nie prosił. Wracaj
do Caroline.
Widząc, jak Acey zarzuca jedną nogę
za barierkę, bez chwili wahania rzuciłem się w jej stronę z całej siły ciągnąc ją
w swoją stronę. Trzymałem kruche ciało w ramionach bojąc się, że w każdej
chwili mogłoby wypaść za barierki.
– Czy naprawdę tylko tyle dla
ciebie znaczę?! – krzyczałem, zaciskając dłonie na luźnej bluzie dziewczyny. –
Jestem dla ciebie tak mało ważny, że chciałaś to zrobić?! Czy w ogóle
pomyślałaś o tym, jak będę się czuł ty cholerna egoistko?! W tej chwili
naprawdę cię nienawidzę, ale to minie. Tylko obiecaj, że nigdy więcej to się
nie powtórzy!
Usłyszałem szloch. Dłonie Evans
wisiały bezradnie, ale jej strach był wręcz namacalny. Gdyby mnie tutaj nie
było…
– Oni mnie zabiją – wyszeptała
przez łzy, z trudem łapiąc oddech. – Nie chcę umrzeć z ich rąk. Naprawdę się
boję, Harry…
– Nie bój się, księżniczko –
wziąłem delikatną twarz w dłonie, patrząc w błękitne tęczówki z ogromnym
uczuciem. Czułem się tak, jakbym właśnie trzymał cały swój świat w dłoniach. Jakby
był on tą bezbronną, smutną dziewczyną, która całkowicie odmieniła moje życie. –
Nigdy nie pozwolę cię nikomu skrzywdzić. Pomogę ci i nie chcę słyszeć żadnego „ale”.
Twoje życie jest dla mnie więcej warte od jakichkolwiek pieniędzy, słyszysz?! Nie
mogę cię stracić, ponieważ… – zatrzymałem się na moment, biorąc głęboki oddech
i zamrugałem oczami. Otarłem łzy z bladych policzków szatynki i kontynuowałem
łamiącym się głosem: – Ponieważ jesteś najcenniejszą osobą w moim życiu. Cenniejszą
nawet od Caroline.
Widząc zaskoczenie wymieszane z
niedowierzaniem na jej twarzy, niepewnie nachyliłem się nad ustami, by złożyć
na nich pocałunek. Gdy poczułem, jak Lace rozchyla rozpalone wargi, nie miałem
już oporu przed zatraceniem się w tej chwili. Krew buzowała w mych żyłach, a
serce biło jak szalone, odczuwając niesamowitą euforię. W tej chwili nie liczył
się nikt inny prócz nas. Nie obchodzili mnie ludzie ani paparazzi, którzy mogli
nas zauważyć. Nie obchodziła mnie również Caroline Flack, choć wciąż
stanowiliśmy parę.
Zrozumiałem ile Lacey dla mnie znaczyła w momencie, gdy mogłem stracić
ją na zawsze. Kochałem ją z całego serca, a mimo to nie potrafiłem sprawić, by
została ze mną na zawsze. Byłem idiotą, który nie potrafił docenić tak
ogromnego skarbu i bał się o każdą błahostkę. To strach przed opinią innych sprawił,
że straciłem z oczu to, co było dla mnie najcenniejsze. Dziś bym do tego nie
dopuścił.
Tak bardzo nie mogłam doczekać się kolejnego rozdziału. Strasznie cieszę się, że w końcu napisałaś. Notka jest cudowna, taka poruszająca. Naprawdę bałam się, że już za późno, że ona popełniła samobójstwo, że Harry nie zdąży jej odnaleźć, ale na szczęście zdołał dotrzeć do niej na czas. Cieszę się, że w końcu zrozumiał, iż Lacey jest dla niego najważniejsza. Mam nadzieję, że Caroline nie przekabaci go znów na swoją stronę. Co to za faceci, którzy mają zabić Lacey? Dlaczego ona nie powie Harremu, co się dzieje? Przecież nie może zginąć ;( W co się wpakowała? To opowiadanie jest coraz bardziej emocjonujące i każdego rozdziału wyczekuję z coraz większą niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńKiedy na początku rozdziału przeczytałam, że Harry jest w towarzystwie Caroline, a co więcej - w najlepsze będzie zajadał sobie watę pod London Eye, myślałam, że nie wyrobię. Na szczęście Hazza sam widzi, że jego relacje z Flack nie są już te same, co wcześniej. On jej nie kocha, ale zwyczajnie nie mógł tego dostrzec. Teraz, kiedy nie potrzebnie stracił Lacey - dopiero to dostrzega. Niestety czasami tak w życiu bywa, iż dopóki kogoś, lub czegoś nie stracisz to nie zrozumiesz ile dla ciebie znaczył. Hazz właśnie znalazł się w takiej sytuacji. Musi przejrzeć na oczy.
OdpowiedzUsuńNa szczęście dostał SMS'a od Lace! Uf, wiedziałam, że od razu do niej pobiegnie. Inaczej być nie mogło, ponieważ wiedziałam od samego początku, iż są sobie przeznaczeni. Jestem cholernie ciekawa, co w tamtej chwili poczuła babcia, haha :D
W momencie, gdy Styles wpadł do kawiarni i zamiast Lace ujrzał Aarona również poczułam lekkie rozczarowanie. Jednak w sumie czego ja się spodziewałam? Że Lace po tym, jak Harry ją skrzywdził od tak poprosi go o spotkanie? Osobiście bym tego nie zrobiła, więc było to do przewidzenia.
Aaron względem Harry'ego był dość bezpośredni, a zarazem chamski. Rozumiem, że może boleć go fakt, że jego przyjaciółka może zginąć z rąk jakichś ludzi, podczas gdy Harry nawet nie kiwnął palcem, aby jej pomóc. Tylko nic nie wiedział! Co prawda było mnóstwo podtekstów, ale człowiek nie zawsze może wszystko połączyć w całość. Harry dopiero po odczytaniu listu to uczynił.
Swoją drogą jej słowa były wzruszające. Jednego mogła być pewna - gdyby zmarła w obecnej chwili to odeszłaby kochana. Kochała, a przede wszystkim była kochana. Hazz potrzebował trochę czasu aby sobie to uświadomić, ale końcu dotarło.
Wcale nie dziwię się, iż Harry w ten sposób zignorował swoich fanów. Dla nich może było to bolesne, ale przecież choćby po wyrazie jego twarzy mogły spostrzec, że chodzi o poważną sprawę. Doprawdy - niektórzy są aż tak głupi, bądź ślepi na cudze nieszczęście.
Wiesz nad czym zastanawiam się czytając ten rozdział? Skoro chodziło o każdą minutę to dlaczego Styles nie wziął samochodu, aby szukać Evans? Objechałby całe miasto w dwie godziny, a nie w kilka. No, ale cóż. Na szczęście nic się nie stało i Lacey postanowiła skoczyć z mostu przy którym już kiedyś się także spotkali. Jest ona sentymentalna, a zresztą o ile dobrze pamiętam - wspomniałaś już chyba gdzieś, że mieszka ona w tych okolicach, prawda? Więc wszystko by wyjaśniało.
Całe szczęście, że Hazza zareagował w czas i nie pozwolił Lacey przejść na drugą stronę barierki! Gdyby to zrobiła, to byłoby mu dużo trudniej ściągnąć z powrotem. Dobrze, że Harry wygarnął Lace na temat tego samobójstwa. W końcu dobrze wiedziała, że on ją kocha, a mimo wszystko pozwoliłaby mu mieć wyrzuty sumienia? Ugh! Na szczęście cała ta sytuacja przebiegła po mojej myśli. W dodatku...
KURWA, ON JĄ POCAŁOWAŁ! *fangirling* JEZU! *.* Nawet chyba sobie nie wyobrażasz tego, jak ja tu się cieszyłam. Niby przez cały rozdział byłam poruszona, a nagle BUM! Banan na twarzy! *.* O mamuniu! Aż nie wierzę! HACEY! ♥ HACEY! ♥ HACEY! ♥ *.* *fangirling x83724892347* Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww *.* Ok... Muszę się uspokoić... Oddychaj... Wdech, wydech, wdech, wydech... Uffff.
Mam nadzieję, że Harry pomoże Lacey wydostać się z tarapatów. I jestem naprawdę ciekawa w co ona się wpakowała. I dlaczego? Kochana, mam nadzieję, że dodasz kolejny rozdział dużo prędzej niż ten! :)
O mój Boże, dziewczyno! To jeden z najlepszych rozdziałów, jakie miałam okazję przeczytać. Wszystko było takie realistyczne! Czytałam całość z zapartym tchem nie mogąc się nadziwić, jak mogłaś stworzyć coś tak niesamowitego. Uwielbiam Cię! A teraz się skręcam z podekscytowania nie mogąc doczekać się kolejnego rozdziału, który mam nadzieję, pojawi się niezwykle szybko! Dziewczyno, pisz, pisz, pisz, pisz, bo jesteś w tym naprawdę dobra!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
@charlie_lina
AAA! No ja nie mogę! Początek gdzie Harry przechadza się spokojnie z Flack był straszny. Tak bardzo nie chciałam żeby on z nią był! Przecież ona go chyba nawet nie kocha i niech każdy sobie mówi co chce, że wiek się nie liczy, ale w tym przypadku liczy się i to bardzo! No bo przecież on nie może zadawać się z taką staruszką!
OdpowiedzUsuńAle nadeszło zbawienie i dostał on sms'a od Lacey. Nawet nie wiesz jak się cieszyłam. Co prawda nie spodziewałam się w Rain Cafe Aarona, ale wizja, że będzie tam Evans, też była mało prawdopodobna. W sumie to ucieszyłam się jak Aaron nawrzucał Harremu, chociaż nie znał całej prawdy.. No i ten cholerny list! Myślałam, że się rozryczę. Kiedy ją szukał chciałam po prostu wskoczyć do tego opowiadania i pomóc mu, szczególnie, że przypomniałam sobie, że gdzieś pisałaś że prolog będzie jakby zakończeniem, a on tam mówi że ją stracił. Na prawdę myślałam, że nie zdąży.. :( A jednak! I jeszcze pocałunek i w ogóle! Po prostu śmiałam się do monitora jak głupia nie mogąc się opanować.
Pierwszy raz komentuje jakiegokolwiek twojego bloga i czuję się dziwnie, ale po prostu przy tym rozdziale nie mogłam się opanować, szczególnie, że dzięki niemu pokochałam to opowiadanie! Szkoda, że przez te czternaście nie byłam największą fanką, bo nawet za bardzo nie lubiłam tej historii, ale teraz wszystko się zmieniło!
Jesteś wielka Snooki i po prostu do końca życia chce czytać twoje opowiadania, a kiedyś kupić twoją książkę i postawić ja na półce.
Życzę dużo weny i pozdrawiam! ;)
Vi.
Muszę przyznac że czytałam mnóstwo opowiadań.Ale jeżeli za 20 lat będę jakieś pamiętac to zdecydowanie będzie to.Piszesz poprostu pięknie lepiej od wielu autorek których książki czytałam.I muszę przyznac jeszcze jedną rzecz.Oglądałam Last Song i Titanica - na żadnym nie płakałam.Czytałam smutne książki i opowiadania - nie płakałam.Przeczytałam to opowiadanie - rozryczałam się jak jeszcze nigdy.Nie wiem czemu.Poprostu bardzo się w nie wczułam.Dziękuje ci za to że napisałaś coś tak wspaniałego. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za tyle wspaniałych słów! Sprawiłaś, że naprawdę zaczęłam wierzyć w swoje umiejętności pisarskie. To naprawdę wiele dla mnie znaczy i cieszę się, że potrafię kogoś wzruszyć swoją twórczością. Naprawdę dziękuję <3.
UsuńDwukrotnie podczas czytania tego rozdziału musiałam mocno zagryzać wargi, aby się nie rozpłakać. Naprawdę Zatoka Złudzeń mnie wzrusza i nie jest to pierwszy raz. Wierz mi, że to ogromny sukces dla Ciebie jako autorki - często beczę na filmach, ale tekst niesłychanie rzadko potrafi mnie wzruszyć. Tobie udaje się wywołać we mnie takie uczucia tak łatwo, że aż się dziwię, naprawdę. Mogę Ci jedynie gratulować talentu i trzymać kciuki za to, byś dalej się rozwijała, racząc coraz większą liczbę czytelników swoimi wspaniałymi historiami :*
OdpowiedzUsuńCóż, Caroline musiała się wreszcie zorientować, że z jej partnerem coś jest nie tak. Kurczę, nie potrafię strawić tej kobiety. W dalszym ciągu nie wierzę w tę jej cudowną przemianę i jestem pewna, że gdyby harry naprawdę zdecydowałby się z nią pozostać, prędzej czy póżniej złamałaby mu serce... po raz drugi. Chłopakowi tym razem nie udało się powiedzieć prawdy, ale trzymam kciuki za to, by odbył z Flack poważną rozmowę i wyjaśnił jej, iż jego uczucia wobec niej wygasły, zastąpione o wiele żywszą i gorętszą miłością do kogoś innego. Takie porzucenie zapewne da jej nieco do myślenia, może zrozumie, jak on się czuł, kiedy to ona zerwała ich związek. Może kiedyś się zmieni. Nie wiem. W każdym razie nie widzę jej w roli partnerki życiowej naszego Harry'ego.
Niezmiernie się ucieszyłam, gdy Styles dostał tę wiadomość od Lacey. Już myślałam, że dziewczyna nigdy się nie odezwie i do końca będzie unikała swojego ukochanego. Niestety moja radość była przedwczesna. Wiesz, to dziwne, ale kiedy Harry zauważył, że przy stoliku siedzi jakiś chłopak, w pierwszej chwili pomyślałam sobie, że Acey obcięła włosy i zaczęła się jeszcze mniej dziewczęco ubierać xD Mniejsza z tym. Wreszcie do akcji wkroczył Aaron. Kiedy za pierwszym razem usłyszałam jego imię, byłam bardzo ciekawa, kim on naprawdę jest i jaką rolę odegra w tym opowiadaniu. Był niezwykle nieprzyjemny i oschły wobec Hazzy, ale szczerze powiedziawszy nie jestem w stanie go za to winić. Na pierwszy rzut oka widać, że zależy mu na Lace i stąd wzięło się jego złośliwe traktowanie. Tak przypuszczałam, że w przyniesionej przez niego kopercie znajduje się list pochodzący od jego przyjaciółki. Ale za żadne skarby nie spodziewałam się listu pożegnalnego! ;oo Mój Boże, ona naprawdę chciała popełnić samobójstwo, była na to zdecydowana! Aaron chyba nie był świadomy, że dziewczyna chce odebrać sobie życie, w przeciwnym wypadku nie opuściłby jej nawet na chwilę. Pewnie go oszukała. Kiedy Lacey kilkakrotnie powtórzyła, że nie zostało jej wiele czasu, stopniowo utwierdzałam się w przekonaniu, iż jest poważnie chora, tymczasem sytuacja jest jeszcze gorsza, niż przypuszczałam. Dlaczego jacyś cholerni bandyci pragną jej śmierci? Co ona takiego zrobiła? Nawet, jeśli nabroiła, to był to zapewne zwykły błąd, którego szybko pożałowała. W każdym razie ktoś czyha na jej życie i mimo wszystko zaczęłam się bać.
Kiedy Harry biegał tak po całym Londynie, próbując odnaleźć dziewczynę, trzymałam w duchu kciuki za to, aby ją odnalazł, a jednocześnie wściekałam się na ludzi, którzy byli zbyt pochłonięci spotkaniem z nim, aby w ogóle zauważyć, w jakim jest stanie. Całe szczęście po kilku godzinach, w których nadzieja zaczynała stopniowo opadać, Haroldowi udało dotrzeć się do Lace. Spokój w jej głosie, wolne ruchy... To wszystko utwierdziło mnie w przekonaniu, że ona naprawdę chciała zakończyć swój żywot. Bogu dzięki Harry zjawił się właściwie w ostatniej chwili. I tu nastąpił moment, gdzie po raz drugi niemal wybuchnęłam płaczem. Takie piękne słowa z jego ust, a potem ten pocałunek... Dosłownie się rozpłynęłam.
Według mnie Hazza dokonał wyboru między dwoma kobietami i nie stało się tak pod koniec tego rozdziału, tylko na samym początku. Z jaką łatwością porzucił Caroline, odczytując kilka słów od Lace... To ją prawdziwie kocha i niesłychanie mnie to cieszy!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Lacey na nowo zacznie się uśmiechać, a Harry'emu uda się jakoś pokonać problemy, które spadły na ramiona tej kruchej dziewczyny. Obym się nie myliła... Wierzę w to naprawdę gorąco i trzymam kciuki za tę parę. Hacey jest naprawdę słodkie <3
Rozdział przecudowny. Zakochałam się w nim.
Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy ;*
Harry, Harry, Harry ty... człowieku, który powinien zacząć myśleć!:D Jak ty możesz się umawiać z Caroline z nią cokolwiek jeść. Już myślałam, że się przed nią wygada, ale na szczęście tego nie zrobił. Plus dla Harrego. Tak... ja w ostatnich czasach też nie potrafię kłamać, a przynajmniej mi się tak wydaje, bo jak jednak kłamie, to nikt nie zaprzecza... co dziwne, bo ja bym się skapnęła... chyba. I bardzo dobrze, że ją zostawił, Flack nie zasługuje na towarzystwo nikogo. A zwłaszcza na chłopaka, którego zraniła, a teraz omotała. Zniszczyła mu przyjaźń z Lacey... chociaż teraz już sam Harry ją odzyskał. Zdziwiło mnie to, że Caroline za nim nie pobiegła, ani nic... ale no po co się wydzierać za jakimś gówniarzem, jak go wcześniej nazwała, prawda pani dorosła? Mały czy duży człowiek, ale taki też ma uczucia. Po tym liście miało się uczucie, jakby ona już się zabiła... ale nie mogła, bo przecież w prologu było to, że ona go jeszcze może słuchać... więc żyć musiała;D. Może Lacey opowiedziała swojemu koledze coś o Harrym, że tak na niego naskoczył, pewnie tak... a może coś przeczytał. Choć z początku się wydawał miły, ale w sumie to zrozumiałe, że na niego nakrzyczał, więc już o tym koniec. No chyba, że nic nie wiedział o ich przyjaźni, ale to chyba nie jest prawdą. Na szczęście znalazł ją i udało mu się uratować. Podziwiam, że ją odnalazł w tak dużym mieście. Choć... żeby on ją obronił przed tymi typami, którzy chcą coś zrobić Evans to już wątpię... no ale... to moja taka własna myśl. Rozdział na pewno lepszy od poprzedniego, gdzie wkurzała mnie Caroline!:P I zaczyna się coś dziać ;D. Tylko jeszcze nie wiadomo, dlaczego chcą jej coś zrobić. Pozdrawiam ;) Olka granice-sprawiedliwosci
OdpowiedzUsuńMiałam napisać długi komentarz jak osoby nade mną, ale napiszę tylko to: DLACZEGO TAK RZADKO PUBLIKUJESZ? :<
OdpowiedzUsuńNiestety z moją weną ostatnio nie jest najlepiej, dlatego nowy rozdział pojawił się tak późno. Postaram się poprawić i dodać szesnastkę w przeciągu dwóch tygodni, ale nic nie obiecuję.
UsuńDziękuje Ci w końcu za dodanie tego rozdziału!! Jak zawsze czytałam z wielkim zaciekawieniem :) Życzę ci dużo weny i mam nadzieje, że kolejny rozdział pojawi się zaniedługo :) xx
OdpowiedzUsuńDziękuję, że nie zrezygnowałaś z tego opowiadania. Mam nadzieję, że będziesz je prowadziła jeszcze długo :D
OdpowiedzUsuńHarry, Harry... On mnie dobija. Nie rozumiem, jak mógł wrócić znowu do Caroline. Przecież to widać na pierwszy rzut oka, że on z nią nie jest tak o końca szczęśliwy. Możliwe, że jest to przyzwyczajenie, ba nawet wydaje mu się, że ją kocha. Szkoda, że w tym wszystkim najbardziej cierpi Lacey.
Szkoda mi jej, a ten list był przerażający. Nie sądziłam, że zdecyduje się na napisanie tego listu. Chociaż może Aaron powiedział jemu prawdę, której bała się Lacey.
Jednocześnie cieszę się, że JĄ odnalazł. Nie zrobiła sobie krzywdy. Nie umarła i żyję. Mam także nadzieję, że może teraz Lacey zdecyduje się powiedzieć Harry'emu całą prawdę na temat tych facetów, którzy chcą jej zrobić krzywdę.
Czekam na nowy.
Omg! płakałam podczas czytania tego naprawdę fantastycznego rozdziału. wczułam się niesamowicie w to cudo! czy Acey zginie? czy Harry w końcu będzie z Evans? co takiego zrobiła, że chcą ją zabić? co Harry zrobi by uratować Lacey? te i jeszcze wiele innych pytań rodzi się w mojej głowie po przeczytaniu tego rozdziału. ;) mam nadzieję że w krótkim czasie swoimi zdolnymi paluszkami odpowiesz na moje pytania :>
OdpowiedzUsuńTrafiłam na twojego bloga całkowitym przypadkiem i nie żałuję. Jestem zachwycona. W internecie jest wiele opowiadań z udziałem chłopaków z One Direction, ale ty należysz do nielicznych osób, które prowadzą bloga mając niewyobrażalny talent pisarski. To niesamowite ile uczuć opisanych jest w jednym rozdziale. Ja normalnie czytając czuję się jakbym była na miejscu Lacey czy Harry'ego! Historia tych dwojga doprowadziła mnie do łez, co jest mega wyczynem, gdyż nie jestem osobą, która płacze o byle co. Jedyna książka, która doprowadziła mnie do szczerych łez to 'Oliver i zeszyt z marzeniami', a filmy to ' Chłopiec w pasiastej piżami' no i 'Król Lew' xD Teraz do tej króciutkiej listy mogę dopisać twojego bloga. Masz niesamowity styl, ja po prostu nie ogarniam tego, jak ja mogę cokolwiek pisać, skoro nigdy przenigdy ci nie dorównam i co nie napiszę to w porównaniu do twojej twórczości będzie perfidnie płytkie i bezwartościowe. Ale jak to mówią z talentem trzeba się urodzić i ty zdecydowanie tak masz. Nie zdziwiłabym się, jeśli za kilka lat na półkach będą twoje książki. Ogólnie ten blog jest lepszy niż większość książek jakie przeczytałam. Na prawdę. Jesteś fenomenem! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, mam nadzieję, że dodasz go w szybkim czasie, gdyż chcę poznać dalsze perypetie panny Evans i Hazzy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Twoja wieeeeelka fanka Fleur♥
Ps. Przepraszam za tak chaotyczny i jednym słowem beznadziejny komentarz, ale pisałam to co pomyślałam.
Dosłownie ;)
Dziękuję za tyle cudownych słów, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Cieszę się, że "Zatoka złudzeń" tak bardzo Ci się spodobała i wzruszyłaś się, czytając historię, co jak pisałaś - nie zdarza się u Ciebie zbyt często. Myślę, że jest to dla mnie - autorki - ogromny sukces. Jeszcze raz dziękuję i mam nadzieję, że dalsze odcinki Cię nie zawiodą :).
UsuńCo za emocje, jasna cholera. To aż boli! Czytając to, czułam się tak, jakbym oglądała jakiś film sensacyjny, gdzie dzieje się tyle, że nie ma czasu nawet na chwilę wytchnienia. Żołądek co chwila ściskał mi się z ekscytacji i chęci poznania dalszego ciągu.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że pierwsze zdanie mnie rozśmieszyło. Kiedy wyobraziłam sobie, jak ta stara dziewucha wymachuje rękoma przed twarzą Hazzy, a on kompletnie ją olewa, to nie mogłam wytrzymać! Już wtedy powinna zrozumieć, że on ma ją kompletnie gdzieś. I jeszcze ta wata w kolorze różowym *hahaha*! Taka stara rura, a próbuje zrobić z siebie kogoś młodszego. Przykro mi, Flack, ale tych okropnych zmarszczek z ryja nie zakryjesz.
London Eye. Miejsce znaczące dla Harry'ego tak wiele - tyle wspomnień związanych z osobą, która jest dla niego tak cholernie ważna. Jak ostatnio byłam obok tego miejsca, pierwsze co mi przyszło na myśl, to "O, tutaj toczyła się akcja w Zatoce Złudzeń." Super było tam stać i wyobrażać sobie tą dwójkę tam *_* Mówię Ci, wspaniałe uczucie. <3
Harry już wie, że to on się zmienił. Już wie, że jego "miłość" do Caroline przeminęła. Szkoda tylko, że tak długo musiało to do niego docierać. Ale i tak jestem z niego cholernie dumna!
A jego podejście do Flakowatej po prostu wymiata! Idzie sobie spokojnie, zupełnie nie zwracając na nią uwagi, rozmyśla o dziewczynie, którą NAPRAWDĘ kocha. Oby tak dalej, chłopie.
Ale oczywiście ta stara wariatka musi udawać, że ona tak dobrze zna Stylesa -.-'' "Nie potrafisz kłamać. Zawsze czyta się z ciebie jak z otwartej księgi." WAL SIĘ IDIOTKO. Co z tego, że może i ma rację.Niech po prostu się od niego odwali i tyle. Ja nie wiem, czy ona jest taka głupia, czy po prostu udaje? Nie widzi, co ona robi? Ugania się za młodszym chłopakiem, którego najpierw zraniła, a teraz ma kaprys do niego wracać? Ona jest najzwyczajniej w świecie śmieszna! Przykro mi, staruszko, ale twój czas dobiegł końca. Na pożegnanie słodkie WYPIERDALAJ. :)
I jeszcze jak Harry dostał smsa! Nawet nie spojrzał na tego zużytego Flaka tylko nie zastanawiając się ani chwili ruszył w stronę kawiarni. Mój kochany *___*
Ale tu taka niespodzianka. Aaron zamiast Lacey. I jeszcze jaki wulgarny był, matko... Z jednej strony, przecież Harry nic nie wiedział o kłopotach Acey. No okej, były różne podteksty i w ogóle, ale on był tak w tym wszystkim jakiś taki zagubiony, że nawet mu przez myśl nie mogło przejść, że dziewczynę ktoś chciałby zabić.
A ten list! Był tak cholernie wzruszający, że aż mi się łza zakręciła w oku. Wiesz, że przeważnie płaczę tylko przy Twoich opowiadaniach? Widzisz, co Ty ze mną robisz? xd
Lacey chce popełnić samobójstwo. Woli to, niż zginąć z rąk tych dziwnych ludzi. Ona myśli, że umrze szczęśliwa. Ze świadomością, że jest kochana, a i ona darzy tą osobę uczuciem. Szkoda tylko, że nie pomyślała, jak w tym momencie poczuł się Hazza. Nie dziwię się, że jak wariat biegał po Londynie, próbując ją znaleźć. A fani to po prostu przeszli samych siebie! Naprawdę są tak ślepi, żeby nie widzieć, że chłopak był czymś zmartwiony, że kogoś szukał? Ja nie wiem, zero kultury normalnie. -.-
Ale oto jest. Znów spotykają się na moście. Szkoda, że w takich okolicznościach. Całe szczęście, że Harry szybko zareagował i pociągnął Lacey, powstrzymując ją przed zrobieniem głupstwa. I bardzo dobrze, że na nią nawrzeszczał! Sama bym tak zrobiła! Przecież dla niego to musiało być straszne! Wiedzieć, że za chwilę może stracić kogoś, kogo kocha.
No właśnie. O mało co a doszłoby do tragedii, by Styles w końcu zrozumiał, co do niej czuje. "Ponieważ jesteś najcenniejszą osobą w moim życiu. Cenniejszą nawet od Caroline." KURWA, HARRY, JAK JAK CIĘ KOCHAM! Te słowo były takie pięknie, takie prawdziwe, takie... awwww!
OdpowiedzUsuńI POCAŁOWAŁ JĄ. ON JĄ POCAŁOWAŁ! Tak, tak, tak, tak! *dziki taniec radości* Jak ja kocham ten moment, cholera jasna no!
Teraz są razem i wierzę, że coś wymyślą. Harry nie powoli by Lacey stała się krzywda. A Flakowata Caroline nie ma prawa się wtrącać, pamiętaj! :D
Wspaniały rozdział, jak za pewne wiesz. Długo musiałam na niego czekać, ale zadowolił mnie tak, że nie wiem. <3 Mam nadzieję, że kolejny pojawi się nieco szybciej.
I naprawdę, tak z całego serducha dziękuję Ci również za to opowiadanie. Za to, że mogłam pokochać Harry'ego, Lacey i Hacey <3 Jesteś wspaniała w tym, co robisz i proszę, nigdy nie przestawaj. Do następnego. ;* <3
pisz kolejny, błagaaaaaaaam
OdpowiedzUsuńOch, jak bardzo chciałabym mieć Twoją umiejętność takie wzruszania, moja droga! :) Coś naprawdę fantastycznego.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem dlaczego Harry tak uparcie trwa w związku z Caroline, skoro tak naprawdę jej nie kocha? Łączy ich tylko.. ja wiem.. przywiązanie? Lub wspólne chwile? A może nawet ból, który przysporzyła mu ta dziewczyna? W każdym bądź razie jedno jest pewne - Harry nad życie kocha Lacey, co udowodnił poszukiwaniami. Doskonale odczytał ukryte między tyloma słowami zamiary dziewczyny, za wszelką cenę chciał ją ratować. To oznacza, że zależy mu na niej bardziej niż na kimkolwiek innym. Cieszę się i jestem z niego naprawdę dumna, że w końcu przyznał to przed Lacey! *.* Być może teraz będzie dla nich choć cień nadziei. Dziewczyna wpakowała się w poważne tarapaty, ale nie może przecież odbierać sobie życia. Wszystko jakoś da się odkręcić i ja wierzę, że z pomocą Harry'ego tak właśnie będzie. :) Czekam na rozdział następny i życzę dużo, dużo weny :*
Opowiadanie zaczęłam czytać wczoraj i już je skończyłam. Za każdym razem jak widziałam pod kolejnymi częściami "Brak komentarzy" to nie mogłam się po prostu nadziwić jak mogło się tak stać. To opowiadanie jest rewelacyjne! Tyle jest w nim emocji, tajemniczości, nie jest takie puste jak większość opowiadań o 1D, jestem naprawdę zachwycona. Muszę jednak coś dodać, bo nie byłabym sobą, gdybym tego nie zrobiłą ;D widzę, że piszesz długie części, ale staraj się czytać je kilka razy przed wrzuceniem, bo znajdowałam pojedyncze błędy, np. "nie ważne", zamiast "nieważne", czy "poprostu" zamiast "po prostu", nie wiem czy wynika to z szybkiego pisania, czy z faktycznej niewiedzy ortograficznej, ale opowiadanie jest na tyle fantastyczne, że oprawa gramatyczna naprawdę jest tutaj też ważna; może tylko dla mnie - czepialskiej, ale naprawdę nie lubię błędów ortograficznych ;< btw., możesz mi wysłać jakoś zdjęcie Hazzy z szablonu, to z lewej strony? Jest cudowne <3
OdpowiedzUsuńOpowiadanie zostało przeniesione z blog.onet.pl i dlatego pod poprzednimi rozdziałami nie ma żadnych komentarzy. Co do tych błędów - nie miałam zapisanych rozdziałów na dysku, dlatego musiałam rozdzielać każde słowo, które złączył Word. Musiałam niektóre rzeczy przeoczyć, ale obiecuję wszystko poprawić. Dziękuję za wszystkie słowa <3.
UsuńNapisałabym coś mądrego, ale po prostu brakuje mi słów. Jesteś najlepsza. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że jet nowy rozdział! W najbliższych dniach wrócę z komentarzem, a tymczasem zapraszam na nowość: madryckie-szalenstwo.blogspot. com.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznac, że zakochałam się w tej historii i czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńZapraszam też na mojego nowego bloga
kochajac-wroga.blogspot.pl
Czytałam wiele opowiadań i wszystkie były tak bardzo podobne że nie mogłam już wytrzymać i nagle natrafiłam na twoje opowiadanie. To co tu wymyślałaś i zamieszczałaś na tym blogu to było chyba najcudowniejsze co w życiu czytałam. Jakbyś napisała książkę to stałaby się światowym bestsellerem, a ja przekopałabym cały świat by tą książkę znaleźć. Twoja twórczość jest taka, że człowiekowi nie chce się niczego więcej robić tylko czytać to co stworzyłaś. Masz na prawdę wielki talent śmiem nawet twierdzić że większy od niektórych pisarzy. Mam tylko nadzieję że nie porzucisz tego bloga i opowiadania i że niedługo napiszesz kolejny rozdział. :D
OdpowiedzUsuń