30.07.2013

{S2} Rozdział dziesiąty

Jesteś moją ostatnią kobietą,
Do końca świata jesteś tą ostatnią
Nawet jeśli jesteś płonącym ogniem,

Nigdy nie przypuszczałem, że moje życie będzie wyglądało w taki sposób. Wyobrażałem sobie niekończące się szczęście, milion fanów wykrzykujących moje imię z radością. Koncerty, wywiady, mnóstwo pieniędzy i żadnych zmartwień. Nastawiałem się na brak prawdziwej miłości - w końcu jaki związek jest w stanie przetrwać dzielące kilometry i ciągły brak czasu dla drugiej osoby? Gdy byłem z Caroline wierzyłem, że przetrwamy, ponieważ doskonale wiedziała, z czym sam się zmagałem. Jako dziennikarka miała równie mało czasu co ja. Myślałem, że to z nią będę do końca, tymczasem cały czar prysł niczym bańka mydlana.
Cierpiałem, dopóki los nie postawił na mej drodze Lacey. Miłość, o jakiej marzył każdy człowiek na półkuli Ziemskiej. I, choć późno zrozumiałem, jaki skarb miałem przy boku, ostatecznie odzyskałem to, co utraciłem z własnej głupoty. Jedynie czego żałowałem to tego, że nie zrobiłem tego wcześniej. Gdybym kierował się sercem być może Lace nigdy nie straciłaby pamięci? Siedzielibyśmy przy cappuccino w „Rain Caffe”, z uśmiechem wspominając dawne chwile. Nie byłoby już miejsca na Aarona, czy też Grace. Zrobiłbym wszystko, by jak najmniej wracała do bolesnych wspomnień.
Tymczasem do jej serca wtargnęły kolejne ciernie, zadając niewyobrażalny ból i wywołując zwątpienie w lepsze jutro. Nie wiedziałem ile ta dziewczyna będzie w stanie jeszcze znieść. Kiedyś była silna, ale teraz, po wypadku sama nie wiedziała, kim jest. W chwili, gdy była na dobrej drodze do rozpoczęcia nowego życia świat legł jej w gruzach. Była jak bezbronny gołąb obrzucany przez ludzi ogromnymi kamieniami. Cierpiący i umierający w męczarniach.
Zacisnąłem palce na obrączce zwisającej z szyi i skręciłem w stronę pokoju, gdzie obecnie znajdowała się Evans. Była teraz pod stałą opieką lekarzy i psychologa. Co jakiś czas odwiedzali ją również policjanci, próbując wyciągnąć z niej jakieś szczegóły, które mogłyby naprowadzić ich na jakiś trop. Wciąż nie odnaleźli Aarona, co napawało mnie wątpliwościami. Nie wiedząc czemu, czułem, że zachowanie Grace miało z nim jakiś związek. Aaron był niczym lampart, który w ukryciu czyhał na zwierzynę i czekał na odpowiedni moment, by zaatakować. Bałem się, że ten moment właśnie nastąpił…
Nagle poczułem, jak ktoś szturcha mnie ramieniem. Odwróciłem się i zobaczyłem zakapturzoną postać, która nawet się nie zatrzymała. Nie wiedząc czemu serce podskoczyło mi do gardła, a umysł ogarnął niepokój. Stałem tak przez kilka sekund, gdy usłyszałem coś na rodzaj alarmu. Odnosiłem wrażenie, że dźwięk dochodzi z pokoju Acey. Nim zdołałem zareagować, zauważyłem kilku lekarzy i pielęgniarki biegnących w moją stronę.
– Proszę się odsunąć! – krzyknął wysoki lekarz o jasnoblond włosach, odsuwając mnie na bok, by po chwili wbiec do pokoju po lewej stronie.
Musieli się pomylić.
Nie mogli wejść do tego pokoju…
Przerażony do granic możliwości pobiegłem w stronę wbiegających ludzi i zatrzymałem się przy drzwiach. Nie potrafiłem dopuścić do świadomości tego, co właśnie zobaczyłem.
Lekarze reanimowali bezwładnie leżącą Lacey. Krzyczeli coś do siebie, jednak w ogóle nie rozumiałem, co mówili. Nie obchodziło mnie to.
– Lacey! – krzyknąłem przez zaciśnięte gardło, rzucając się w jej stronę. Zostałem jednak zatrzymany przez kilka pielęgniarek, które próbowały wyprosić mnie za drzwi. – Co się dzieje?! Ratujcie ją! Ratujcie!

*

Harry Styles winien śmierci Lacey Evans?
Sekcja zwłok wykazała zatrucie cyjanowodorem, który został wlany do kroplówki znanej światu dziewczyny Harry’ego Stylesa. Lekarze widzieli tylko jego przed pokojem pacjentki. Czy to możliwe, by popularny członek One Direction był w stanie zabić? Pytanie brzmi: „Co się takiego wydarzyło? Przecież tak bardzo się kochali…”

Lacey Evans nie żyje!
Dziewczyna z ulicy, w której zakochał się sławny członek popularnego boysbandu, jakim jest One Direction - Harry Styles, została zatruta w londyńskim szpitalu. Źródła donoszą, że kilka dni przed całym zdarzeniem matka Lacey wtargnęła do szpitala z zamiarem zamordowania jej. Kobieta wciąż znajduje się w areszcie i prowadzone jest przeciw niej dochodzenie. Kto zabił Lacey Evans? Czy nie ma to związku ze Stylesem, którego znaleziono pod pokojem dziewczyny?”

– Dlaczego tak bardzo katujesz się tymi wiadomościami, Harry? – usłyszałem za sobą smutny głos najlepszego przyjaciela. Otarłem łzy z policzków i wyłączyłem przeglądarkę, zaciskając mocno powieki. Minęło kilka dni od śmierci Lacey. Ciągłe przesłuchania, poszukiwanie Aarona, nowe pytania rodzące się w mojej głowie. Nie mogłem uwierzyć, iż byłem głównym podejrzanym w tej sprawie. Jak ktoś mógł w ogóle pomyśleć o tym, że mógłbym skrzywdzić osobę, którą kochałem najbardziej na świecie? To wszystko było tak pokręcone.
Nienawidziłem tego.
Nienawidziłem siebie.
Nienawidziłem całego świata.
Wariowałem. Z każdą chwilą było ze mną coraz gorzej i wiedziałem o tym. Nie mogłem jednak nic zrobić.
– Lacey już się lepiej czuje, prawda? – spytałem, w ogóle nie zwracając uwagi na racjonalność moich słów. Nie dopuszczałem do siebie prawdy. Wolałem oszukiwać umysł i serce, niż uwierzyć w to, że już nigdy nie ujrzę ukochanej. – Musimy do niej iść. Może kupimy po drodze cappuccino? Ona tak bardzo lubi cappuccino…
Z uśmiechem chciałem wyminąć przyjaciela, jednak ten od razu mnie zatrzymał, patrząc tym swoim przerażonym, a zarazem smutnym wzrokiem. Pospiesznie odwróciłem głowę, ignorując ogromną gulę w gardle i ból serca.
– Dlaczego tak patrzysz? – odparłem z wyrzutem. Czułem, jak głos mi się łamie, a dłonie zaczynały drżeć z zdenerwowania. Dlaczego Lou nie mógł udawać, że wszystko było w porządku? Jakim prawem nazywał siebie moim przyjacielem, skoro nie chciał choć na moment ukoić cierpienia rozszarpującego mą duszę na strzępy?
– Harry…
– Masz rację. Weźmiemy po drodze jeszcze jakieś pomarańcze. Acey się ucieszy.
– Acey już nie ma. Nie zobaczysz jej. Wiesz o tym…
– Nie kłam! – krzyknąłem, przyciskając Lou do kremowej ściany. Zrzuciłem przy tym obraz gór, wiszący po jego lewej stronie. Zacisnąłem pięści na śnieżnobiałej koszulce, bezradnie spoglądając w te duże, jasnozielone oczy. Dostrzegłem w nich łzy. Bezradność i cierpienie. Louis wiedział co czuję. Zawsze pragnął mojego dobra.
Pomagał Lacey w chwilach, gdy w ogóle nie doceniałem jej miłości.
Pomógł także mi zrozumieć, co czułem do tej zagubionej, uroczej na swój sposób dziewczyny.
Nigdy nie pozwolił mi się poddać.
A teraz?
Teraz nie mógł w jakikolwiek sposób sprawić, bym poczuł się lepiej. Wiedział to i być może dlatego czuł się taki bezradny? Kruchy niczym porcelanowa lalka, która leżała na szafce opatulona płaszczem kurzu, gdy nikt nie zwracał na nią szczególnej uwagi.
Opadłem na drewniane panele, chowając twarz w dłoniach i rozpłakałem się jak bezbronne dziecko zaatakowane szarą, brutalną codziennością. Życie nie było łatwe. Nie dawało nam tego, czego pragnęliśmy z głębi serca. A nawet jeśli - dawało nam jedno, odbierając przy tym drugie. Los podarował mi marzenia, które spełniłem. Zostałem piosenkarzem w popularnym boysbandzie. A wszystko to kosztem utraty miłości swojego życia. Osoby, przy której nikogo nie udawałem. Byłem sobą, nie obawiając się o to, że komuś mogło się to nie podobać. Ofiarowałem swoją miłość, otrzymując przy tym dokładnie to samo uczucie z równie mocną siłą.
Wolałbym rzucić karierę i zacząć pracować w butiku, niż przechodzić przez to, co w obecnej chwili. Nic ani nikt nie był w stanie zastąpić drugiej osoby. Człowieka, który znaczył dla ciebie tyle samo co tlen – przecież nie potrafiłeś bez niego żyć.
Żyłem dla prawdziwej miłości.
Budziłem się i kładłem spać myśląc tylko i wyłącznie o niej. O tym, jak sprawić, by było coraz lepiej. By z dnia na dzień była silniejsza, wiedząc, że zrobiłbym dla niej dosłownie wszystko. Nawet kosztem własnego życia.
Tymczasem nie potrafiłem uchronić jej przed mrokiem ciemności, która czyhała się gdzieś w kącie, by porwać ją w nieznane już na zawsze.
Ale… może, Lace już nie cierpiała? Może czuła się lepiej, gdziekolwiek się teraz znajdowała? Nikt nie mógł już jej skrzywdzić.
– Tak bardzo mi jej brakuje… – wyszeptałem przez łzy, gdy przyjaciel pochylił się nade mną, kładąc mi dłoń na ramieniu.
– Wiem. Mi też jej brakuje, Harry.

*

Siedziałem na łóżku otoczony setkami zdjęć, na których widniała Lacey. Najwięcej było wycinek z gazet, gdzie byliśmy razem. Szczęśliwi, jak nigdy wcześniej. Dwoje młodych ludzi, którzy darzyli się prawdziwym, szczerym uczuciem. Od pogrzebu Lace pokój stanowił jedyne miejsce, w którym jeszcze jakoś funkcjonowałem. Zrezygnowałem z koncertów i życia gwiazdy. Zrobiłem sobie dłuższy urlop, mając nadzieję, że jeszcze kiedyś się pozbieram.  Że zdołam pogodzić się z śmiercią Lacey Evans i wrócę do normalnego trybu życia.
W końcu Aaron Digger został skazany na dożywocie i już nigdy nie opuści więzienia. Policja złapała go na lotnisku, gdzie kupił bilet do Paryża i omal nie odleciał. Nie czuł się winien. Powiedział nawet, że nie żałuje tego, co zrobił. „Jeśli nie mogła być moja, teraz nie będzie niczyja. A już na pewno nie twoja, Styles” - te słowa odbijały się w mojej głowie niczym niechciane echo. Czułem się winien całej tej sytuacji. Zacząłem wątpić nawet w to, czy moje pojawienie się w życiu Evans było czymś dobrym. Nie uchroniłem jej od bólu tylko jej go przysporzyłem. Sprawiłem, iż wiele razy przeze mnie płakała.
A teraz nie było jej już wcale. Odeszła na zawsze, pozostawiając po sobie jedynie wspomnienia i kilka fotografii. Niespełnionych planów i marzeń na lepszą przyszłość.
Czasami wyobrażałem sobie, jak siedzi naprzeciwko, odrzucając swe jasnobrązowe włosy do tyłu i patrzy na mnie ogromnymi błękitnymi oczami, w których zakochałem się na początku. Uśmiechała się słodko, przyprawiając serce o przyspieszony rytm serca i wywołując uśmiech na mizernej, pozbawionej życia, twarzy.
Często z nią rozmawiałem. Prowadziłem dyskusję i próbowałem ją rozbawić. Nie chciałem, by była smutna przez to, że znajdowaliśmy się bardzo daleko od siebie. Myśl, że tkwi w tych czterech ścianach, gdzie niegdyś oglądaliśmy „Koizorę” to coś, co podtrzymywało mnie przy życiu.
Gorzej było jednak wieczorami, gdy przy szczelnie zamkniętych oknach wpatrywałem się w bezkresną ciemność, odczuwając przy tym samotność. Łzy same płynęły z oczu, wbijając w serce milion sztyletów, przeszywających je na wskroś.
Nie mogłem dłużej tak funkcjonować.
Nie jadłem, nie uśmiechałem się, z nikim nie rozmawiałem. Nawet przestałem się kąpać. Po prostu siedziałem zamknięty w pokoju wierząc, iż ten koszmar w końcu się skończy. Obudzę się i znów ujrzę piękną twarz o delikatnych rysach i uroczym uśmiechu. Będę mógł objąć cały swój świat ramionami i po raz kolejny poczuć, jak smakowało szczęście.
Nie chciałem już żyć. Nie miałem po co. Wszystko, czego pragnąłem zostało mi odebrane. Dlaczego więc musiałem tkwić w tej szarej rzeczywistości, skoro przynosiło to tak wiele bólu i cierpienia?
Odłożyłem fotografię i wziąłem długi, mocny kabel, który pałętał się za telewizorem. Przewiesiłem go przez lampę, stojąc na niepościelonym, brudnym łóżku. Wziąłem do ręki jedno ze zdjęć i uśmiechnąłem się delikatnie, gładząc palcem znajdującą się na nim dziewczynę. Wiedziałem, że wystarczył moment, bym mógł ponownie znaleźć się obok niej.
Jedna krótka chwila, by ponownie być szczęśliwym.
Spokojnie owinąłem kabel wokół szyi, robiąc na tyle mocny węzeł, by nie był w stanie się zerwać. Przymknąłem powieki, a po policzkach spłynęły mi łzy.
Po chwili osunąłem się z łóżka, coraz bardziej tracąc oddech.
„Znów będziemy razem, Lacey. Tak bardzo cię kocham”, pomyślałem, próbując nie myśleć o przeszywającym mnie bólu.


KONIEC!

~*~
Zdecydowałam się zakończyć opowiadanie teraz. Na pewno niektórzy będą niezadowoleni z zakończenia, ale tak już miało być. Mam nadzieję, że mi wybaczycie i nie żałujecie ani jednej chwili poświęconej na to opowiadanie. Cieszę się, że "Zatoka złudzeń" zdobyła tyle wiernych czytelników. To dzięki Wam dotrwałam do końca i muszę przyznać, że jest to moje najdłuższe opowiadanie, z którym niesamowicie się zżyłam. Aż nie wierzę, że to już koniec... Ponad rok, a to tak szybko minęło. Wierzę, że Hacey jeszcze na długo pozostanie w Waszych sercach, tak samo jak całe opowiadanie i jeszcze kiedyś je wspomnicie. Dziękuję za każdą opinię, która dawała mi ogromną motywację do pisania. Byłabym szczęśliwa, gdyby wszyscy ci, którzy czytali, a nie komentowali pozostawili po sobie chociaż króciutki komentarz. Chciałabym móc zobaczyć, ile Was było.
Tymczasem znajdziecie mnie tutaj: Rain Sound. Na jakiś czas kończę z FF1D. Potrzebuję odpoczynku. Ale kto wie - może kiedyś jeszcze do tego wrócę?
Dziękuję Wam kochani. Za wszystko <3!
Wasza oddana, Snooki.

25 komentarzy:

  1. o moj slodki Boże. plakalam przy tym rozdziale bardziej niz zwykle. szkoda, ze to juz koniec cudownej Hacey. zawsze bede pamietac ta niezwykla i wzruszającą historie :) mam nadzieje ze jeszcze kiedys wrocisz do pisania Ff1D. w kazdym razie mam nadzieje, ze poinformujesz o tym na tym blogu :)

    pozdrawiam, w. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Popłakałam się. Dziękuję Ci za to opowiadanie. Jest na prawdę świetne. Łatwo się przy nim wzruszyć. Czytam je już od dawna i nie moge uwierzyć, że to już koniec! To na prawde do mnie nie dociera. Jak czytałam ostatnie zdania, nie potrafiłam powstrzymać łez. Jesteś świetną autorką i życzę Ci jak najwiecej weny i inspiracji! Jeszcze raz dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne <3 Dziękuję ci z całego serca za to opowiadanie, mam nadzieję, że nie przestaniesz pisać i jeszcze będę mogła przeczytać twoje prace. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Płaczę. Nie potrafię inaczej. Łzy napływały mi do oczu od niemal samego początku rozdziału, a kiedy dotarłam do końca, popłynęły już ciurkiem. Nie mogę uwierzyć, że ta historia właśnie tak się skończyła. Nie zrozum mnie źle, nie jestem zawiedziona. Wszystko opisałaś naprawdę pięknie, a ja długo będę wspominała Hacey i całe te opowiadanie, po prostu tak bardzo nie lubię smutnych zakończeń i zawsze wierzę, że wszystko się ułoży ;( Przykro mi, że tym razem bohaterowie nie odnaleźli swojego szczęścia.
    Gdy tylko wspomniałaś o tej zakapturzonej postaci, wiedziałam, że coś złego się wydarzy. Te wcześniejsze rozmyślania Harry'ego od razu przesunęły moje podejrzenie na Aarona i jak widać, nie pomyliłam się. Nie mogę w to uwierzyć. Jak można było otruć bezbronną dziewczynę?! I dlaczego nikt ze szpitala nie zauważył skradającego się chłopaka? Gdyby ktoś zareagował, może to wszystko by się nie wydarzyło... Z trudem czytałam o reanimacji dziewczyny. Myślami byłam obok Hazzy, tak samo zrozpaczona i zszokowana jak on.
    Sądziłam, że Lace jakimś cudem zostanie uratowana, ale ta nagłówki gazet ostatecznie pozbawiły mnie złudzeń. Wciąż nie przyjmuję do wiadomości, że ta śliczna dziewczyna o tak wrażliwym sercu została z zimną krwią zamordowana. Jej życie było naznaczone cierpieniem i bólem, nigdy nie miała łatwo, na dodatek spotkała ją tak okrutna śmierć. Właściwie tylko Harry był jedynym promyczkiem w jej smutnym życiu. Wyjątkowo mocno związałam się ze Stylesem w tym rozdziale. Zawsze czułam z nim nić porozumienia, ale teraz to uczucie się wzmocniło. Chciałabym być w pobliżu, kiedy nakrzyczał na Louisa, a potem opadł na podłogę, płacząc. Chciałabym położyć się wówczas obok niego, przytulić go mocno do siebie i płakać razem z nim. Lou był właściwie bezsilny, nie mógł zrobić kompletnie nic, aby zapełnić pustkę w życiu przyjaciela.
    Nie wiem, jak dziwnie to zabrzmi, ale samobójstwo Hazzy przyjęłam ze spokojem, zupełnie jakbym się tego spodziewała. Chwilę potem pomyślałam, jakbym się czuła, gdybym któregoś dnia weszła na twittera i przeczytała, że prawdziwy Harry nie żyje... I na nowo zaczęłam pociągać nosem.
    Zatoka złudzeń to cudowna, ale zarazem przerażająco smutna historia. Nauczyła się jednak wielu rzeczy od bohaterów i wszyscy, zwłaszcza Lace i Harry, zawsze będą mieli miejsce w moim sercu. A Tobie kochana dziękuję za kolejną piękną historię, którą mogłam przeżywać.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku, to już koniec, nie mogę uwierzyć. Przepraszam, nie napiszę długiego komentarza, ponieważ nie umiem ubrać w słowa emocji, które towarzyszyły mi podczas czytania tego opowiadania. Zdecydowanie jedno z lepszych. Co prawda myślałam, że będziesz je jeszcze kontynuowała, ale cóż... wszystko, co dobre kiedyś się kończy.
    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. No coz cos się kończy i coś sie zaczyna :c
    Nie jesteśmy złe :] Mamy nadzieję ze do nas wrócisz :>
    Pomimo tego ze te opowiadanie było bardzo smutne kazdy szczęśliwy moment Lacey i Hazzy wypełniał i wymazywł ten smutek .
    @JustNikaPlease

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję Ci, że to tłumaczyłaś. :) W dwie noce przeczytałam wszystko. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że to jedno z najlepszych opowiadań i jedno z najlepszych tłumaczeń. :3 Z trudem opanowuje łzy i nw jakim cudem mi się to udaje. :c Samo opowiadanie jest bardzo wzruszające, śmierć głównych bohaterów.. strasznie to przeżywam, zwłaszcza gdy pomyślę, że to rzeczywiście mógł być Harry. :( pseudofani mnie przerażają :/ chociaż lubię HAPPY ENDY to zakochałam się w tym ff <33 Kocham Cię i liczę, że jeszcze kiedyś przetłumacz jakiś ff o 1D :) Pozdrawiam :* / gochillout

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest żadne tłumaczenie jakiegoś opowiadania. Historia całkowicie została stworzona przeze mnie.

      Usuń
    2. Oo! To przepraszam :) w takim razie masz niezwykły talent :)/ gochillout

      Usuń
  8. Odczekam chwilę zanim napiszę coś więcej. Bo nie wiem co mam powiedzieć. Inaczej wyobrażałam sobie zakończenie. Tak bardzo chciałam, żeby po tylu cierpieniach Harry i Lacey w końcu byli szczęśliwi. Ale kto wie? Może właśnie tym miało być ich szczęście. Mimo wszystko świetnie zakończyłaś tę historię. Jestem wciąż wzruszona i mam ochotę na nowo się popłakać. Jestem tak związana z Hacey! To przykre, że dziewczyna umarła w taki sposób i jeszcze w dodatku przez taką osobę. Chociaż sprawiedliwości stało się zadość i Aaron poszedł siedzieć. Jednak to i tak nie zwróci życia Lacey. Nie mogę sobie nawet wyobrazić co czuł Harry.. To musiało być naprawdę straszne, ale oddałaś idealnie jego emocje. Nie dziwię mu się, że posunął się do takiego czynu.. Po prostu wariował z bólu. Nie twierdzę, że było to jedyne wyjście z tej sytuacji, jednak.. możliwe, że przyniosło mu szczęście. Harry bez Lacey to nie ten sam Harry.
    Snooki, kochana - dziękuję Ci, że mogłam być z Tobą przez cały ten czas tworzenia tej historii. Na pewno będę ją wspominać jeszcze przez długi czas. :) Pozdrawiam gorąco :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochałam to opowiadanie, aż łzy mi ciekną z powodu zakończenia tego bloga oraz jego zakończenia.Uwierz mi bardzo się z nim zżyłam i czekam na chwilę w, której z powrotem wrócisz do opowiadań z 1D.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oh. Nawet nie wiem co powiedzieć.. To zakończenie, te łzy w oczach, ból serca który miałam kiedy to czytałam, czułam się jak Harry... to naprawdę straszne! Masz wielki talent do pisania i wierzę, że kiedyś wrócisz do FF1D, albo może i nie, ale będziesz pisać na pewno ponieważ pisanie to jest twoje powołanie. życzę ci szczęścia i duużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Smutne to zakończenie. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Wierzyłam, że uda im się przetrwać i będą razem szczęśliwi. Ech... Zginęli tak tragicznie. Przynajmniej Lacey, bo z Harrym to nie wiadomo. Będę sobie wmawiać, że ktoś zjawił się na czas i go odratował. Mimo że zakończenie jest przykre, podoba mi się, bo zaskakuje i wywołuje masę emocji. Wzruszyłam się. Jest piękne, jak całe opowiadanie. Gratuluję, że udało Ci się wytrwać do końca.

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże, przeczytałam całe opowiadanie, nie pamiętam, jakie wciągnęło mnie tak bardzo, jak to. A teraz zanoszę się od płaczu. Po prostu nie mogę się uspokoić. Jeszcze żadne opowiadanie nie sprawiło, że tak zżyłam się z bohaterami. Możesz być z siebie dumna. Bo ja jestem. Bardzo. Oczywiście chciałabym, żebyś pisała je dalej, ale to nie miałoby sensu. W odpowiednim momencie skończyłaś i wszystko idealnie się potoczyło.
    Będę polecać to opowiadanie każdemu, możesz być pewna. I jeszcze nie jeden raz je przeczytam, wierz mi.
    Kurde, nadal ryczę.

    OdpowiedzUsuń
  13. O Jezu. Nie wiem co mam napisać. To zakończenie totalnie mnie rozwaliło. Zrobiło mi papkę z mózgu, jednocześnie łamiąc mi serce. Płaczę, myśląc nad tym, jak wiele przeszła Lacey, jak wiele przeszedł Harry. Jak umarł popadając w szaleństwo, aby ponownie być z ukochaną.
    Wiem, że w samobójstwie nie ma nic romantycznego. W jednej chwili jesteś, a następnie cię nie ma. Nie ma w tym żadnej głębi. Jednak ty tą głębię stworzyłaś. Harry popełnił samobójstwo z miłości, uśmierzając swój ból. To jest piękne i romantyczne. Wierzę, że Harry i Lacey są teraz razem, szczęśliwi. Bo tacy powinni być od samego początku. Mam nadzieję, że w końcu zaznali spokoju.
    A co do tego całego opowiadania... Pamiętam, że to było chyba 3 twoje opowiadanie jakie przeczytałam. Pamiętam jak bardzo zazdrościłam ci umiejętności pisarskich. Ba, wciąż Ci ich zazdroszczę. Pamiętam, że zaczynając czytać Zatokę Złudzeń, nie znałam nawet imion chłopców z One Direction. To dzięki tobie, tak naprawdę, zaczęłam się nimi interesować. To dziękuj tobie ich pokochałam, i za to ci dziękuję.
    Dziękuję za łzy, które wylałam czytając to opowiadanie, dziękuję za cudowne rady dotyczące pisania i za to jak wiele się przez nie nauczyłam.
    Dziękuję za takie piękne opowiadanie, które na zawsze pozostanie w moim sercu.
    na zawsze twoja oddana fanka, Pallina/Greaseblow.
    x

    {negatyw-szczęścia}
    {sztuka-zemsty}

    OdpowiedzUsuń
  14. Gratulację! Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger Adward. Więcej info: http://oficial-blog-onedirection.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wiem, co mogę teraz napisać.
    Z pewnością czuję się zaszczycona, że mogłam przeczytać ten wytwór twojej wyobraźni. Żadne słowa nie są w stanie opisać tego, co czuję w tej chwili. Wiem jednak, że cholernie Ci dziękuję. To opowiadanie jest inne. Ono opisuje ludzkie uczucia, uczucia które siedzą tak naprawdę w każdym z nas. Zbieram cytaty, zapisuję je wszędzie i gdybym miała jakieś wybrać z Twojego opowiadania, to uwierz, ale nie potrafiłabym... Twoja opowieść jest jednym wielkim cytatem... Twoją opowieścią. Czytając zastanawiałam się, co będzie dalej, ale wiedziałam, że się nie zawiodę... Cokolwiek byś nie napisała ja uznałabym to za słuszne. Piszę nieskładnie, ale w tej chwili chcę wyrazić zbyt wiele emocji na raz. Ta historia pozostanie długo w mojej pamięci. Jeszcze raz dziękuję, że przez chwilę mogłam się przenieść do innego świata, gdzie każdy może być bohaterem...

    OdpowiedzUsuń
  16. Powiem krótko i na temat: W-O-W! To było cudowne! Jestem w stanie napisać tylko to, a dlaczego? A dlatego, że nie jestem w stanie napisać nic więcej! Twoje opowiadanie powaliło mnie na kolana! Naprawdę dziewczyno masz talent! Udzielasz lekcji? I tak wgl to Ci dziękuję za tak wspaniałą, wzruszającą i emocjonującą historię. I na koniec gratuluję :) Pisz więcej takich opowiadań i POWODZENIA :D KC :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Brak słów.. W niektórych momentach nie zauważałam nawet kiedy same zaczynały mi lecieć łzy, ale koniec mnie rozbroił. Nie mogłam opanować smutku i łez. Liczę że napiszesz coś jeszcze. ;)))

    OdpowiedzUsuń
  18. cześć ;D uwielbiam twoje opowiadanie :)) i chciałam polecić też opowiadanie mojej koleżanki , wpadniesz chociaż ? http://storytellers-harrystyles.blogspot.com/ będę mega wdzięczna ;***

    OdpowiedzUsuń
  19. Praktycznie płakałam przy każdym rozdziale, nawet gdy nie było o co, po prostu płakałam... to ff jest naprawdę piękne <3..
    Ale w tym rozdziale, dostałam ataku spazmów... wiem jak dziecko, ale to co się stało było piękne a zarazem okropne..
    Naprawdę potrafisz dziewczyno pisać, kocham, pozdrawiam i nadal płacze.. no ja pierdziele..

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocham, kocham, kocham! <3 Masz talent! Cudny rozdział, czekam na kolejny. Pozdrawiam :)

    Zapraszam do mnie: http://lovehateonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. On ją strasznie kochał. Myślałam że będzie happy end. Wezmą ślub i będą mieli dzieci. Cały rozdział płakałam. Masz wielki talent.

    <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  22. fantastycznie napisałaś ten rozdział ! :)

    OdpowiedzUsuń