Jesteś
moją ostatnią kobietą,
Do
końca świata jesteś tą ostatnią
Nawet
jeśli jesteś płonącym ogniem,
Nigdy
nie przypuszczałem, że moje życie będzie wyglądało w taki sposób. Wyobrażałem
sobie niekończące się szczęście, milion fanów wykrzykujących moje imię z
radością. Koncerty, wywiady, mnóstwo pieniędzy i żadnych zmartwień. Nastawiałem
się na brak prawdziwej miłości - w końcu jaki związek jest w stanie przetrwać
dzielące kilometry i ciągły brak czasu dla drugiej osoby? Gdy byłem z Caroline
wierzyłem, że przetrwamy, ponieważ doskonale wiedziała, z czym sam się
zmagałem. Jako dziennikarka miała równie mało czasu co ja. Myślałem, że to z
nią będę do końca, tymczasem cały czar prysł niczym bańka mydlana.
Cierpiałem,
dopóki los nie postawił na mej drodze Lacey. Miłość, o jakiej marzył każdy
człowiek na półkuli Ziemskiej. I, choć późno zrozumiałem, jaki skarb miałem
przy boku, ostatecznie odzyskałem to, co utraciłem z własnej głupoty. Jedynie
czego żałowałem to tego, że nie zrobiłem tego wcześniej. Gdybym kierował się
sercem być może Lace nigdy nie straciłaby pamięci? Siedzielibyśmy przy
cappuccino w „Rain Caffe”, z uśmiechem wspominając dawne chwile. Nie byłoby już
miejsca na Aarona, czy też Grace. Zrobiłbym wszystko, by jak najmniej wracała
do bolesnych wspomnień.
Tymczasem
do jej serca wtargnęły kolejne ciernie, zadając niewyobrażalny ból i wywołując
zwątpienie w lepsze jutro. Nie wiedziałem ile ta dziewczyna będzie w stanie
jeszcze znieść. Kiedyś była silna, ale teraz, po wypadku sama nie wiedziała,
kim jest. W chwili, gdy była na dobrej drodze do rozpoczęcia nowego życia świat
legł jej w gruzach. Była jak bezbronny gołąb obrzucany przez ludzi ogromnymi
kamieniami. Cierpiący i umierający w męczarniach.
Zacisnąłem
palce na obrączce zwisającej z szyi i skręciłem w stronę pokoju, gdzie obecnie
znajdowała się Evans. Była teraz pod stałą opieką lekarzy i psychologa. Co
jakiś czas odwiedzali ją również policjanci, próbując wyciągnąć z niej jakieś
szczegóły, które mogłyby naprowadzić ich na jakiś trop. Wciąż nie odnaleźli
Aarona, co napawało mnie wątpliwościami. Nie wiedząc czemu, czułem, że
zachowanie Grace miało z nim jakiś związek. Aaron był niczym lampart, który w
ukryciu czyhał na zwierzynę i czekał na odpowiedni moment, by zaatakować. Bałem
się, że ten moment właśnie nastąpił…
Nagle
poczułem, jak ktoś szturcha mnie ramieniem. Odwróciłem się i zobaczyłem
zakapturzoną postać, która nawet się nie zatrzymała. Nie wiedząc czemu serce
podskoczyło mi do gardła, a umysł ogarnął niepokój. Stałem tak przez kilka
sekund, gdy usłyszałem coś na rodzaj alarmu. Odnosiłem wrażenie, że dźwięk
dochodzi z pokoju Acey. Nim zdołałem zareagować, zauważyłem kilku lekarzy i
pielęgniarki biegnących w moją stronę.
– Proszę
się odsunąć! – krzyknął wysoki lekarz o jasnoblond włosach, odsuwając mnie na
bok, by po chwili wbiec do pokoju po lewej stronie.
Musieli
się pomylić.
Nie
mogli wejść do tego pokoju…
Przerażony
do granic możliwości pobiegłem w stronę wbiegających ludzi i zatrzymałem się
przy drzwiach. Nie potrafiłem dopuścić do świadomości tego, co właśnie
zobaczyłem.
Lekarze
reanimowali bezwładnie leżącą Lacey. Krzyczeli coś do siebie, jednak w ogóle
nie rozumiałem, co mówili. Nie obchodziło mnie to.
– Lacey!
– krzyknąłem przez zaciśnięte gardło, rzucając się w jej stronę. Zostałem
jednak zatrzymany przez kilka pielęgniarek, które próbowały wyprosić mnie za
drzwi. – Co się dzieje?! Ratujcie ją! Ratujcie!
*
„Harry
Styles winien śmierci Lacey Evans?
Sekcja zwłok wykazała zatrucie
cyjanowodorem, który został wlany do kroplówki znanej światu dziewczyny
Harry’ego Stylesa. Lekarze widzieli tylko jego przed pokojem pacjentki. Czy to
możliwe, by popularny członek One Direction był w stanie zabić? Pytanie brzmi:
„Co się takiego wydarzyło? Przecież tak bardzo się kochali…”
„Lacey
Evans nie żyje!
Dziewczyna z ulicy, w której zakochał się
sławny członek popularnego boysbandu, jakim jest One Direction - Harry Styles,
została zatruta w londyńskim szpitalu. Źródła donoszą, że kilka dni przed całym
zdarzeniem matka Lacey wtargnęła do szpitala z zamiarem zamordowania jej. Kobieta wciąż znajduje się w areszcie i prowadzone jest przeciw
niej dochodzenie. Kto zabił Lacey Evans? Czy nie ma to związku ze Stylesem,
którego znaleziono pod pokojem dziewczyny?”
–
Dlaczego tak bardzo katujesz się tymi wiadomościami, Harry? – usłyszałem za
sobą smutny głos najlepszego przyjaciela. Otarłem łzy z policzków i wyłączyłem
przeglądarkę, zaciskając mocno powieki. Minęło kilka dni od śmierci Lacey.
Ciągłe przesłuchania, poszukiwanie Aarona, nowe pytania rodzące się w mojej
głowie. Nie mogłem uwierzyć, iż byłem głównym podejrzanym w tej sprawie. Jak
ktoś mógł w ogóle pomyśleć o tym, że mógłbym skrzywdzić osobę, którą kochałem
najbardziej na świecie? To wszystko było tak pokręcone.
Nienawidziłem
tego.
Nienawidziłem
siebie.
Nienawidziłem
całego świata.
Wariowałem.
Z każdą chwilą było ze mną coraz gorzej i wiedziałem o tym. Nie mogłem jednak
nic zrobić.
– Lacey
już się lepiej czuje, prawda? – spytałem, w ogóle nie zwracając uwagi na
racjonalność moich słów. Nie dopuszczałem do siebie prawdy. Wolałem oszukiwać
umysł i serce, niż uwierzyć w to, że już nigdy nie ujrzę ukochanej. – Musimy do
niej iść. Może kupimy po drodze cappuccino? Ona tak bardzo lubi cappuccino…
Z
uśmiechem chciałem wyminąć przyjaciela, jednak ten od razu mnie zatrzymał,
patrząc tym swoim przerażonym, a zarazem smutnym wzrokiem. Pospiesznie
odwróciłem głowę, ignorując ogromną gulę w gardle i ból serca.
–
Dlaczego tak patrzysz? – odparłem z wyrzutem. Czułem, jak głos mi się łamie, a
dłonie zaczynały drżeć z zdenerwowania. Dlaczego Lou nie mógł udawać, że
wszystko było w porządku? Jakim prawem nazywał siebie moim przyjacielem, skoro
nie chciał choć na moment ukoić cierpienia rozszarpującego mą duszę na strzępy?
– Harry…
– Masz
rację. Weźmiemy po drodze jeszcze jakieś pomarańcze. Acey się ucieszy.
– Acey
już nie ma. Nie zobaczysz jej. Wiesz o tym…
– Nie
kłam! – krzyknąłem, przyciskając Lou do kremowej ściany. Zrzuciłem przy tym
obraz gór, wiszący po jego lewej stronie. Zacisnąłem pięści na śnieżnobiałej
koszulce, bezradnie spoglądając w te duże, jasnozielone oczy. Dostrzegłem w
nich łzy. Bezradność i cierpienie. Louis wiedział co czuję. Zawsze pragnął
mojego dobra.
Pomagał
Lacey w chwilach, gdy w ogóle nie doceniałem jej miłości.
Pomógł
także mi zrozumieć, co czułem do tej zagubionej, uroczej na swój sposób
dziewczyny.
Nigdy
nie pozwolił mi się poddać.
A teraz?
Teraz
nie mógł w jakikolwiek sposób sprawić, bym poczuł się lepiej. Wiedział to i być
może dlatego czuł się taki bezradny? Kruchy niczym porcelanowa lalka, która
leżała na szafce opatulona płaszczem kurzu, gdy nikt nie zwracał na nią
szczególnej uwagi.
Opadłem
na drewniane panele, chowając twarz w dłoniach i rozpłakałem się jak bezbronne
dziecko zaatakowane szarą, brutalną codziennością. Życie nie było łatwe. Nie
dawało nam tego, czego pragnęliśmy z głębi serca. A nawet jeśli - dawało nam
jedno, odbierając przy tym drugie. Los podarował mi marzenia, które spełniłem.
Zostałem piosenkarzem w popularnym boysbandzie. A wszystko to kosztem utraty
miłości swojego życia. Osoby, przy której nikogo nie udawałem. Byłem sobą, nie
obawiając się o to, że komuś mogło się to nie podobać. Ofiarowałem swoją
miłość, otrzymując przy tym dokładnie to samo uczucie z równie mocną siłą.
Wolałbym
rzucić karierę i zacząć pracować w butiku, niż przechodzić przez to, co w
obecnej chwili. Nic ani nikt nie był w stanie zastąpić drugiej osoby.
Człowieka, który znaczył dla ciebie tyle samo co tlen – przecież nie potrafiłeś
bez niego żyć.
Żyłem
dla prawdziwej miłości.
Budziłem
się i kładłem spać myśląc tylko i wyłącznie o niej. O tym, jak sprawić, by było
coraz lepiej. By z dnia na dzień była silniejsza, wiedząc, że zrobiłbym dla
niej dosłownie wszystko. Nawet kosztem własnego życia.
Tymczasem
nie potrafiłem uchronić jej przed mrokiem ciemności, która czyhała się gdzieś w
kącie, by porwać ją w nieznane już na zawsze.
Ale…
może, Lace już nie cierpiała? Może czuła się lepiej, gdziekolwiek się
teraz znajdowała? Nikt nie mógł już jej skrzywdzić.
– Tak
bardzo mi jej brakuje… – wyszeptałem przez łzy, gdy przyjaciel pochylił się
nade mną, kładąc mi dłoń na ramieniu.
– Wiem.
Mi też jej brakuje, Harry.
*
Siedziałem
na łóżku otoczony setkami zdjęć, na których widniała Lacey. Najwięcej było
wycinek z gazet, gdzie byliśmy razem. Szczęśliwi, jak nigdy wcześniej. Dwoje
młodych ludzi, którzy darzyli się prawdziwym, szczerym uczuciem. Od pogrzebu
Lace pokój stanowił jedyne miejsce, w którym jeszcze jakoś funkcjonowałem.
Zrezygnowałem z koncertów i życia gwiazdy. Zrobiłem sobie dłuższy urlop, mając
nadzieję, że jeszcze kiedyś się pozbieram. Że zdołam pogodzić się z śmiercią Lacey
Evans i wrócę do normalnego trybu życia.
W końcu
Aaron Digger został skazany na dożywocie i już nigdy nie opuści więzienia.
Policja złapała go na lotnisku, gdzie kupił bilet do Paryża i omal nie
odleciał. Nie czuł się winien. Powiedział nawet, że nie żałuje tego, co zrobił.
„Jeśli nie mogła być moja, teraz nie będzie niczyja. A już na pewno nie twoja,
Styles” - te słowa odbijały się w mojej głowie niczym niechciane echo. Czułem
się winien całej tej sytuacji. Zacząłem wątpić nawet w to, czy moje pojawienie
się w życiu Evans było czymś dobrym. Nie uchroniłem jej od bólu tylko jej go
przysporzyłem. Sprawiłem, iż wiele razy przeze mnie płakała.
A teraz
nie było jej już wcale. Odeszła na zawsze, pozostawiając po sobie jedynie
wspomnienia i kilka fotografii. Niespełnionych planów i marzeń na lepszą
przyszłość.
Czasami
wyobrażałem sobie, jak siedzi naprzeciwko, odrzucając swe jasnobrązowe włosy do
tyłu i patrzy na mnie ogromnymi błękitnymi oczami, w których zakochałem się na
początku. Uśmiechała się słodko, przyprawiając serce o przyspieszony rytm serca
i wywołując uśmiech na mizernej, pozbawionej życia, twarzy.
Często z
nią rozmawiałem. Prowadziłem dyskusję i próbowałem ją rozbawić. Nie chciałem,
by była smutna przez to, że znajdowaliśmy się bardzo daleko od siebie. Myśl, że
tkwi w tych czterech ścianach, gdzie niegdyś oglądaliśmy „Koizorę” to coś, co
podtrzymywało mnie przy życiu.
Gorzej
było jednak wieczorami, gdy przy szczelnie zamkniętych oknach wpatrywałem się w
bezkresną ciemność, odczuwając przy tym samotność. Łzy same płynęły z oczu,
wbijając w serce milion sztyletów, przeszywających je na wskroś.
Nie
mogłem dłużej tak funkcjonować.
Nie
jadłem, nie uśmiechałem się, z nikim nie rozmawiałem. Nawet przestałem się
kąpać. Po prostu siedziałem zamknięty w pokoju wierząc, iż ten koszmar w końcu
się skończy. Obudzę się i znów ujrzę piękną twarz o delikatnych rysach i uroczym
uśmiechu. Będę mógł objąć cały swój świat ramionami i po raz kolejny poczuć,
jak smakowało szczęście.
Nie
chciałem już żyć. Nie miałem po co. Wszystko, czego pragnąłem zostało mi
odebrane. Dlaczego więc musiałem tkwić w tej szarej rzeczywistości, skoro
przynosiło to tak wiele bólu i cierpienia?
Odłożyłem
fotografię i wziąłem długi, mocny kabel, który pałętał się za telewizorem.
Przewiesiłem go przez lampę, stojąc na niepościelonym, brudnym łóżku. Wziąłem
do ręki jedno ze zdjęć i uśmiechnąłem się delikatnie, gładząc palcem znajdującą się na nim dziewczynę. Wiedziałem, że wystarczył moment, bym mógł
ponownie znaleźć się obok niej.
Jedna
krótka chwila, by ponownie być szczęśliwym.
Spokojnie
owinąłem kabel wokół szyi, robiąc na tyle mocny węzeł, by nie był w stanie się
zerwać. Przymknąłem powieki, a po policzkach spłynęły mi łzy.
Po
chwili osunąłem się z łóżka, coraz bardziej tracąc oddech.
„Znów
będziemy razem, Lacey. Tak bardzo cię kocham”, pomyślałem, próbując nie myśleć
o przeszywającym mnie bólu.
KONIEC!
~*~
Zdecydowałam się zakończyć opowiadanie teraz. Na pewno niektórzy będą niezadowoleni z zakończenia, ale tak już miało być. Mam nadzieję, że mi wybaczycie i nie żałujecie ani jednej chwili poświęconej na to opowiadanie. Cieszę się, że "Zatoka złudzeń" zdobyła tyle wiernych czytelników. To dzięki Wam dotrwałam do końca i muszę przyznać, że jest to moje najdłuższe opowiadanie, z którym niesamowicie się zżyłam. Aż nie wierzę, że to już koniec... Ponad rok, a to tak szybko minęło. Wierzę, że Hacey jeszcze na długo pozostanie w Waszych sercach, tak samo jak całe opowiadanie i jeszcze kiedyś je wspomnicie. Dziękuję za każdą opinię, która dawała mi ogromną motywację do pisania. Byłabym szczęśliwa, gdyby wszyscy ci, którzy czytali, a nie komentowali pozostawili po sobie chociaż króciutki komentarz. Chciałabym móc zobaczyć, ile Was było.
Tymczasem znajdziecie mnie tutaj: Rain Sound. Na jakiś czas kończę z FF1D. Potrzebuję odpoczynku. Ale kto wie - może kiedyś jeszcze do tego wrócę?
Dziękuję Wam kochani. Za wszystko <3!
Wasza oddana, Snooki.
o moj slodki Boże. plakalam przy tym rozdziale bardziej niz zwykle. szkoda, ze to juz koniec cudownej Hacey. zawsze bede pamietac ta niezwykla i wzruszającą historie :) mam nadzieje ze jeszcze kiedys wrocisz do pisania Ff1D. w kazdym razie mam nadzieje, ze poinformujesz o tym na tym blogu :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, w. xx
Popłakałam się. Dziękuję Ci za to opowiadanie. Jest na prawdę świetne. Łatwo się przy nim wzruszyć. Czytam je już od dawna i nie moge uwierzyć, że to już koniec! To na prawde do mnie nie dociera. Jak czytałam ostatnie zdania, nie potrafiłam powstrzymać łez. Jesteś świetną autorką i życzę Ci jak najwiecej weny i inspiracji! Jeszcze raz dziękuję.
OdpowiedzUsuńCudowne <3 Dziękuję ci z całego serca za to opowiadanie, mam nadzieję, że nie przestaniesz pisać i jeszcze będę mogła przeczytać twoje prace. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPłaczę. Nie potrafię inaczej. Łzy napływały mi do oczu od niemal samego początku rozdziału, a kiedy dotarłam do końca, popłynęły już ciurkiem. Nie mogę uwierzyć, że ta historia właśnie tak się skończyła. Nie zrozum mnie źle, nie jestem zawiedziona. Wszystko opisałaś naprawdę pięknie, a ja długo będę wspominała Hacey i całe te opowiadanie, po prostu tak bardzo nie lubię smutnych zakończeń i zawsze wierzę, że wszystko się ułoży ;( Przykro mi, że tym razem bohaterowie nie odnaleźli swojego szczęścia.
OdpowiedzUsuńGdy tylko wspomniałaś o tej zakapturzonej postaci, wiedziałam, że coś złego się wydarzy. Te wcześniejsze rozmyślania Harry'ego od razu przesunęły moje podejrzenie na Aarona i jak widać, nie pomyliłam się. Nie mogę w to uwierzyć. Jak można było otruć bezbronną dziewczynę?! I dlaczego nikt ze szpitala nie zauważył skradającego się chłopaka? Gdyby ktoś zareagował, może to wszystko by się nie wydarzyło... Z trudem czytałam o reanimacji dziewczyny. Myślami byłam obok Hazzy, tak samo zrozpaczona i zszokowana jak on.
Sądziłam, że Lace jakimś cudem zostanie uratowana, ale ta nagłówki gazet ostatecznie pozbawiły mnie złudzeń. Wciąż nie przyjmuję do wiadomości, że ta śliczna dziewczyna o tak wrażliwym sercu została z zimną krwią zamordowana. Jej życie było naznaczone cierpieniem i bólem, nigdy nie miała łatwo, na dodatek spotkała ją tak okrutna śmierć. Właściwie tylko Harry był jedynym promyczkiem w jej smutnym życiu. Wyjątkowo mocno związałam się ze Stylesem w tym rozdziale. Zawsze czułam z nim nić porozumienia, ale teraz to uczucie się wzmocniło. Chciałabym być w pobliżu, kiedy nakrzyczał na Louisa, a potem opadł na podłogę, płacząc. Chciałabym położyć się wówczas obok niego, przytulić go mocno do siebie i płakać razem z nim. Lou był właściwie bezsilny, nie mógł zrobić kompletnie nic, aby zapełnić pustkę w życiu przyjaciela.
Nie wiem, jak dziwnie to zabrzmi, ale samobójstwo Hazzy przyjęłam ze spokojem, zupełnie jakbym się tego spodziewała. Chwilę potem pomyślałam, jakbym się czuła, gdybym któregoś dnia weszła na twittera i przeczytała, że prawdziwy Harry nie żyje... I na nowo zaczęłam pociągać nosem.
Zatoka złudzeń to cudowna, ale zarazem przerażająco smutna historia. Nauczyła się jednak wielu rzeczy od bohaterów i wszyscy, zwłaszcza Lace i Harry, zawsze będą mieli miejsce w moim sercu. A Tobie kochana dziękuję za kolejną piękną historię, którą mogłam przeżywać.
Pozdrawiam <3
Jejku, to już koniec, nie mogę uwierzyć. Przepraszam, nie napiszę długiego komentarza, ponieważ nie umiem ubrać w słowa emocji, które towarzyszyły mi podczas czytania tego opowiadania. Zdecydowanie jedno z lepszych. Co prawda myślałam, że będziesz je jeszcze kontynuowała, ale cóż... wszystko, co dobre kiedyś się kończy.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
No coz cos się kończy i coś sie zaczyna :c
OdpowiedzUsuńNie jesteśmy złe :] Mamy nadzieję ze do nas wrócisz :>
Pomimo tego ze te opowiadanie było bardzo smutne kazdy szczęśliwy moment Lacey i Hazzy wypełniał i wymazywł ten smutek .
@JustNikaPlease
Dziękuję Ci, że to tłumaczyłaś. :) W dwie noce przeczytałam wszystko. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że to jedno z najlepszych opowiadań i jedno z najlepszych tłumaczeń. :3 Z trudem opanowuje łzy i nw jakim cudem mi się to udaje. :c Samo opowiadanie jest bardzo wzruszające, śmierć głównych bohaterów.. strasznie to przeżywam, zwłaszcza gdy pomyślę, że to rzeczywiście mógł być Harry. :( pseudofani mnie przerażają :/ chociaż lubię HAPPY ENDY to zakochałam się w tym ff <33 Kocham Cię i liczę, że jeszcze kiedyś przetłumacz jakiś ff o 1D :) Pozdrawiam :* / gochillout
OdpowiedzUsuńTo nie jest żadne tłumaczenie jakiegoś opowiadania. Historia całkowicie została stworzona przeze mnie.
UsuńOo! To przepraszam :) w takim razie masz niezwykły talent :)/ gochillout
UsuńOdczekam chwilę zanim napiszę coś więcej. Bo nie wiem co mam powiedzieć. Inaczej wyobrażałam sobie zakończenie. Tak bardzo chciałam, żeby po tylu cierpieniach Harry i Lacey w końcu byli szczęśliwi. Ale kto wie? Może właśnie tym miało być ich szczęście. Mimo wszystko świetnie zakończyłaś tę historię. Jestem wciąż wzruszona i mam ochotę na nowo się popłakać. Jestem tak związana z Hacey! To przykre, że dziewczyna umarła w taki sposób i jeszcze w dodatku przez taką osobę. Chociaż sprawiedliwości stało się zadość i Aaron poszedł siedzieć. Jednak to i tak nie zwróci życia Lacey. Nie mogę sobie nawet wyobrazić co czuł Harry.. To musiało być naprawdę straszne, ale oddałaś idealnie jego emocje. Nie dziwię mu się, że posunął się do takiego czynu.. Po prostu wariował z bólu. Nie twierdzę, że było to jedyne wyjście z tej sytuacji, jednak.. możliwe, że przyniosło mu szczęście. Harry bez Lacey to nie ten sam Harry.
OdpowiedzUsuńSnooki, kochana - dziękuję Ci, że mogłam być z Tobą przez cały ten czas tworzenia tej historii. Na pewno będę ją wspominać jeszcze przez długi czas. :) Pozdrawiam gorąco :*
Kochałam to opowiadanie, aż łzy mi ciekną z powodu zakończenia tego bloga oraz jego zakończenia.Uwierz mi bardzo się z nim zżyłam i czekam na chwilę w, której z powrotem wrócisz do opowiadań z 1D.
OdpowiedzUsuńOh. Nawet nie wiem co powiedzieć.. To zakończenie, te łzy w oczach, ból serca który miałam kiedy to czytałam, czułam się jak Harry... to naprawdę straszne! Masz wielki talent do pisania i wierzę, że kiedyś wrócisz do FF1D, albo może i nie, ale będziesz pisać na pewno ponieważ pisanie to jest twoje powołanie. życzę ci szczęścia i duużo weny :)
OdpowiedzUsuńSmutne to zakończenie. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Wierzyłam, że uda im się przetrwać i będą razem szczęśliwi. Ech... Zginęli tak tragicznie. Przynajmniej Lacey, bo z Harrym to nie wiadomo. Będę sobie wmawiać, że ktoś zjawił się na czas i go odratował. Mimo że zakończenie jest przykre, podoba mi się, bo zaskakuje i wywołuje masę emocji. Wzruszyłam się. Jest piękne, jak całe opowiadanie. Gratuluję, że udało Ci się wytrwać do końca.
OdpowiedzUsuńBoże, przeczytałam całe opowiadanie, nie pamiętam, jakie wciągnęło mnie tak bardzo, jak to. A teraz zanoszę się od płaczu. Po prostu nie mogę się uspokoić. Jeszcze żadne opowiadanie nie sprawiło, że tak zżyłam się z bohaterami. Możesz być z siebie dumna. Bo ja jestem. Bardzo. Oczywiście chciałabym, żebyś pisała je dalej, ale to nie miałoby sensu. W odpowiednim momencie skończyłaś i wszystko idealnie się potoczyło.
OdpowiedzUsuńBędę polecać to opowiadanie każdemu, możesz być pewna. I jeszcze nie jeden raz je przeczytam, wierz mi.
Kurde, nadal ryczę.
O Jezu. Nie wiem co mam napisać. To zakończenie totalnie mnie rozwaliło. Zrobiło mi papkę z mózgu, jednocześnie łamiąc mi serce. Płaczę, myśląc nad tym, jak wiele przeszła Lacey, jak wiele przeszedł Harry. Jak umarł popadając w szaleństwo, aby ponownie być z ukochaną.
OdpowiedzUsuńWiem, że w samobójstwie nie ma nic romantycznego. W jednej chwili jesteś, a następnie cię nie ma. Nie ma w tym żadnej głębi. Jednak ty tą głębię stworzyłaś. Harry popełnił samobójstwo z miłości, uśmierzając swój ból. To jest piękne i romantyczne. Wierzę, że Harry i Lacey są teraz razem, szczęśliwi. Bo tacy powinni być od samego początku. Mam nadzieję, że w końcu zaznali spokoju.
A co do tego całego opowiadania... Pamiętam, że to było chyba 3 twoje opowiadanie jakie przeczytałam. Pamiętam jak bardzo zazdrościłam ci umiejętności pisarskich. Ba, wciąż Ci ich zazdroszczę. Pamiętam, że zaczynając czytać Zatokę Złudzeń, nie znałam nawet imion chłopców z One Direction. To dzięki tobie, tak naprawdę, zaczęłam się nimi interesować. To dziękuj tobie ich pokochałam, i za to ci dziękuję.
Dziękuję za łzy, które wylałam czytając to opowiadanie, dziękuję za cudowne rady dotyczące pisania i za to jak wiele się przez nie nauczyłam.
Dziękuję za takie piękne opowiadanie, które na zawsze pozostanie w moim sercu.
na zawsze twoja oddana fanka, Pallina/Greaseblow.
x
{negatyw-szczęścia}
{sztuka-zemsty}
Gratulację! Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger Adward. Więcej info: http://oficial-blog-onedirection.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, co mogę teraz napisać.
OdpowiedzUsuńZ pewnością czuję się zaszczycona, że mogłam przeczytać ten wytwór twojej wyobraźni. Żadne słowa nie są w stanie opisać tego, co czuję w tej chwili. Wiem jednak, że cholernie Ci dziękuję. To opowiadanie jest inne. Ono opisuje ludzkie uczucia, uczucia które siedzą tak naprawdę w każdym z nas. Zbieram cytaty, zapisuję je wszędzie i gdybym miała jakieś wybrać z Twojego opowiadania, to uwierz, ale nie potrafiłabym... Twoja opowieść jest jednym wielkim cytatem... Twoją opowieścią. Czytając zastanawiałam się, co będzie dalej, ale wiedziałam, że się nie zawiodę... Cokolwiek byś nie napisała ja uznałabym to za słuszne. Piszę nieskładnie, ale w tej chwili chcę wyrazić zbyt wiele emocji na raz. Ta historia pozostanie długo w mojej pamięci. Jeszcze raz dziękuję, że przez chwilę mogłam się przenieść do innego świata, gdzie każdy może być bohaterem...
Powiem krótko i na temat: W-O-W! To było cudowne! Jestem w stanie napisać tylko to, a dlaczego? A dlatego, że nie jestem w stanie napisać nic więcej! Twoje opowiadanie powaliło mnie na kolana! Naprawdę dziewczyno masz talent! Udzielasz lekcji? I tak wgl to Ci dziękuję za tak wspaniałą, wzruszającą i emocjonującą historię. I na koniec gratuluję :) Pisz więcej takich opowiadań i POWODZENIA :D KC :*
OdpowiedzUsuńBrak słów.. W niektórych momentach nie zauważałam nawet kiedy same zaczynały mi lecieć łzy, ale koniec mnie rozbroił. Nie mogłam opanować smutku i łez. Liczę że napiszesz coś jeszcze. ;)))
OdpowiedzUsuńcześć ;D uwielbiam twoje opowiadanie :)) i chciałam polecić też opowiadanie mojej koleżanki , wpadniesz chociaż ? http://storytellers-harrystyles.blogspot.com/ będę mega wdzięczna ;***
OdpowiedzUsuńPraktycznie płakałam przy każdym rozdziale, nawet gdy nie było o co, po prostu płakałam... to ff jest naprawdę piękne <3..
OdpowiedzUsuńAle w tym rozdziale, dostałam ataku spazmów... wiem jak dziecko, ale to co się stało było piękne a zarazem okropne..
Naprawdę potrafisz dziewczyno pisać, kocham, pozdrawiam i nadal płacze.. no ja pierdziele..
Kocham, kocham, kocham! <3 Masz talent! Cudny rozdział, czekam na kolejny. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://lovehateonedirection.blogspot.com/
<3
OdpowiedzUsuńOn ją strasznie kochał. Myślałam że będzie happy end. Wezmą ślub i będą mieli dzieci. Cały rozdział płakałam. Masz wielki talent.
OdpowiedzUsuń<3<3<3
fantastycznie napisałaś ten rozdział ! :)
OdpowiedzUsuń